Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z uśmiechem przez życie, czyli 105. urodziny pani Heleny

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
- Jakie śliczne mam święto. Ale miły dzień - wyznaje witając gości Helena Zaranek. Dziś skończyła 105 lat. Jest w świetnej kondycji. Uśmiech nie znika jej z twarzy. Mimo sędziwego już wieku, jest we wspaniałej kondycji. Rzadko wychodzi z domu, ale jak trzeba, to ciągle jest w stanie sama wejść po schodach na drugie piętro w bloku. I to bez odpoczynku. Praktycznie na nic nie choruje. Śmieje się, zagaduje, wspomina, doradza. Goście słuchają z podziwem. - Bardzo się cieszę z tych urodzin i modlę się, żebym mogła jeszcze trochę pożyć, bo boję się dalej iść. Tutaj jest mi dobrze - śmieje się pani Helena. Jaki jest jej sposób na długowieczność? - Nie stękać, nie kwękać, nie narzekać - wymienia pani Helena. Ma też sprawdzoną dietę. - Jem wszystko, ale po trochu - podkreśla. Jej słowa potwierdza Maria Domańska, córka, u której pani Helena mieszka. - Nigdy się nie przejadała i nie przejada do dziś. Zawsze je tyle, ile jej organizm potrzebuje. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek mówiła, że ma ochotę na jakiś smakołyk - opowiada. Męża poznała w Niemczech Helena Zaranek (z domu Łyczek) pochodzi z Kielecczyzny. Urodziła się 23 marca 1912 roku w Sierosławicach (gmina Końskie). Mieszkała tu aż do wojny. W 1940 roku trafiła na roboty do Niemiec. Pracowała niedaleko Hamburga. - Niemcy dobrzy dla mnie byli - przekonuje. Na robotach poznała swojego przyszłego męża Szczepana. Ślub wzięli zaraz po zakończeniu wojny, jeszcze w Niemczech, w obozie przejściowym. - Ksiądz przyjechał. Wszyscy żenić się wtedy chcieli, więc śluby dawał jeden za drugim. Jechaliśmy bryczkami. Ze mną tego dnia ślubowały jeszcze dwie inne pary. Ja z nich pierwsza byłam - podkreśla z dumą. Gdy obóz przejściowy trzeba było opuścić, podpowiadano im różne rozwiązania. Mogli jechać do Stanów Zjednoczonych lub do Anglii. - Wybraliśmy Polskę. Wróciliśmy na swoje miejsce. Tutaj przynajmniej człowiek z człowiekiem zawsze się dogada - podkreśla pani Helena. Uwielbia taniec Większość życia spędziła w Konarach (gmina Dąbrowa Biskupia), gdzie wspólnie z mężem wybudowała dom. Mąż pracował w cukrowni, a ona - w gospodarstwie. Działała w Kole Gospodyń Wiejskich. Robiła stroiki, wyszywała. Nawet jakieś nagrody otrzymywała. Uwielbiała zabawy taneczne. - Mama bardzo dobrze tańczyła. Nawet na krześle - wspomina pani Maria. - Oj tak... Najpierw pomalutku, po cichutku, a potem poleczka: rach ciach ciach, rach ciach ciach. Aż się kurzyło. I dobrze było - śmieje się i przytupuje rytmicznie nogą. - Ja już jestem starsza, ale jakby zagrali, to i dziś poszłabym do tańca - zapewnia. Z Konar do Kruszwicy Jej mąż zmarł w wieku 85 lat. 7 lat temu opuściła swoje gospodarstwo w Konarach i przeprowadziła się do Kruszwicy. Mieszka u swojej córki Marii. Ma wnuczkę Alicję i prawnuczka Kacpra. Jako pierwsi złożyliśmy jej życzenia urodzinowe. Zaraz po nas odwiedził ją Sławomir Kańkowski, kierownik USC w Dąbrowie Biskupiej. Pani Helena cały czas bowiem jest zameldowana w Konarach. Obaj życzyliśmy jej dużo zdrowia. Wyraziliśmy nadzieję, iż chętnie wspólnie świętować będziemy jej 106. urodziny.
