https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaginione dokumenty

Tekst i fot. Andrzej Bartniak
Czy pani Agnieszka nie dotrzymała warunków umowy zawartej z PUP? Rozbieżne opinie w tej sprawie wydał nawet sąd. Tym bardziej radni nie czuli się na siłach aby zająć w pełni jednoznaczne stanowisko. Tym bardziej, że część dokumentacji dotyczącej poprzedniego dyrektora PUP zaginęła.
Czy pani Agnieszka nie dotrzymała warunków umowy zawartej z PUP? Rozbieżne opinie w tej sprawie wydał nawet sąd. Tym bardziej radni nie czuli się na siłach aby zająć w pełni jednoznaczne stanowisko. Tym bardziej, że część dokumentacji dotyczącej poprzedniego dyrektora PUP zaginęła.
Sprawa właścicielki spalonego sklepu w Osiu zdominowała wczorajszą sesję Rady Powiatu. Kobieta od dwóch lat walczy o zwolnienie jej z obowiązku zwrotu dotacji, jaką otrzymała na rozpoczęcie działalności. To wyjątkowo zagmatwana historia, w której jedną z głównych ról zagrała Mirosława Pietryka, były dyrektor PUP.

Problemy pani Agnieszki rozpoczęły się w styczniu 2006 roku, gdy spłonął jej sklep, w którym od marca 2005 r handlowała artykułami zielarsko-medycznymi. Nie była ubezpieczona. Straciła około 50 tys. zł. W tym dotację, jaką otrzymała z Powiatowego Urzędu Pracy w Świeciu. Mowa o 14 tys. zł, które miały jej ułatwić rozkręcenie własnego interesu. Jednym z warunków umowy podpisanej z PUP było prowadzenie działalności przez minimum rok. Wkrótce po nieszczęśliwym o tym co się stało poinformowała Mirosławę Pierykę, pełniącą wówczas obowiązki dyrektora PUP w Świeciu. Ta miała jej doradzić, aby dalej opłacała ZUS i składała comiesięczne deklaracje w urzędzie skarbowym. Tak też postąpiła. Miało ją to ustrzec przed obowiązkiem zwrotu dotacji. Interes zamknęła w maju 2006 roku. Aby spłacić długi, wyjechała za granicę. Okazało się jednak, że jej problemy związane z własną działalnością nie skończyły się. Pod koniec 2006 roku otrzymała pismo zobowiązujące ją do zwrotu 14 tys. zł. Kontrola skarbowa doszukała się nieprawidłowości w finansach PUP. Rzecznik dyscypliny finansów publicznych zwrócił się do Regionalnej Izby Obrachunkowej o ukaranie Mirosławy Pietryki, która w ocenie kontrolerów miała dopuścić się zaniedbań. Chodziło o to, że nie dochodziła należności z tytułu funduszu pracy, jakie winna była pani Agnieszka. Ostatecznie sprawę umorzono. Mirosława Pietryka odeszła jednak z urzędu. Na stanowisku zastąpił ją Adama Ruciński, w oceni którego właścicielka sklepu nie dotrzymała warunków umowy, co wyraźnie wskazał urząd skarbowy. Sprawa trafiła do sądu. W pierwszej instancji PUP przegrał ją. - I na tym, ze względów społecznych, należało zakończyć tę sprawę - przekonywał podczas sesji Szczepan Nowakowski, który wraz z innymi członkami komisji rewizyjnej rozpatrywał pismo jakie trafiło do Rady Powiatu.
Dyrektor urzędu pracy odwołał się od wyroku. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy, po ponownym przeanalizowaniu dokumentów, wydał orzeczenie korzystne dla PUP. Nakazał pani Agnieszce zwrot 14 tys. wraz z odsetkami. Od tamtej pory kobieta wszędzie szukała pomocy. Jej ostatnią deską ratunku miała być Rada Powiatu. Wśród radnych przeważała opinia, że mimo niekorzystnego wyroku, który zdołał się już uprawomocnić, dyrektor PUP-u powinien spojrzeć na ten przypadek bardziej łaskawym okiem. - Choćby po to, aby nie zniechęcać innych do korzystania z tego typu dotacji - podkreślał radny Maciej Górski.

Zaginione dokumenty

Ważną kwestią było również to, co znalazło się w dokumentach pokontrolnych z 2006 roku? Cześć papierów, o których radni dowiedzieli się dopiero wczoraj, zaginęła. Być może sprawa w najbliższych tygodniach znajdzie swój finał. W najbliższym czasie ma się ponownie odbyć spotkanie, w którym wezmą udział: radni z komisji rewizyjnej, dyrektor PUP, właścicielka spalonego sklepu. Przepisy dopuszczają możliwość umorzenia wspominanej kwoty.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Zawsze warto interweniować zwłaszcza jeśli to dotyczy instytucji które mają pomagać osobom PUP zaczynają działać jak prywatne firmy bez jakiego kol wiek nadzoru .Każdy jest posłuszny ,ponieważ każdy każdemu coś zawdzięcza.
m
mieszkaniec
Czy to już nie wystarczy tego niechlubnego rozgłosu Naszego Miasta? Może czas wyciągnąc konsekwencje od osób odpowiedzialnych i bardziej wnikliwie przyglądać się ich pracy? A osoby korzystające z PUP niech znajdą w tym miejscu odpowiednią pomoc i odrobinę dobrej woli.
~bezrobotna~
Właśnie że potrzebny rozgłos. Urząd pracy w Świeciu w opinii petentów działa skandalicznie, pracownicy boją sie podejmować jakiekolwiek decyzje. Czy powiat tego nie widzi?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska