https://pomorska.pl
reklama

"Zamek Dźwięku", Jarek Pijarowski: - Tworzenie jest naszym wielkim szczęściem

Rozmawiała Marlena Przybył
Jarek Pijarowski w roli Ibrahima Koniecpolskiego
Jarek Pijarowski w roli Ibrahima Koniecpolskiego nadesłane, Dawid Brożek
Przeczytaj rozmowę z Jarkiem Pijarowskim, reżyserem widowiska "Zamek Dźwięku", twórcą z 20-letnim stażem, działającym w nurcie sztuki awangardowej.

Widowisko artystyczne "Zamek Dźwięku" w Golubiu-Dobrzyniu

Twórcy "Zamku Dźwięku"

muzycy: Jorgos Skolias, T. i G. Sanford, S. Ciesielski, M. i K. Kroschel, B. Raatz

plastycy i performerzy: Xavier Bayle, L. Goldyszewicz, J. Kamiński, Ł. Wodyński

reżyser: Jarek Pijarowski

współorganizatorzy: Zamek Golubski, Dom Kultury w Golubiu-Dobrzyniu

- Odbiór Waszego piątkowego "Zamku Dźwięku", nastrojowego widowiska łączącego muzykę, plastykę i sceny parateatralne, był wśród golubsko-dobrzyńskiej publiczności dwutorowy. Z jednej strony zainteresowanie, z drugiej konsternacja. Możesz jakoś przybliżyć to wydarzenie od kuchni?

- Celem podstawowym naszych działań jest pokazanie złożoności sztuki w prostym przekazie. Każda z osób uczestniczących w przedsięwzięciach reprezentuje nie tylko ideę wspólną, ale i siebie samego.

Działania plastyków i muzyków spajała w całość postać Ibrahima Koniecpolskiego, alter ego autora powstałe w ramach międzynarodowego interdyscyplinarnego "Teatru Tworzenia", który jest realizowany w kraju i zagranicą przeze mnie jak i zaproszonych gości. W piątek miałem zaszczyt dyrygowania całością, aż po wysokość i natężenie dźwięków. Dzieliłem się wraz z innymi twórcami swoją formą i wyobrażeniem spektaklu włączając do akcji również publikę.

- O co przede wszystkim Wam chodziło?

- O uderzenie w odbiorcę emocjami poprzez oddziaływanie na zmysły - aż po wspólny posiłek z widownią, a wcześniej wspólne spalanie gniewu, spalanie nienawiści i spalanie agresji. One są na co dzień coraz szerzej obecne w życiu publicznym, społecznym, w telewizji. Społeczeństwo jest coraz częściej nakłaniane do konsumpcyjnego stylu życia, kultu ciała traktowanego prawie jak religia i biernego odbierania rzeczywistości. My dajemy możliwość zatrzymania się i chwili zadumy.

Zaproszony mógł się czuć każdy?

- Tak, wstęp był wolny, żadnych ograniczeń w stosunku do odbiorców. Nie było epatowania symbolami religijnymi, ideami politycznymi ani bezpośredniej agresji czy tak modnej nagości.
Nikt nas nie sponsorował, wszystko realizowaliśmy dzięki własnej determinacji i pomocy życzliwych nam osób - pracowników Zamku Golubskiego i Artura Niklewicza z domu kultury.

- Jak Wam się pracuje w takich mniejszych miastach jak Golub-Dobrzyń, gdzie spotykacie się z odbiorcami, którzy nieczęsto uczestniczą w podobnych wydarzeniach?

- Jest olbrzymią przyjemnością móc dzielić się jakąkolwiek twórczością z ludźmi, którzy na co dzień nie mają czasu, możliwości, czasami nawet środków, aby uczestniczyć w czymś takim, a tym bardziej dotykać samej realizacji.

Największą satysfakcję mam wtedy, jeśli ktoś po latach powie, że zaczęła się jego nowa przygoda - zaczął rysować, malować, grać, pisać wiersze etc. Przygotowanie merytoryczne nie ma tu znaczenia. Ważne, że odbiorca odkrył Siebie - swoje potrzeby i możliwości.

Każda osoba z publiczności miała możliwość uczestnictwa razem z nami w całości wydarzenia czyli przejścia przez kolejne etapy ludzkich uczuć i emocji. Przez katharsis doszliśmy do wewnętrznego spokoju, który wyraził się w finałowym "Dźwięku pokoju" zaintonowanym przez jednego z najwybitniejszych współczesnych wokalistów Jorgosa Skoliasa z udziałem wszystkich wykonawców i publiczności.
Warto zaznaczyć, że partie muzyczne w naszym "Zamku Dźwięku" wykonywane były wyłącznie na żywo, bez żadnych sampli i playbacków, tak szeroko teraz tolerowanych na festiwalach i w programach telewizyjnych.

- Z publicznością zostaliście też po występie, każdy mógł podejść, porozmawiać. To wpisuje się w konwencję sztuki takiej jak ją rozumiecie?

- Jest bardzo ważne, żeby odbiorca miał możliwość kontaktu z twórcą. Tworzenie dzieje się bezpośrednio, na żywo, w myśl hasła "Free Art - Live Act".

Przecież wszędzie wokół mamy tylko wykonawców grających na pianinach wyobraźni jak na maszynie do pisania oraz twórców którzy swoją pracą coś wnoszą - piekarzy, lutników, muzyków, szewców, pisarzy, krawców.

Gloryfikowanie plastikowych gwiazd zza szklanego ekranu, będących na co dzień niewolnikami managerów wizerunku i kreacji, jest absolutnie chore. Będziemy niedługo potrzebowali całej masy terapeutów dla tych, którzy nie radzą sobie ze swoim własnym odbiciem w lustrze czy boją się wyjść na spacer we własnym mieście bez makijażu. Tak na prawdę boją się być sobą. Olbrzymia machina "Wielkiego Brata" sprzężona pomiędzy bankiem, telewizorem i sklepem wciąga, uzależnia, a kiedy ktoś nie jest już potrzeby - wypluwa.

A przecież każdy ma swoją własną drogę, która zaczęła się w momencie naszych narodzin. I to każdy jest najwspanialszym artystą - to co ja i Wy tworzymy na co dzień to wzajemne życie, miłość. To jak najwyższy wymiar szczęścia, jak uśmiech dziecka, jedynej istoty ludzkiej w pełni szczerej i naturalnej.
Pamiętajmy o tym, uczmy kolejne pokolenia szacunku, tolerancji, podejmowania decyzji i myślenia.

- Czy po piątkowym wydarzeniu pozostał jakiś materiał?

- Wszystko zostało zarejestrowane. Część zapisu, w rożnej formie, znajdzie się na pewno w internecie.

A chcielibyście jeszcze wrócić na Zamek Golubski z jakimś kolejnym widowiskiem?

- Myślę, że tak, ale to nie zależy tylko ode mnie. Lubię to miejsce i profesjonalizm ludzi pracujących tutaj i z nim związanych.

Generalnie kocham zamki, jak tylko mogę to zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam i piję ich nastrój i atmosferę,
"jestem kwiatem,
piję światło,
jestem światłem",
jak pisałem w tomiku "Usta spękane treścią".

Wybrane dla Ciebie

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Podlej tym jeżówki w czerwcu, a twój ogród utonie w kwiatach

Podlej tym jeżówki w czerwcu, a twój ogród utonie w kwiatach

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska