Bogdan Borusewicz na pogrzebie Borysa Niemcowa w Moskwie chciał oddać hołd opozycjoniście. Odmówiono mu wjazdu na teren Federacji Rosyjskiej. Dlaczego?
W dyplomacji jest znane pojęcie znamiennego szykanowania przedstawicieli innego państwa. Myślę, że w tym przypadku odwołano się właśnie do tej praktyki. Moim zdaniem odmowa pozwolenia marszałkowi Bogdanowi Borusewiczowi wjazdu do Rosji to nic innego jak odpowiedź, tak zwana retorsja władz tego państwa na sankcje personalne nałożone przez Unię Europejską. Przecież to właśnie unia zakazała konkretnym politykom rosyjskim wjazdu na teren wspólnoty. Były to bodaj pierwsze sankcje, które wprowadzono wobec Rosji w związku z konfliktem na Ukrainie. I według mnie nie możemy mówić o żadnym zaskoczeniu taką właśnie decyzją władz rosyjskich.
Komisja Europejska już w kwietniu objęła sankcjami rosyjskich polityków. Wśród nich znalazła się Walentyna Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji Rosyjskiej. Niewpuszczenie Borusewicza do Rosji to efekt wprowadzenia "lustrzanych" sankcji?
Niewątpliwie jest to efekt wcześniejszej decyzji Unii Europejskiej. Bogdan Borusewicz został w Rosji uznany za persona non grata jednak również dlatego, że chodzi o oddanie hołdu zmarłemu tragicznie opozycjoniście. Borys Niemcow wyrażał otwarcie krytykę władz rosyjskich. Ponadto sam Bogdan Borusewicz jest legendą opozycji w Polsce. To oczywiście też mogło odegrać tu ważną rolę. Przede wszystkim jednak chodziło o wizytę w Rosji przedstawiciela Polski wysokiego szczebla. Takie wizyty są normą, ale w sytuacji, gdy na przykład chodzi o oddanie hołdu czynnemu politykowi, prezydentowi, premierowi państwa, w stosunku do którego pozostajemy w przyjacielskich, normalnych relacjach. Natomiast Niemcow czynnym politykiem już nie był.
Jakie są zasady przyjęte w dyplomacji? Mam na myśli to, kiedy z wizytą udaje się delegacja najwyższego szczebla, a kiedy urzędnicy państwowi mający niższą rangę?
Generalna zasada mówi, że w wizytach, spotkaniach obustronnych biorą udział politycy, przedstawiciele, urzędnicy państwowi tych samych szczebli. Zatem premier spotyka się z premierem, minister z ministrem; podsekretarz w ministerstwie uda się z robocza wizytą do sąsiada, by siąść do stołu rozmów, negocjacji z odpowiednim podsekretarzem. W tej sytuacji nie mielibyśmy do czynienia z wyjściem polskiej delegacji przed szereg. Myślę, że w przypadku, o którym rozmawiamy polska strona popełniła błąd. A to spotkało się z taką, a nie inną decyzją władz Rosji.
Gdzie konkretnie mógł zatem tkwić błąd?
Tę solidarność z działaczami rosyjskiej opozycji, z rodziną, przyjaciółmi zastrzelonego Niemcowa można było zamanifestować choćby w drodze uczczenia śmierci Niemcowa minutą ciszy. Tak, jak to zresztą zrobili polscy parlamentarzyści. Gdyby na tym poprzestano, nie doszłoby do tej sytuacji, o której mówimy.
Fakt, że Niemcow był opozycjonistą, a Rosja zastosowała najwyraźniej lustrzane sankcje wobec UE to jedno. Ale czym innym jest procedura, w jakiej zwykle się uzgadnia wizyty przedstawicieli wyższego szczebla. Czy polska strona dopełniła wszystkich formalności?
Nie wykluczam, że mógł zostać popełniony jakiś błąd. Zwykle wizyty oficjalnych delegacji uzgadnia się przynajmniej kilka miesięcy wcześniej. Trudno powiedzieć, czy to odegrało jakąś większą rolę w tej sytuacji. Niemożliwe było przecież autoryzowanie wizyty Bogdana Borusewicza w Rosji wcześniej, skoro bezpośrednią intencją było uczestnictwo w uroczystościach pogrzebowych Niemcowa zastrzelonego w ostatni piątek. Uważam, że nie było powodu wysyłania do Rosji polskiej delegacji. To zbędne podgrzewanie emocji.
============11 Zdjęcie Autor(47389572)============
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(47389571)============
Czytaj e-wydanie »