- Zapraszamy w indyjskie Himalaje, to "nasze" góry, którymi chętnie dzielimy się z innymi. Monsun na północną stronę Himalajów teoretycznie nie dociera. Można tam jechać także w lipcu i w sierpniu.
- Co proponujecie?
- Jeśli ktoś lubi wędrować po górach, to znajdzie mnóstwo pięknych szlaków trekkingowych. Jeśli ktoś ma apetyt na dużą przygodę, to polecam trzytygodniową trasę - trekking transhimalajski (z wioski Kanji do Darczy leżącej już po południowej stronie Himalajow, gdzie wędruje się dwa i pół tygodnia, przechodzi się przez dziesięć przełęczy, śpi w namiotach i gotuje samemu, wędrujemy z małymi plecakami, duże plecaki niosą zwierzęta juczne.
- Nie każdy lubi wędrówki.
- Wtedy można udać się do Ladakhu czy Zanskaru drogą z Delhi (trzy dni) lub dolecieć tam samolotem. Później można pojeździć wynajętym samochodem lub lokalnymi autobusami oglądając piękne buddyjskie klasztory wznoszące się nad wioskami. Można wyruszać na jednodniowe lub krótsze wędrówki z noclegami w skromnych hotelikach lub lokalnej agroturystyce. To daje szansę poznania warunków życiatam.
- Trekking w Himalajach wymaga wcześniej treningu?
- Himalaje są dla każdego. Wszystko zależy od stanu zdrowia (przy chorobach układu krążenia koniecznie trzeba się skonsultować z lekarzem) i tego, co chcemy tam robić. Odradzałabym sprawdzanie w Himalajach, czy ktoś lubi góry - bo szkoda na to czasu i pieniędzy. Ale osoba w średniej kondycji fizycznej spokojnie może tam pojechać, tylko z nastawieniem na krótsze wędrówki. Nie brakuje tu pięknych widoków gór, ciekawych dolin, wiosek czy klasztorów. Radziłabym tylko wcześniejsze przygotowanie polega- jące na zwiększeniu pojemności płuc: chodząc czy biegając. Będziemy na wysokości trzech i pół tysiąca metrów nad poziomem morza. Tam jest za mało tlenu w powietrzu dla przeciętnego człowieka. Objawy choroby wysokościowej to ból głowy, bezsenność i łapanie zadyszki. W fazie aklimatyzacji to się zdarza. Kiedy bez odpowiedniej aklimatyzacji będziemy przemieszczać się na wysokość czterech tysięcy metrów i wyżej, ból głowy może się przerodzić np. w obrzęk mózgu czy płuc. Trzeba o tym pamiętać. Trzeba dużo pić, ale nie alkoholu. Ruszać się powoli, oddychać głęboko, stopniowo nabierać wysokości i wszystko powinno być dobrze.
- Pakujemy się do plecaka?
- Zdecydowanie do plecaka! Kiedy jako przewodnicy trekkingowi jeździmy z grupami, to wysyłamy wcześniej listę zalecanego ekwipunku. Wszystkiego nie trzeba zabierać, bo każdy ma swoje patenty.
Na przykład znajomy zabiera w góry parasol. Można się z tego śmiać, ale parasol chroni przez deszczem i słońcem. Kurtka w gorącym, deszczowym klimacie jest makabrą. A parasol - nie. Przez wiele lat chodziłam w góry w spódnicy z falbankami. Może niepoważnie wyglądałam, ale świetnie się w niej czułam. Wiele osób jeździ w Himalaje, bo byli już tu i tam, no to jeszcze muszą w te góry. Wcześniej jeździli z walizką i chcą zabrać ją na trekking. Tłumaczę, że nie da rady. Czasem trudno kogoś przekonać, że tam nie ma asfaltu.
- Dobre buty, kije?
- Wygodne, rozchodzone buty to podstawa. To są górskie wioski. Kije polecam, ale warto, przed wyjazdem, nauczyć się z nimi chodzić. Bardzo ważne są okulary przeciwsłoneczne. Krem ochronny. Ja jeszcze korzystam z dużej bawełnianej chusty - używam jej jako ręcznika, a w skromnych hotelikach jako prześcieradła. Chroni przed słońcem. Najlepsze są rzeczy uniwersalne.
