Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo dyrektora PZU. Świadek mówi o zakrwawionych butach

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
To już trzeci proces w sprawie zabójstwa Piotra Karpowicza. Przedtem oskarżonych uniewinniono, a później skazano na 25 lat.
To już trzeci proces w sprawie zabójstwa Piotra Karpowicza. Przedtem oskarżonych uniewinniono, a później skazano na 25 lat. Tomasz Czachorowski
„Cyngiel” bossa bydgoskiego światka miał po zabójstwie Piotra Karpowicza „urosnąć” w gangu. I rzekomo chwalić się dokonaniem morderstwa.

- Na pewno po tym zabójstwie „Smoła” urósł. Przedtem nikt o nim nie słyszał - wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy mówił świadek anonimowy.

To jedna z trzech osób incognito, na których zeznaniach oparli swoją tezę prokuratorzy z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, kierując do sądu akt oskarżenia w sprawie morderstwa dokonanego przez laty w Bydgoszczy.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Przypomnijmy, że chodzi o zamach na życie Piotra Karpowicza, szefa pionu odszkodowań w bydgoskim PZU.

Zginął 19 stycznia 1999 roku od dwóch strzałów oddanych z bliskiej odległości. Zabójca podbiegł do dyrektora na parkingu przed ubezpieczalnią. W tej sprawie w Bydgoszczy trwa już trzeci proces (sprawa została skierowana do ponownego rozpoznania przez apelację).

Świadek incognito mówił wczoraj o Adamie S., noszącym pseudonim „Smoła”. To on ma w tej sprawie zarzut dokonania zabójstwa na zlecenie.

- Po morderstwie „Smoła” wyremontował sobie łazienkę, czym się zresztą chwalił - mówił świadek anonimowy. - Chwalił się, że jest nietykalny, przez cały czas chodził z bronią. Nie pamiętam, jakiego typu. To była broń koloru srebrnego. Inni (członkowie grupy przestępczej - red.) też mieli broń. S. nigdy nie powiedział wprost, dlaczego jest nietykalny, ale ja byłem na sto procent przekonany, że to on zabił Karpowicza. Chodził w białych butach pobrudzonych od krwi. Mówił, że to krew jego wrogów.

Jednocześnie świadek zaznaczył, że akurat ta okoliczność nie miała związku ze śmiercią ubezpieczyciela.

- S. działał na zlecenie Henia, nazywanego „Lewatywą”. To on wszystkim dyrygował. Tego nie trzeba było nikomu tłumaczyć. Nie wiem, jaki Heniu mógłby mieć motyw. Nie wiem, czy Gąsiorek miał związek z tym zabójstwem. Wiem, kto był wykonawcą: Adam S.
Śledczy o zamach na życie dyrektora pionu likwidacji szkód w PZU oskarżają w sumie pięć osób. Na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiadają między innymi Tomasz Gąsiorek, biznesmen, wcześniej właściciel Autoryzowanej Stacji Obsługi Mercedesa w podbydgo-skiej Brzozie; były boss świata przestępczego Henryk L.

W tej sprawie zeznawał między innymi przedstawiciel ubezpieczalni Warta, bo właśnie z tą ubezpieczalnią do 2001 roku ASO Gąsiorka miała podpisane umowy o współpracy. - Ubezpieczalnia zakończyła współpracę z ASO Gąsiorka w marcu 2001 roku z powodu utraty zaufania - dodał świadek.

Zaznaczył też, że nie znał osobiście Piotra Karpowicza z PZU ani też nie wiedział, czy Tomasz Gąsiorek wcześniej współpracował z tą ubezpieczalnią. A ta okoliczność z kolei jest fundamentem aktu oskarżenia przeciw biznesmenowi, któremu prokuratura zarzuca zlecenie w 1999 roku zabójstwa Karpowicza.

Dyrektor miał, w opinii prokuratury, udaremnić gigantyczne oszustwo, do którego spółkę mieli wcześniej zawiązać Gąsiorek i „Lewatywa”. Chodziło o sprowadzenie z USA wartej 55 mln zł maszyny do zgniatania karoserii. Machina miała zostać skradziona podczas transportu, na trasie Gdańsk - Sławęcinek.

Według zeznań świadka koronnego Dariusza S. „Szramki”, wynajęci przez „reżyserów” tego przekrętu Litwini mieli próbować wymusić na dyrektorze Karpowiczu wypłatę odszkodowania. „Szramka” wycofał te zeznania w 2013 roku, w drugim roku trwania drugiego już procesu o śmierć dyrektora. Wygłosił wtedy w sądzie godzinną tyradę, w której oskarżał prokuratora Bednarczyka o fabrykowanie dowodów.

Gąsiorek twierdzi, że od 1993 roku jego ASO nie była klientem PZU, „Lewatywę” zna tylko ze sporadycznych spotkań w kasynie i z tego, że raz odwiedził firmę w Brzozie, kiedy oddał do serwisu leasingowanego mercedesa.

O tym, kim był Piotr Karpwicz, dowiedział się natomiast dopiero po jego śmierci.

Wczoraj Adam S. odniósł się do rewelacji opowiadanych przez świadka anonimowego:

- To kompletne bzdury. Jak ja mógłbym chodzić w butach brudnych od krwi? Jak ja miałbym się tak ludziom pokazać? Przecież to niehigieniczne. Co do remontu łazienki - mieszkanie z ADM dostałem dopiero w październiku 1999 roku i przecież musiałem je wyremontować. Te zeznania są śmieszne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska