- Urządzenia do zabaw na naszych placach są bezpieczne - przekonuje prezes RTBS Lech Szalkowski. - Wszystkie są zakotwiczone w betonowych podlewkach i osadzone w ziemi. Nic nie ma prawa się przewrócić.
Pracownicy miejskiej spółki w przyszłym tygodniu zakończą kontrole miejsc zabaw dzieci przy domach komunalnych, którymi zarządza RTBS.
Policja też zapewnia, że milusińscy są bezpieczni.
- Dzielnicowi sprawdzali place, nie było poważnych zastrzeżeń - mówi zastępca komendanta powiatowego w Rypinie nadkom. Piotr Godlewski.
Sporo maluchów, który z rodzicami odwiedzają Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, bawi się na tamtejszym placu zabaw. Kilka dni temu dziecko skaleczyło się o wystającą śrubę.
- Postawiliśmy nowy sprzęt do zabaw, śruba nie była obcięta - tłumaczy dyrektor Jan Szymański. - Ale to niedopatrzenie zostało natychmiast usunięte. Nasz plac nie stanowi dla nikogo zagrożenia, wszystko jest nowe, część sprzętu ma atesty.
Wszyscy dorośli, którzy mieli ostatnio do czynienia z placami zabaw są zdania, że przydałyby się na nich zabawki z drewna i plastiku oraz z odpowiednimi atestami. I dla bezpieczeństwa, i dla estetyki. Problem, jak zwykle w takich sytuacjach, leży w pieniądzach. Jedno urządzenie z certyfikatem kosztuje nawet kilkanaście tysięcy złotych. Dopóki więc nie ma przymusu kupowania bezpiecznych zabawek, między blokami od lat stoi to, co widać.