Godzina 15.30 - na peronie numer jeden na bydgoskim dworcu zbiera się coraz większa grupka ludzi. Wszyscy chcą zobaczyć Kopiernika - czyli pociąg prowadzony przez starą, zabytkową lokomotywę. Niestety z głośnika słychać, że skład przyjedzie z dzisięciominutowym opóźnieniem.
I wreszcie... Para buch! Na tor wtoczył się zabytkowy, piękny parowóz. Gdy tylko się zatrzymał, wszyscy zaczęli sobie robić przy nim zdjęcia. I mali i duzi. A także ci, którzy nim przyjechali. - Jak się jechało? - pytamy jednego z pasażerów. - Właściwie normalnie, poza tym, że pociąg o wiele dłużej się rozpędzał - mówi pan Daniel.
- To prawda - potwierdził nam Andrzej Macur, maszynista składu. - Elektryczny pociąg przyspiesza raz dwa, ten wymaga trochę czasu.
Lokomotywa pochodzi z 1953 roku. I robi naprawdę duże wrażenie. - Ale fajny, jest taki duży i leci z niego para - zachwycał się 8-letni Mateusz, który specjalnie przyszedł z tatą na dworzec, aby obejrzeć to cudo. - Będę miał z nim zdjęcie. Nigdy jeszcze takiego nie widziałem.
Pociąg stał na bydgoskim peronie około godziny. W tym czasie pracownicy kolei przygotowywali go do dalszej podróży.. Oleili koła, sprawdzali stan, a obecni na peronie strażacy wypełnili zbiorniki z wodą parowozu.
Nadzwyczajny pociąg przejechał z Torunia Wschodniego przez Chełmżę, Unisław, Bydgoszcz i Solec Kujawski, aby znaleźć się z powrotem w Toruniu.
Czytaj e-wydanie »
