Handel zakazany byłyby w niedziele, święta, Wigilię i Wielką Sobotę. W kalendarzu znalazłoby się jednak kilka niedziel, w które sklepy byłby otwarte, chodzi o te przedświąteczne, albo tzw. wyprzedażowe. W niedzielę otwarte byłyby sklepy do pięciu metrów kwadratowych, prowadzone przez właścicieli i członków ich rodzin, sklepy w szpitalach i na lotniskach, stacje benzynowe, czy piekarnie.
- Solidarność rozpocznie zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej handlu w niedzielę - poinformował szef krajowej sekcji pracowników handlu NSZZ Solidarność Alfred Bujara. - Chcę podkreślić, że wolnej niedzieli nie odpuścimy - zapowiadał w styczniu Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Według związkowców pracownicy handlu są przemęczeni pracą 7 dni w tygodniu i nie mają czasu na życie rodzinne. Gospodarka ma na tym nie stracić, bo klienci będą robić zakupy w innych dniach tygodnia. Tak dzieje się w większości krajów europejskich (szczególnie na Zachodzie), a wprowadzony zakaz przed rokiem na Węgrzech nie przyniósł spadku obrotów w handlu.
Sprawa zakazu handlu w niedzielę pojawiła się w Sejmie w marcu 2014 r. „Solidarność” zebrała wtedy 120 tys. podpisów pod obywatelskim projektem zmian w prawie. Projekt został odrzucony przez Sejm poprzedniej kadencji. Za odrzuceniem głosowali głównie posłowie Platformy Obywatelskiej, przeciw w większości posłowie z Prawa i Sprawiedliwości.