- Są chętni na takie wakacje?
- Część zainteresowana jest kulturą buddyjską, Tybetem. A tego dawnego Tybetu już nie ma. Został zniszczony przez Chińczyków. Tybet jest niepewny, bo podczas rozruchów ruch turystyczny jest ograniczany. Buddyzm tybetański lepiej zachowany jest w Zanskarze, Ladakhu czy Spiti. Potencjalnym uczestnikom wysyłamy rozszerzone informacje na temat charakteru wyjazdu. Na niektóre wyjazdy trzeba mieć bardzo dobrą kondycję. Ja za nikogo nie przejdę tej trasy. Prowadzenie trekkingu bywa łatwe, ale bywa bardzo trudne.
- Lekko nie jest?
- Sukces jest wtedy, kiedy grupa dobrze się ze sobą czuje, a ludzie chcą ze sobą być. Kiedy dochodzimy na biwak i wszyscy nie zalegają w namiotach, tylko siedzimy, gawędzimy lub śpiewamy.
- Ile to kosztuje?
- Miesięczny wyjazd z trekkingiem do Ladakhu i Zanskaru kosztuje ok. 8,5 tys. zł. Krótszy wyjazd - 20-dniowy do Kinnauru i Spiti w Himalajach kosztuje 7 tys. zł
- Ludzie wracają zachwyceni? /b>
- Jest różnie. Czasem wyjazd kogoś przerasta. Kiedyś ktoś zapytał kolegę: a która trasa do Indii jest łatwa? Usłyszał: w Indiach nie ma łatwych tras. Nie prowadzę dużych grup, nie wynajmuję dobrych hoteli i klimatyzowanych busów. Po co? Wysoki standard ludzie mają w Polsce, Europie. Tam trzeba przejechać się na dachu lokalnego autobusu, rikszą rowerową, pociągiem, w którym toczy się prawdziwe życie. Ktoś opowie swoje życie lub zapyta o twoje. Podczas wyjazdu staramy się nocować u ludzi. W skromnych warunkach. Czasem uczestnicy pytają: gdzie jest łazienka? 200 metrów dalej w potoczku. Wiem, że czasem ktoś mnie nie lubi za to, że tak umęczył się tego dnia. Ale później jest super, kiedy dostaję maile, że coś było tak niesamowite, że ludzie nadal o tym pamiętają. Często powtarzamy z mężem: żeby mieć co wspominać, trzeba się namęczyć. Zdarza się, że ktoś nie ma siły iść i muszę ten problem rozwiązać. Kiedy jest przewodnik z koniem - jest łatwiej.
- Zmienili się uczestnicy trekkingów?
- Prowadzimy grupy od 18 lat. Ludzie zrobili się bardziej wygodni, roszczeniowi. Staramy się - minimalnie - podnosić standard. Teraz uczestnicy mają więcej pieniędzy niż czasu. Dlatego skracamy wyjazdy. Czasem żalę się mężowi, że mam już dość wmawiania ludziom, że jazda lokalnym autobusem jest fantastyczna. A później ktoś zachowuje z tej jazdy niesamowite wspomnienia i za nie dziękuje. Bo po drodze doszedł do wniosku, że odchodzi z korporacji i zakłada własną firmę. Także coraz częściej w Himalaje jadą ludzie bez etosu górskiego, poczucia partnerstwa w górach. Jeśli ktoś idzie do źródła ze swoją butelką, to może również przynieść wodę innym. Sukces jest wtedy, kiedy po kolei, bez pokazywania palcem pomagamy sobie także w rozbijaniu namiotów. Tylko nie można się do tego przyzwyczajać.
- Są jeszcze dzikie miejsca na świecie? **
- Mnóstwo. W górach Syberii. Także w Himalajach, tylko nie o wszystkich przeczytamy w przewodnikach. Wybieramy się tam z mężem, ale chyba nie z grupą, bo odpowiadamy za ludzi.
**