MKTG SR - pasek na kartach artykułów
4 z 25
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Ponad 120 strażaków zawodowych i ochotników z Grudziądza i...
fot. Piotr Bilski

Zawalona hala w Grudziądzu. Tak pracowali strażacy [nowe zdjęcia]

Ponad 120 strażaków zawodowych i ochotników z Grudziądza i okolic oraz grupy poszukiwawcze z Gdańska i Poznania przeszukiwali rumowisko po zawalonej hali. Pomagali też elewi ze szkoły pożarnictwa z Bydgoszczy. Dowodzący akcją Adrian Przybylski, z-ca komendanta wojewódzkiego PSP musiał mieć pewność, że pod gruzowiskiem nie ma ludzi.

Przypomnijmy, spory, zabytkowy budynek o długości 75 metrów złożył się w piątek jak domek z kart. Częściowo zaczął zawalać się już w czwartek. Następnego dnia rano pozostały po nim już tylko zgliszcza.

Co było przyczyną zawalenia? Tego oczywiście jeszcze nie stwierdzono.

- W ubiegłym roku prowadziliśmy postępowanie w sprawie zniszczonych budynków agencji wojskowej. Nakazaliśmy zabezpieczenie ich. Z zewnątrz zostało to zrobione. Zostały zamurowane wejścia i okna. Ale nie mamy pewności czy wewnątrz konstrukcja została należycie podtrzymana - mówił wczoraj „Pomorskiej” Zbigniew Ptaszyński, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego z Grudziądza. - Między innymi to będzie przedmiotem naszego badania. Budynek był w złym stanie. Nie mam jednak wątpliwości, że ostatecznego dzieła zniszczenia dokonali złomiarze.



Zobacz również

Pożegnał się z Cracovią, znalazł nowy klub w Rumunii

Pożegnał się z Cracovią, znalazł nowy klub w Rumunii

Personel sprzątający w proszowickim szpitalu skarży się na złe traktowanie

Personel sprzątający w proszowickim szpitalu skarży się na złe traktowanie

Polecamy

Eurojackpot - 25.06.2024. Poznaj ostatnie wyniki losowania

Eurojackpot - 25.06.2024. Poznaj ostatnie wyniki losowania

Ostatnie wyniki Lotto z 25.06.2024 [Lotto, Lotto Plus]

Ostatnie wyniki Lotto z 25.06.2024 [Lotto, Lotto Plus]

Po co zmarłemu znieczulenie? Ekspert tłumaczy, o co chodzi

Po co zmarłemu znieczulenie? Ekspert tłumaczy, o co chodzi