Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z toruńskiego uniwersytetu do europarlamentu

Rozmawiał Wojciech Giedrys
Rozmowa z dr. Markiem Krzysztofem Kolasińskim, toruńskim kandydatem do Parlamentu Europejskiego.

- Kiedy zapadła decyzja, że wystartuje pan w wyborach?
- W marcu pojawiły się pierwsze sygnały, że mogę dostać taką propozycję. Wcześniej mój pomysł na politykę był taki, że jestem na zapleczu, w drugiej, trzeciej linii i nigdzie nie kandyduję, lecz zajmuję się pracą legislacyjną oraz działalnością społeczną.

- Niektórzy twierdzą, że pana kampania ruszyła znacznie wcześniej, a jej elementem była np. książka "Nowa Europa" i Debaty Kopernikańskie ze słynnymi postaciami, które organizowała założona przez pana Fundacja Kopernikańska.
- Działalność społeczną prowadzę już od kilku lat. Książkę podróżniczo-publicystyczną "Nowa Europa" napisałem już w wakacje po powrocie z Azji. Fundację zaczęliśmy zakładać we wrześniu. Wówczas jeszcze nikomu nie śniły się wybory do europarlamentu. Jestem przekonany, że jest tu odwrotny związek. Zaczęło się wokół mnie bardzo dużo dziać i, co podkreślali toruńscy posłowie PO, propozycja kandydowania jest wynikiem mojej działalności w fundacji, a nie odwrotnie.

- Jak pan połączy pracę posła z obowiązkami zawodowymi?
- Nie ukrywam, że zamierzam wciąż pracować na uniwersytecie. W moim przekonaniu europoseł ma przede wszystkim pracować w regionie. Trudno sobie wyobrazić lepszą formę realizacji tego zadania niż rozmowa z młodymi ludźmi na uniwersytecie. Posłowanie jednak będzie dla mnie najważniejsze.

- Co planuje pan w kampanii?
- Na pewno tysiące rozmów z ludźmi. Polacy są coraz bardziej świadomi, że wybory mają realny wpływ na ich życie. Już teraz choć jesteśmy dopiero na początku kampanii czuję, że skończyły się czasy, kiedy o głosie decydowała przede wszystkim rozpoznawalność. Chcę, żeby ta kampania była prawdziwą debatą o roli i miejscu województwa kujawsko-pomorskiego w Europie.

- Kampania od drzwi do drzwi?
- Jestem młody i staram się dbać o formę, ale obawiam się, że do wszystkich drzwi w naszym województwie nie dotrę. Postaram się jednak dotrzeć do mieszkańców innymi drogami np. przez internet.

- Pana profile można już znaleźć w portalach społecznościowych np. Naszej-Klasie, MySpace czy GoldenLine. Chce pan w ten sposób pokazać swoją "ludzką twarz"?
- Cóż, do tej pory wydawało mi się, że moja twarz jest dość ludzka. Mówiąc poważnie, nie lubię udawać i nie sądzę, by miało to jakikolwiek sens. Europoseł to nie jest ktoś z brukselskich wyżyn, którzy przyjeżdża w garniturze za 10 tys. zł i łaskawie spotyka się z elektoratem. To ma być człowiek stąd, który żyje wśród swoich sąsiadów, który zna ich problemy i dobrze je rozumie. Mój profil na Naszej-Klasie odwiedza dziennie około tysiąca ludzi, którzy chcą czegoś się o mnie dowiedzieć. Jeśli komuś wygodniej jest zadać mi pytanie przez internet, dlaczego mu tego nie umożliwić?

- "Hetero, w związku, 175 cm, sylwetka wysportowana" - tak wygląda pana opis w MySpace. Czy chce pan trafić przede wszystkim do młodych osób?
- To uproszczenie. Z młodymi ludźmi mam świetny kontakt. Sam jestem młody, mam 31 lat, chociaż niejedno w życiu widziałem. Nie jestem kandydatem ani młodych, ani starych. Jestem kandydatem z naszego regionu, związanym z nim od pokoleń. Ludzie w naszym województwie wprost kipią energią, czasem potrzebują tylko drobnego wsparcia. Przykładem może być Ostrowite koło Golubia-Dobrzynia, gdzie działa grupa społeczników, którzy namówili dzieci, by posprzątały poniemiecki cmentarz i zbór protestancki. Sami zrzucili się nawet na wywóz śmieci. Europoseł stąd wiedziałby o tym, poszedłby do niemieckich polityków i powiedziałby: są fajni młodzi ludzie, którzy zrobili coś takiego, zaproście ich do siebie na kolonie. Tytuł europosła otwiera wiele drzwi w Europie. Będę pracował ze wszystkimi grupami. Wychowałem się na toruńskim Bydgoskim Przedmieściu, w czasach w których cieszyło się naprawdę złą sławą. Znam więc problem ludzi wykluczonych, często nie z własnej z winy. Szczególną wagę przyłożę więc do walki z wykluczeniem w każdej formie.

- Na forach internetowych wiele osób zarzuca panu, że zdobył pan posadę na UMK dzięki protekcji ojca prawnika, a spotkania organizuje pan na koszt podatników.
- Dostałem etat na UMK w 2005 r., już po tym, jak z wyróżnieniem obroniłem doktorat. To prawda, że mam tradycje prawnicze w rodzinie. Mój ojciec był profesorem prawa i sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Jednak zmarł dwa lata wcześniej, zanim dostałem etat na UMK. Finanse fundacji są jawne. Koszty spotkań pokrywaliśmy ze środków fundacji. Poza tym żadne z nich nie dotyczyło mojej działalności politycznej. Nigdy nie występowaliśmy o pieniądze publiczne z Urzędu Miasta czy Urzędu Marszałkowskiego. Na pewno jestem jednym z najbardziej pracowitych kandydatów, co może budzić źle pojętą aktywność konkurencji.

- Czy zamierza pan pozwać do sądu tych forumowiczów?
- Nie chce nikomu niszczyć życia za nieprzemyślane wpisy na forach. W niektórych kwestiach na pewno wchodziłaby w grę odpowiedzialność karna, ale jaki to ma sens? Chcę skupić się na tym, co wspólnie w ciągu najbliższych pięciu lat możemy zrobić dla naszego regionu. Przecież każdy, kto to czyta te fora, wie, jaki charakter mają te wpisy.

- Od kiedy działa pan w polityce?
- W 1989 r., gdy miałem 12 lat, poszedłem do biura "Solidarności" i zapytałem, czy mogę rozdawać ulotki. Później trafiłem pod skrzydła senatora Jana Wyrowińskiego i jego ówczesnego asystenta Tomasza Lenza. Powołaliśmy Koło Młodych Unii Demokratycznej, gdzie na początku odgrywałem rolę maskotki, bo miałem 14 lat, a średnia wieku oscylowała wokół 25. Trzy lata później zostałem przewodniczącym Stowarzyszenia "Młodzi Demokraci" w Toruniu. Od trzech lat jestem członkiem PO. Dotąd skupiałem się na przygotowywaniu projektów ustaw dla parlamentarzystów i Krajowej Rady Notarialnej. Po głośnym upadku toruńskiego biura podróży napisałem projekt ustawy o wzmocnieniu cywilnoprawnej ochrony poszkodowanego.

- Czy bez doświadczenia w polityce, poradzi pan sobie w kuluarach europarlamentu, gdzie zapada wiele kluczowych decyzji?
- Rzeczywiście, nie mam żadnego doświadczenia w pobieraniu diet. Jestem wykładowcą prawa europejskiego, na Unii znam się lepiej niż niejeden poseł. Nie rozumiem, jak można mówić, że da się cokolwiek osiągnąć dla naszego regionu bez podstawowej znajomości mechanizmów rządzących Unią.

