- We wrześniu dostałem ostatnią wypłatę - 500 zł. Proszę mi podpowiedzieć, z czego ja mam opłacić rachunki i utrzymać rodzinę? - pyta panJerzy, pracownik Fabryki Świetlówek EMC w Toruniu. - Wczoraj pożyczyłem pieniądze od znajomych na chleb! Zupełnie nie mam pomysłu, co dalej robić, jak żyć!
Niektórzy nie dostali ani grosza
EMC zalega z wypłatą wynagrodzeń na kwotę 0,5 mln zł. Tomasz Jeziorek, szef zakładowej Solidarności mówi, że problemy z regularnym ich przekazywaniem trwają w EMCod roku: - Powiem tak: dopiero 9 października otrzymaliśmy pensje za sierpień, a między 15 a 30 września 96 pracowników produkcji dostało po 500 złotych zaliczki, pozostali ani grosza! Od środy jesteśmy więc w sporze zbiorowym z pracodawcą, a jeśli dziś prezes nie powie nam, kiedy pieniądze trafią na konta, oflagujemy zakład i będziemy protestować!
- Tylko, co ja mam powiedzieć pracownikom? - zastanawia się Piotr Bożek, od sierpnia prezes EMC. - Sytuacja firmy jest dramatyczna! Mamy 40 mln zł długów! - Musieliśmy zwolnić część załogi, inni sami odeszli nie czując się tutaj bezpiecznie. Z 330 pracowników zostało 200. Walczymy o przetrwanie! Komornicy depczą nam po piętach. Właśnie przygotowujemy umowy z wierzycielami. Przedstawimy je bankowi, który nas finansuje. Jeśli ugody się jemu nie spodobają to koniec! Ale - mimo wszystko - mamy duże nadzieje! Nowy właściciel myśli o kolejnych kontraktach dla firmy.
EMC to nie jedyna firma w naszym regionie, która ma zaległości.
Łącznie kujawsko-pomorscy przedsiębiorcy są bowiem winni swoim 3328 pracownikom 3,2 mln złotych.
- To bardzo dużo pieniędzy, choć w zeszłym roku o tej porze było o prawie milion złotych długu więcej - pociesza Katarzyna Pietraszak, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy. - Jednak cały czas odbieramy telefony w tej sprawie.
Nie płacił, nie płacił i trafił do więzienia
Wczoraj pierwszy raz w Polsce przedsiębiorca trafił do więzienia na półtora roku właśnie za zaległe pensje.
Jak napisała „Rzeczpospolita”, brama więzienia w Lubaniu zatrzasnęła się za Jerzym G. Pracodawca odsiaduje półtoraroczny wyrok z artykułu 218 paragraf 1 Kodeksu karnego.
To uporczywe uchylanie się od wypłaty wynagrodzenia jednej z zatrudnionych przez niego kobiet - w sumie 5,6 tys. zł. Ale Jerzy G. jest winien po kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych także innym kilkudziesięciu swoim pracownikom. W innych sprawach wyroki zapadły już w poprzednich latach, lecz biznesmena skazywano na grzywny oraz więzienie w zawieszeniu.
Sąd Rejonowy w Zgorzelcu orzekł wreszcie karę bez zawieszenia. Jest pierwszym sądem w Polsce, który skorzystał z nowych możliwości.
