Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żałoba na półwyspie Potrzymiech. Ciotka odeszła

(aj, dan)
Pani Czesława niedawno obchodziła 90. urodziny
Pani Czesława niedawno obchodziła 90. urodziny Maciej Maciejewski
Przyjaciele mają żal, że długo nie mogli znaleźć lekarza, który chciałby stwierdzić jej zgon. Dotarł dopiero po siedmiu godzinach od rozpoczęcia poszukiwań. Wojskową amfibią.

O 92-letniej ciotce, bo tak nazywają ją wszyscy mieszkańcy półwyspu Potrzymiech, piszemy od początku powodzi nad Gopłem. Mieszkała sama w domu oblanym wodą. Nie chciała się ewakuować, mimo iż wszyscy jej to doradzali. - Jak mnie stąd zabierzecie, to umrę - groziła z uśmiechem na twarzy. Zawsze pogodna, dowcipna i gościnna. Ludzie ją kochali.

Ostrówek - życie na wyspie

Strażacy, przyjaciele i członkowie rodziny stale ją odwiedzali. Donosili jej żywność i opał idąc po pękającym lodzie lub w wodzie po pas. - Byłem u niej w ostatni piątek. Nic nie wskazywało na to, że ma kłopoty ze zdrowiem. Była, jak zawsze, uśmiechnięta. Mówiła, że zaprosi strażaków na swoje 93. urodziny - wspomina Janusz Kowalski, strażak z Ostrówka.

Jeden ze strażaków poszedł do pani Czesławy we wtorkowe przedpołudnie. Pukał do okna. Nikt nie otwierał. Wiedział, gdzie jest schowany zapasowy klucz, więc wszedł do środka. Pani Czesława leżała w łóżku. Złapał ją za rękę. Nie żyła.

Poszukiwanie lekarza

Od tego momentu zaczęły się długie poszukiwania lekarza, który mógłby stwierdzić zgon kobiety. Sprawę wziął na siebie Maciej Maciejewski, przyjaciel rodziny, ornitolog, który od 20 lat fotografuje ptaki żyjące nad Gopłem. - Dobrze znałem panią Czesławę. Dla mnie to był najlepszy kumpel i przyjaciel - wyznaje ze smutkiem. Jego smutek we wtorek walczył ze złością na służbę zdrowia. - Wykonałem wiele telefonów w poszukiwaniu lekarza, który zechciałby przyjechać na półwysep - opowiada. W inowrocławskim szpitalu tłumaczyli, że to nie ich rejon. Zmarła mieszkała w Kościeszkach, w jednym z kilku gospodarstw na półwyspie, które leżą w powiecie mogileńskim (gmina Jeziora Wielkie). Szpital w Mogilnie gotów był przysłać lekarza, ale dopiero w godzinach wieczornych. Oba szpitale odsyłały do przychodni w Jeziorach. - Tutaj usłyszałem, że nie mają jej w rejestrach, więc to nie ich sprawa - opowiada zbulwersowany.

Tłumaczy, że zarówno strażakom, jak i żołnierzom zależało na czasie. Wiedzieli, że do domu pani Czesławy będą musieli się przedzierać wojskową amfibią. Za dnia było bezpieczniej.

Akt zgonu
Okazuje się, że problemy z wypisaniem aktu zgonu wzięły się stąd, że staruszka nie była zapisana do żadnej przychodni. Siostrzeniec leczył ją prywatnie w Bydgoszczy.
W sprawę zaangażował się wójt gminy Jeziora Wielkie Zbysław Woźniakowski. Interweniował też Jerzy Kriger, dyrektor Samodzielnego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Mogilnie. - Rzeczywiście były problemy. Po bojach udało się w końcu załatwić to, że lekarz przyjechał - mówi wójt. Tymczasem doktor Kriger wyjaśnia, że do wypisania aktu zgonu nie jest wysyłana karetka pogotowia. - Do godziny 18 w takich przypadkach powinien działać lekarz rejonowy (w gminie są dwie niepubliczne przychodnie - przyp. red.). Po godzinie 18 można skorzystać z punktu opieki nocnej i świątecznej. Ale nasz lekarz na wizyty domowe wyjeżdża o godzinie 21, bo do tego czasu przyjmuje pacjentów, którzy czekają na miejscu w Strzelnie. O całej sytuacji dowiedziałem się około godziny 18 i postanowiłem, że nasz lekarz pojedzie wypisać akt zgonu - wyjaśnia Jerzy Kriger.

Ostrówek. Gopło ciągle przybiera. Na Półwyspie Potrzymiech żyje się coraz trudniej [zdjęcia]
Groźna wyprawa
Na Potrzymiech lekarz dotarł o godzinie 21. Razem z pracownikami zakładu pogrzebowego, strażakami z Ostrówka i gminy Jeziora Wielkie oraz z żołnierzami wyruszyli w podróż amfibią przez zalany półwysep. Odcinek 3 kilometrów pokonywali ponad godzinę. - Było bardzo niebezpiecznie. Lód się załamywał. Amfibię ściągało na boki. Niewielki błąd mógł doprowadzić do tego, by pojazd się przewrócił - wspomina Janusz Kowalski.
W drodze powrotnej, już z ciałem pani Czesławy na pokładzie, żołnierze mieli problemy z pojazdem. Kilkakrotnie zatrzymywali się na polach. Z trudem zmuszali go do dalszej jazdy. - Cioteczka do samego końca nie chciała opuszczać półwyspu - podsumowują strażacy, a Maciej Maciejewski dodaje: - Bez niej Potrzymiech nie będzie już taki sam.
(aj, dan)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska