-Odpadł niewielki fragment tynku znajdujący się na łączeniu w pobliżu okna - sprecyzował włodarz i jednocześnie zapewnił, że nie stanowiło to zagrożenia dla zdrowia urzędników i interesantów.
Nie ma się jednak co dziwić, że sygnał o sypiącym się z sufitu tynku budzi w urzędzie emocje. W sierpniu ubiegłego roku w holu starostwa oberwał się duży kawał sufitu.
- Usłyszałem dziwny dźwięk. Pomyślałem, że to krople deszczu rozbijają się o dach wejścia do urzędu. Nagle wszystko runęło. Z dążyłem odskoczyć, ale przewróciłem się. Nic mi się, na szczęście, nie stało. Ucierpiały natomiast dwie panie - relacjonował to wydarzenie pracownik ochrony, pełniący dyżur przy wejściu do inowrocławskiego starostwa i urzędu miasta.
Jedna z poszkodowanych kobiet doznała wówczas urazu głowy, a druga z nich miała problemy z nogą. Na miejscu interweniowała straż pożarna i pogotowie. Główne wejście do starostwa i urzędu miasta zostało zamknięte na kilka dni. Korzystano z wejść bocznych.
- Budynek przy ulicy Roosevelta, zajmowany przez starostwo postawiono około 50 lat temu. Nie jest to aż tak dużo. Budowano go jednak w czynie społecznym. Kto wie, jakich materiałów użyto - dodaje Włodzimierz Figas.
Wicestarosta zaznacza, że pojawiających się sygnałów nie można bagatelizować. Zapewnia, że biurowiec poddany zostanie specjalistycznej weryfikacji.
- Mamy inspektorów nadzoru budowlanego. Myślę, że to właśnie im zlecimy przegląd - mówi W. Figas.