W czwartek, 6 czerwca, po godzinie 14.00 Marek Ś. wrócił z pracy do swojego domu w Brzeźnicy. Mieszkał razem z konkubiną w oddalonym przysiółku.
W domu był też dorosły syn Urszuli K. z innego związku.
Marek Ś. był po alkoholu. Po powrocie do domu pokłócił się z Urszulą K. Chwycił za nóż i zaatakował.
Zadał kobiecie w sumie około 60 ciosów w głowę, szyję, kark, plecy, brzuch, w kończyny. Użył do tego czterech znalezionych w domu noży. Zajście musiało trwać dłuższą chwilę.
Kobiecie udało się uciec z domu przed napastnikiem, ale ten na podwórzu zadał kolejne ciosy.
Jeszcze w piątek podwórze niewielkiego, zadbanego domu z ogródkiem, było pełne śladów krwi.
Wezwane przez syna Urszuli K. pogotowie próbowało jeszcze reanimować kobietę, ale lekarz stwierdził jej zgon.
Marek Ś. nie czekając na policję ruszył pieszo do sąsiedniej wioski, Pogórza. Podobno był widziany, jak szedł zakrwawiony przez wieś.
Poszedł do swojej znajomej i oświadczył: "Zabiłem Ulkę".
Kiedy usłyszał, że wezwano już policję, uciekł. Poszedł do najbliższego lasu, schował się i... zasnął. Policja obstawiła wszystkie drogi w okolicy. Do pościgu zaangażowano bardzo duże siły. Po kilku godzinach udało się zatrzymać Marka Ś.
Marek Ś. usłyszał zarzut zbrodni zabójstwa. Przyjęliśmy, że działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia swojej konkubiny – mówi Klaudiusz Juchniewicz, prokurator rejonowy w Prudniku. – Podejrzany przyznał się do zarzutu i złożył wyjaśnienia. Opisał przebieg zdarzenia, między innymi to jakie ciosy i jak zadawał, jakich noży użył. Tłumaczy się, że pokłócił się z konkubiną i był zdenerwowany. Nie wykazał żadnej skruchy.
Mężczyzna działał w warunkach tzw. recydywy nadzwyczajnej, czyli powrotu do przestępstwa. W 2012 roku został skazany na 4 lata pozbawienia wolności za inne przestępstwa, między innymi przeciwko życiu i zdrowiu, co nie miało związku z obecną sprawą. Karę odbył.
W swojej wiosce Marek Ś. ma opinię odludka, który nie utrzymuje bliskich kontaktów z innymi.
Te morderstwa wstrząsnęły Opolszczyzną. Zabił własną matkę. ...