- Jak powinna wyglądać praca europosła?
- Europoseł powinien być przede wszystkim w regionie i dla regionu. Kujawsko-pomorskie, a nie Bruksela to jego zasadnicze miejsce pracy. Musi być ambasadorem Unii Europejskiej w każdej najmniejszej wiosce i gminie. Mówić tam o UE i słuchać ludzi, by później walczyć o ich sprawy w europarlamencie.

- Jak więc pan ocenia pracę naszego europosła Tadeusza Zwiefki?
- Proszę mnie o to nie pytać. Jako jego koledze z listy Platformy Obywatelskiej, trochę niezręcznie się na ten temat wypowiadać. Mam nadzieję, że ta kampania wyborcza będzie dobrą okazją, aby mógł obronić swoje dokonania w ciągu ostatnich pięciu lat pracy.

- Czy europoseł może coś zrobić dla regionu?
- Oczywiście, że może i zamierzam to udowodnić. Trzeba raz na zawsze zerwać ze stereotypem, że europoseł jest dla regionu zbędny. Będę walczył o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 dla Torunia. Działając w Fundacji Kopernikańskiej, udowodniłem, że mam duże zdolności organizacyjne. Jeśli zostanę wybrany, będę miał znacznie większe możliwości. Będę starał się ożywić życie kulturalne i intelektualne w regionie np. organizować spotkania, pomagać organizacjom pozarządowych. Za środki, które europoseł dostaje na swoją administrację w regionie, można zatrudnić wiele kompetentnych osób, które będą tu ciężko pracować, aby zorganizować infrastrukturę organizacji pozarządowych. Chcę lobbować wszędzie na rzecz Torunia i regionu: od pozyskiwania środków unijnych po decyzje w Warszawie. Aktywny eurodeputowany ma silną pozycję w strukturach polityki krajowej. Będę też podejmować interwencje ściśle prawne np. dotyczące łamania wspólnotowego prawa konkurencji. Natomiast na poziomie brukselskim najważniejszy jest udział w pracach legislacyjnych.

- Jakie zmiany są konieczne w Unii Europejskiej?
- Należy przyjąć kierunek na pogłębianie integracji europejskiej. Chcę, aby traktat z Lizbony wszedł w życie. Mimo że nie jest doskonały, ta reforma idzie w dobrym kierunku. Rozwiązuje dwa podstawowe problemy UE: niezdolność do podejmowania decyzji i brak identyfikacji unijnych obywateli z UE. Przykładowo: nawet jeśli mamy w Polsce prezydenta, którego nie do końca lubimy, to i tak wszyscy mówimy, że to jest nasz prezydent. Nigdy w życiu nie słyszałem, aby jakikolwiek Polak użył stwierdzeń: "nasza Komisja Europejska, nasz Parlament Europejski". Przepaść świadomościowa jest gigantycznym problem UE.

- Jakimi tematami chce pan się zająć w europarlamencie?
- Jest tego bardzo dużo. Dzięki aktywnej pracy europosła nasz region ma szansę na ponowne skorzystanie ze środków unijnych, które pozwoliły kujawsko-pomorskiemu na gigantyczny skok cywilizacyjny. Mało kto wie, że od tego, czy oprogramowanie komputerowe będzie chronione w ramach prawa patentowego czy autorskiego zależy los kilku tysięcy miejsc pracy w Polsce. To jedna z decyzji, jaką będzie podejmować europarlament. Warto mieć świadomość, że struktura polskiej gospodarki w dużym stopniu będzie zależeć od tego, w jaki sposób zreformujemy wspólnotową politykę konkurencji w najbliższych latach. Bez pomocy instytucji europejskich nie będziemy w stanie rozbić zasiedziałych monopoli z czasu socjalizmu np. PKP czy na rynku energoelektrycznym. Kolejnym przykładem są ceny leków w Polsce. W Grecji są one niekiedy znacznie tańsze niż u nas. O tym, czy nasz NFZ będzie mógłby kupować tam farmaceutyki zdecyduje min Parlament Europejski. W Polsce na tych tematach związanych z europejskim prawem gospodarczym zna się bardzo mało osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska