Za ogrzewanie zapłacimy mniej, jeśli... nie wróci zima

- Spodziewam się, że za ogrzewanie mieszkania tej zimy zapłacę o jedną trzecią mniej niż rok wcześniej - mówi Andrzej Tomasik z Bydgoszczy. - W grudniu były dni, że w ogóle nie odkręcałem kaloryferów. Mam nadzieję, że styczeń nie wyrówna rachunków.

- Nie włączyłam jeszcze grzejników tej zimy - dodaje pani Krystyna z Tryszczyna. - Gdy temperatura na zewnątrz utrzymuje się około 10 stopni, nie ma takiej potrzeby. Wieczorami działa jedynie kominek.
- Spaliłem nawet nie połowę tego, co kupiłem do wykorzystania w tym roku - twierdzi Henryk Kozłowski z Grudziądza, który ogrzewa  dom miałem węglowym.

- Węgla ubywa w piwnicy wolniej. Jak tak dalej pójdzie, z pięciu ton zostanie jeszcze jedna na przyszły sezon - cieszy się Rafał Bukowski z Białych Błot koło Bydgoszczy.

Ciepło wywiało klientów
W składach węgla zdecydowanie mniej kupujących. - O trzydzieści procent - szacuje Jacek Frankowskize składu węgla Węglokoks-Bis z Torunia. - Ceny opału są przybliżone do tych zeszłorocznych. Tona węgla kostki kosztuje 890 złotych, orzecha od 830 do 870, a eko-groszku luzem 820.

- Zapotrzebowanie na ciepło było niższe niż przeciętne w pierwszych miesiącach tego sezonu grzewczego - przyznaje Bartosz Turek, ekspert rynku nieruchomości Lion's Bank.

- Na podstawie danych od września do listopada można szacować, że potrzebowaliśmy mniej ciepła niż w ubiegłym sezonie grzewczym (o 7,7 proc.). Oczywiście, trzeba pamiętać, że przed nami jeszcze sześć miesięcy korzystania z kaloryferów, z czego jeden statystycznie najchłodniejszy (styczeń), więc wiele może się jeszcze zmienić - dodaje.

Trochę niższe faktury
Jeśli ten sezon grzewczy pozostanie do końca łagodny, za rachunki zapłacimy dużo mniej.

- Za ogrzanie 50-metrowego mieszkania w nieocieplonej "wielkiej płycie" zapłacić trzeba będzie niecałe 2,4 tysiąca złotych, czyli o prawie 400 złotych mniej, niż gdyby zima nie obchodziła się z nami łagodnie - wylicza Bartosz Turek.

- Jeszcze więcej zaoszczędzić mogą osoby posiadające 150-metrowy dom z lat 90-tych - dodaje ekspert. - Utrzymanie się zapotrzebowania na ciepło na niższym poziomie do końca sezonu grzewczego spowodowałoby, że za gaz trzeba byłoby zapłacić 4,5 tysiąca złotych (o 750 zł mniej), wykorzystując węgiel poniosłoby się koszty 2,8 tysięcy złotych (o 470 zł mniej), a korzystając z usług przedsiębiorstwa grzewczego ponad 3,1 tys. zł (520 zł mniej).

Czy rachunki będą niższe niż zeszłoroczne? Jak przekonuje Turek, łagodny początek zimy daje nadzieję, że gdyby stan ten się utrzymał, to nawet osoby ogrzewające dom gazem (według Głównego Urzędu Statystycznego błękitne paliwo zdrożało w październiku bieżącego roku o pięć procent rok do roku) mogą zapłacić mniej niż 12 miesięcy temu.

Niższe rachunki mogą też trafić do osób korzystających z ogrzewania z sieci (wg GUS zdrożało o dwa procent rok do roku). Jeszcze większe szanse mają na to osoby ogrzewające dom opałem (spadek o 1 proc.) i prądem (spadek o 2 proc.).

Święta bez śniegu

•   Pierwszy dzień świąt nie będzie już tak wietrzny, ale nadal deszczowy. W dzień od 3 do 5  stopni, w nocy od 0 do minus 2.
•   W drugi dzień świąt chłodniej, w dzień  1-2 stopnie, a w nocy od minus 3 do  minus 5.

Uwaga, najbliższe dni, z powodu gwałtownych zmian ciśnienia, to kiepski okres dla  meteopatów  - prognozuje Bogdan Bąk.  Zbliża się okres pierwszego ataku zimy. Można spodziewać się problemów w poruszaniu na drogach.