Na niewielkim wzniesieniu znajduje się kościół p.w. Świętego Jana Chrzciciela. Pierwsze wzmianki o parafii pojawiają się już w 1325-1327 roku. Obecny kościół zbudowany został w 1560 roku. Fundatorami byli Jan i Małgorzata Służewscy. Kościół był wielokrotnie odnawiany. Główna renowacja była w 1898-1890 roku, przeprowadzana dzięki Leonowi i Teresie Wodzińskim, kolejnym właścielom dóbr Służewa.
Właśnie na temat kościoła i dawnego hrabiowskiego pałacu istnieje wiele legend.
W parku, położonym na południowy - wschód od placu obok stawu
stał pałac
zburzony po wojnie przez Rosjan. Pierwszym właścicielem był ród Służewskich, następnie przeszedł w ręce Wodzińskich.
Starsi mieszkańcy wsi jak Irena i Józef Kamińscy czy Salomea Osielska pamiętają jeszcze pałac.
- Jako przedszkolaki chodziliśmy na imieniny do hrabiego Wodzińskiego. Występowaliśmy dla niego. - wspomina Irena Kamińska, która obecnie ma 81 lat.
Mieszkańcy potwierdzają opowieści, że od pałacu do kościoła prowadziło podziemne przejście. Według niektórych był tam skarb. Ukryty w czasie wojny.
Obecny proboszcz parafii ksiądz Andrzej Zdzienicki, zaprzecza jakoby kiedyś miało istnieć
tajemne przejście
- Jedyną możliwością byłoby przejście przez lochy, gdzie pochowani są dawni sponsorzy kościoła. W dwutysięcznym roku otwieraliśmy kryptę. Mimo, że nie praktykuje się pochówku osób świeckich w świątyni, biskup zezwolił na pogrzeb Zdzisława Radwana Służewskiego. Krypta była bardzo ciasna, znajdowały się tam dwie trumny. Nie było tam żadnego przejścia.
Salomea Osińska ma 87 lat. Historie o tajemnym przejściu słyszała od swojej babci i mamy. Pani Osińska, legendy podaje dalej, młodszym pokoleniom. - Niestety te opowieści, każdy podaje w zmienionej formie. Inaczej mówiła mi mama a inaczej jej koleżanka. Teraz będzie ciężko dowiedzieć się prawdy.
Jak mówią mieszkańcy Służewa w każdej legendzie jest trochę prawdy.