https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za płotem

WOJCIECH MĄKA
Budynki wyciskarek - tutaj powstawał proch.
Budynki wyciskarek - tutaj powstawał proch.
- To perełka przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy - mówia znawcy. Mało kto widzial ja na wlasne oczy. Nam się udało.

     Niewielkie miasto. 400 kilometrów dróg, niewiele mniej torów kolejowych. Ulice mają nazwy. Obecne bydgoskie zakłady "Zachem" i "Nitrochem" leżą na terenie dawnych niemieckich zakładów zbrojeniowych - Dynamit A.G.
     Zaczęło się jesienią 1939 roku. Polacy z łapanki w Toruniu zaczęli stawiać płot, a wychodzący w Bydgoszczy dziennik Deutsche Rundschau Bromberg doniós o zamknięciu ulicy Glinki. Potem zbudowano obozy wokół zakładów. Jeńców przybywało. Ilu przewinęło się przez DAG - do teraz nie wiadomo. Mówi się nawet o 70 tysiącach... Układali potężną instalację wodociągową i elektryczną. Stawiali ogromne betonowe budynki. Potem część z nich przekwalifikowano - zostali pracownikami produkcyjnymi. Pierwsza partia amunicji opuściła DAG już w 1942 roku. Produkcja trwała do stycznia 1945 roku. Rosjanie zastali zakład opuszczony, ale "pod parą".
     - To perełka niemieckiego przemysłu zbrojeniowego - mówi Jarosław Butkiewicz, od wielu lat interesujący się dawnymi zakładami. - Podobny kompleks jest tylko w Krzystkowicach, ale tamten był zbudowany przed wojną. To, co jest na "Zachemie", zachowało się w doskonałym stanie - między innymi dlatego, że jest za płotem...
     **_Transformator, który buczy
     Z tamtych czasów zostało bardzo wiele. I nie do końca wiadomo co. Oryginalne niemieckie plany zniszczono. - _W latach 60. na terenie "Za- chemu" wykonywano wykop pod kolejny budynek
- opowiada Butkiewicz. - Koparka zerwała kabel grubości ramienia. Był pod napięciem, posypały się iskry... Tyle że nigdzie na zakładzie nie zabrakło prądu. Do teraz nie wiadomo, skąd w tym kablu był prąd... Podobnie było z odnalezioną w tym roku przy okazji ewidencjonowania budynków poniemiecką stacją transformatorową. Nie ma jej na planach obecnego zakładu. A wciąż pracuje. I nie wiadomo, co zasila.
     Jesienią tego roku na "Zachem" weszli archeolodzy. Robili ewidencję wszystkich budynków. - To zabytki, chcemy, żeby każdy z nich miał swoją kartę ewidencyjną - mówi Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków.
     Poniemieckich obiektów jest kilkaset. Rampy przeładunkowe przy torach kolejowych, magazyny, dwie ogromne kotłownie, budynki, w których pracowały walcarki i wyciskarki prochu. Na dachach wielu obiektów ... rosną drzewa. To celowy zabieg, żeby nie było ich widać z powietrza.
     Napisy i betonowy wychodek
     
- Sporo budynków jest naprawdę w znakomitym stanie - opowiada Butkiewicz, który również pracował z archeologami. - Zachowały się niemieckie napisy na ścianach, tablice na poszczególnych stanowiskach, na których zakładowy chemik wypisywał parametry wyprodukowanego prochu. Na jednym ze stanowisk jest kompletna instalacja, brakuje jedynie maszyn, które w 1945 roku wywieźli Rosjanie. Ściany w oryginalnym kolorze, gdzieniegdzie są jeszcze drewniane ramy okien. Znaleźliśmy też szalunki na niedokończonym obiekcie.
     To nie koniec niespodzianek. W tunelach technologicznych można jeszcze znaleźć napisy, które zostawili jeńcy budujący DAG. Najwięcej jest rosyjskich, ale są też angielskie. Niemałą sensację wśród archeologów wzbudził też jedyny ocalały poniemiecki... wychodek. Stoi w szczerym polu i oczywiście jest betonowy.
     Po wojnie z poniemieckich obiektów był mały pożytek - nie nadawały się do adaptacji. Kilkadziesiąt betonowych słupów, po których biegły rurociągi, wyrwano z ziemi i złożono w jednym miejscu. Setki słupów wciąż można znaleźć w lesie. Jest też cmentarzysko "ołówków" - jednoosobowych schronów przeciwlotniczych. Trzydzieści betonowych walców leży jeden na drugim na uboczu. Tylko niektóre większe budynki po wojnie wykorzystywano jako magazyny. Cześć próbowano wyburzyć, ale niewiele to dało. Były tak skonstruowane, żeby wytrzymać eksplozje od wewnątrz: wylatywały tylko ogromne okna albo cienki, ustawiony pod odpowiednim kątem dach. Grube na kilkadziesiąt centymetrów zbrojone ściany stały dalej.
     Teraz - na trzystu hektarach, na terenie "Zachemu" - miasto chce zorganizować park przemysłowy. Kilkadziesiąt poniemieckich budynków stoi na jego terenie. Co się z nimi stanie? - Część z nich chcielibyśmy zachować - nie ukrywa miejski konserwator zabytków.
     [email protected]
     Fot. Tadeusz PawłowsKI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska