W poprzednim odcinku badaliśmy sprawę tajemniczych kwadratów nadleśnictwie Cierpiszewo. Okazuje się, że całkiem niedaleko, w trójkącie pomiędzy Grodzyną, Gajtowem a Lesiskiem znajduje się inny zagadkowy obszar. Ekspresyjnie przetrzebiony las z lotu ptaka sprawia wrażenie miejsca po wybuchu. Jednak asymetria rumowiska wyklucza wybuch. Wygląd zniszczeń nasuwa też skojarzenie z katastrofą lotniczą. Co zatem powaliło ogromna połać lasu?
Jak na tafli jeziora
- To są wiatrołomy z roku 2012 – rozwiewa wątpliwości zastępca nadleśniczego z Cierpiszewa, Bogdan Falkowski. - Huragan w Trzebcinach w powiecie tucholskim położył tamtego roku około 500 hektarów lasu, my natomiast straciliśmy 112 hektarów. Aby zrozumieć to, co się stało, najlepiej wyobrazić sobie nawałnicę wiatru na tafli jeziora. Podmuchy wiatru układają się w nieregularne kształty i w takich formach położyły nasz las.
Spustoszenie, jakie powodują huragany obarczają leśników nie tylko problemami z uprzątaniem wiatrołomów. - Zostały przez to wylesione kilkunastohektarowe powierzchnie – wyjaśnia Bogdan Falkowski. - Tymczasem zasady uprawy mówią, że jeśli już dokonujemy wycinki, to taki zrąb nie może być większy niż 4 hektary. Chcielibyśmy wykorzystać wszystkie bogatsze mikrosiedliska i tam, gdzie się da, posadzić gatunki bardziej wymagające – buk, lipę czy grab. Problem w tym, że te gatunki w młodości wymagają osłony drzewostanu – ocienienia (szczególnie buk). Tymczasem na powierzchniach poklęskowych nie ma możliwości, żeby to ocienienie stworzyć. Teoretycznie siedlisko pozwala na posadzenie gatunków bardziej wymagających, ale goły obszar, pozbawiony drzew.
Znalazłeś intrygujące miejsce na mapie? Napisz! Rozwiążemy zagadkę wspólnie [email protected]
