- Jak się zostaje smakoszem? Czy od wybrzydzania nad talerzem, który na stole postawiła mama?
Piotr Bikont: - Recenzowanie polega na tym, zeby krytykowac. A moja mama akurat gotowala dobrze.
Robert Maklowicz: - W moim domu świetnie gotowaly babcia i niania... Czy już wtedy byłem smakoszem? Myślę, że zostajesz nim, kiedy nie traktujesz jedzenia wyłącznie jako konieczności biologicznej, ale zastanawiasz się, co jesz. Smakosz to ktoś ciekawy nowych smaków i otwarty na nie. Ja z reguły nie zakładam, że czegoś nie zjem.
- Nie ma takiej rzeczy, której by panowie nie zjedli?!
Maklowicz: - Oczywiście są rzeczy, które czlowieka ukształtowanego w naszej strefie kulturowej brzydzą. Na przykład, dlaczego miałbym jeść serce węża wyrwane przed chwilą ze zwierzęcia? Albo inne świństwa?
Bikont: - Też nie lubię świństw. Ale kiedyś, będąc w Korei, spróbowalem duszonych pijawek. Musiałem, bo mi chwalono, że to takie dobre. Rzeczywiście, okazały się nadzwyczaj pyszne.
- Zalóżmy, że wracacie do domu, a lodówka pusta... Da się coś wyczarowac?
M: - Zawsze. Wystarczy paczka porządnego makaronu, oliwa, czosnek, do tego kawalek parmezanu i już jest uczta.