- Jakie śliczne mam święto. Ale miły dzień - wyznaje witając gości Helena Zaranek. Dziś skończyła 105 lat. Jest w świetnej kondycji. Uśmiech nie znika jej z twarzy. Mimo sędziwego już wieku, jest we wspaniałej kondycji. Rzadko wychodzi z domu, ale jak trzeba, to ciągle jest w stanie sama wejść po schodach na drugie piętro w bloku. I to bez odpoczynku. Praktycznie na nic nie choruje. Śmieje się, zagaduje, wspomina, doradza. Goście słuchają z podziwem. - Bardzo się cieszę z tych urodzin i modlę się, żebym mogła jeszcze trochę pożyć, bo boję się dalej iść. Tutaj jest mi dobrze - śmieje się pani Helena. Jaki jest jej sposób na długowieczność? - Nie stękać, nie kwękać, nie narzekać - wymienia pani Helena. Ma też sprawdzoną dietę. - Jem wszystko, ale po trochu - podkreśla. Jej słowa potwierdza Maria Domańska, córka, u której pani Helena mieszka. - Nigdy się nie przejadała i nie przejada do dziś. Zawsze je tyle, ile jej organizm potrzebuje. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek mówiła, że ma ochotę na jakiś smakołyk - opowiada. Męża poznała w Niemczech Helena Zaranek (z domu Łyczek) pochodzi z Kielecczyzny. Urodziła się 23 marca 1912 roku w Sierosławicach (gmina Końskie). Mieszkała tu aż do wojny. W 1940 roku trafiła na roboty do Niemiec. Pracowała niedaleko Hamburga. - Niemcy dobrzy dla mnie byli - przekonuje. Na robotach poznała swojego przyszłego męża Szczepana. Ślub wzięli zaraz po zakończeniu wojny, jeszcze w Niemczech, w obozie przejściowym. - Ksiądz przyjechał. Wszyscy żenić się wtedy chcieli, więc śluby dawał jeden za drugim. Jechaliśmy bryczkami. Ze mną tego dnia ślubowały jeszcze dwie inne pary. Ja z nich pierwsza byłam - podkreśla z dumą. Gdy obóz przejściowy trzeba było opuścić, podpowiadano im różne rozwiązania. Mogli jechać do Stanów Zjednoczonych lub do Anglii. - Wybraliśmy Polskę. Wróciliśmy na swoje miejsce. Tutaj przynajmniej człowiek z człowiekiem zawsze się dogada - podkreśla pani Helena. Uwielbia taniec Większość życia spędziła w Konarach (gmina Dąbrowa Biskupia), gdzie wspólnie z mężem wybudowała dom. Mąż pracował w cukrowni, a ona - w gospodarstwie. Działała w Kole Gospodyń Wiejskich. Robiła stroiki, wyszywała. Nawet jakieś nagrody otrzymywała. Uwielbiała zabawy taneczne. - Mama bardzo dobrze tańczyła. Nawet na krześle - wspomina pani Maria. - Oj tak... Najpierw pomalutku, po cichutku, a potem poleczka: rach ciach ciach, rach ciach ciach. Aż się kurzyło. I dobrze było - śmieje się i przytupuje rytmicznie nogą. - Ja już jestem starsza, ale jakby zagrali, to i dziś poszłabym do tańca - zapewnia. Z Konar do Kruszwicy Jej mąż zmarł w wieku 85 lat. 7 lat temu opuściła swoje gospodarstwo w Konarach i przeprowadziła się do Kruszwicy. Mieszka u swojej córki Marii. Ma wnuczkę Alicję i prawnuczka Kacpra. Jako pierwsi złożyliśmy jej życzenia urodzinowe. Zaraz po nas odwiedził ją Sławomir Kańkowski, kierownik USC w Dąbrowie Biskupiej. Pani Helena cały czas bowiem jest zameldowana w Konarach. Obaj życzyliśmy jej dużo zdrowia. Wyraziliśmy nadzieję, iż chętnie wspólnie świętować będziemy jej 106. urodziny. Dariusz Nawrocki
- Jakie śliczne mam święto. Ale miły dzień - wyznaje witając gości Helena Zaranek. Dziś skończyła 105 lat. Jest w świetnej kondycji. Uśmiech nie znika jej z twarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Z uśmiechem przez życie, czyli 105. urodziny pani Heleny - Gazeta Pomorska

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska