Instytucje państwowe oraz media w całej Polsce od wielu dni poszukują odpowiedzi na pytanie, kto doprowadził do skażenia rzeki Odry. W wielu miejscach jako potencjalne źródło zakażenia Odry wskazywany jest odcinek oławski, a dokładniej działający tam zakład produkcji papierniczej Jack-Pol. Władze Oławy oraz sam firma zdecydowanie zaprzeczają, by w tym miejscu powstało skażenie.
W rozmowie z polskatimes.pl wiceburmistrz Oławy Andrzej Mikoda wskazuje, że pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się jeszcze w lipcu. Pierwszy komunikat Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu w tej sprawie został wydany 3 sierpnia br.
Wiceburmistrz Oławy zaprzecza, by skażenie powstało w tym mieście
Mikoda podkreśla, że ani Oława, ani działający tam zakład produkcji papierniczej Jack–Pol, nie mogły być źródłem skażenia Odry, ponieważ pierwsze miejsca występowania śniętych ryb wędkarze z Oławy ujawnili we wsi Lipki, która położona jest ok. 9 km przed tym miastem.
Pierwsze śnięte ryby znaleziono we wsi Lipki
Wiceburmistrz wyjaśnia, że oławski zakład Jack–Pol usytuowany jest niedaleko kanału żeglugowego, ale woda w tym miejscu stoi, nie płynie, a śluza była zamknięta (nie odbywa się śluzowanie). Zatem nawet gdyby coś toksycznego wydobyło się z zakładu, trafiłoby do stojącej wody.
– Na dziś nie mamy żadnych ustaleń świadczących o tym, że skażenie powstało w Oławie – mówi Mikoda. Przyznaje, że o zakładzie Jack–Pol krążą różne opinie, ale żadne ostatnie kontrole nie wykazywały nieprawidłowości. – Ostatnia kontrola WIOŚ zakończyła się w kwietniu i nie wykazała żadnych większych uchybień – wskazuje wiceburmistrz Oławy.
"Skażenie musiało powstać gdzieś wcześniej"
– Trudno nam reagować na to, co pisze się w mediach o Oławie w kontekście skażenia Odry. Jako samorząd zareagowaliśmy chyba jako pierwsi. Już 1 sierpnia br. poszły doniesienia do prokuratury; zgłosiliśmy też policji, że mamy do czynienia z ogromnym skażeniem i należy podjąć pilne działania. Wysłaliśmy pisma do wszystkich instytucji, które mogą pobierać próby. Napisaliśmy też do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a także do wojewody i marszałka województwa. My jako samorząd, sami nie mamy możliwości badania wody w rzece – podkreśla Mikoda.
Dodaje ponadto, że na wysokości wsi Lipki, gdzie wykryto pierwsze śnięte ryby, rzeka Odra płynie w otwartym, rolniczym i leśnym terenie. Nie ma tam żadnego dużego zakładu przemysłowego. – Skażenie musiało powstać gdzieś wcześniej – przypuszcza wiceburmistrz Oławy.
– Jako samorząd z niecierpliwością czekamy na wyniki badań i postępowań. Rozmiar katastrofy jest ogromny – mówi Mikoda.
Gazeta Lubuska. Martwa Odra. Odłów ryb w Krośnie Odrzańskim [WIDEO]

mm