https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zawodowa mama

HANKA SOWIŃSKA
Barbara Krajczewska wraz z mężem od trzech miesięcy stanowią rodzinne pogotowie. Mają także dwoje własnych dzieci (na zdjęciu pierwszy z lewej 10-letni Krystian).
Barbara Krajczewska wraz z mężem od trzech miesięcy stanowią rodzinne pogotowie. Mają także dwoje własnych dzieci (na zdjęciu pierwszy z lewej 10-letni Krystian). Wojciech Wieszok
Na pytanie, czym się pani zajmuje? - kobieta odpowiada: - Opiekuję się dziećmi . - Nie pytam, co pani robi w domu, chodzi mi o zawód? - uściśla urzędnik. - Z zawodu jestem matką!

To nie żart. Jeszcze dwa lata temu taka rozmowa nie mogłaby się odbyć. Stała się możliwa, gdy w 2001 r. w życie weszły nowe przepisy dotyczące systemu opieki nad dzieckiem, na mocy których zaczęły powstawać rodziny zastępcze pełniące funkcję pogotowia rodzinnego.
Dzieci pozbawione opieki naturalnych rodziców trafiają albo do domów dziecka, bądź rodzinnych domów dziecka i rodzin zastępczych. W myśl znowelizowanej w 2000 r. ustawy o pomocy społecznej domy dziecka mają ulec stopniowej likwidacji; ich zadania przejmą rodziny zastępcze, także zawodowe.
Domów nie ubywa
Joanna Staręga-Piasek, wiceminister pracy w rządzie Jerzego Buzka, inicjatorka noweli, zapowiadała, że liczba domów dziecka - po utworzeniu zawodowych rodzin zastępczych - zmniejszy się o prawie jedną trzecią. Nie wiem, skąd pani minister wzięła tę optymistyczną prognozę. Nie znany mi jest przypadek likwidacji choćby jednego domu dziecka tylko dlatego, że zabrakło podopiecznych.

Tymczasową opiekę nad dzieckiem może sprawować rodzina zastępcza, pełniąca obowiązki pogotowia rodzinnego. Za opiekę, a także za gotowość przyjęcia o każdej porze, opiekunowie otrzymują wynagrodzenie (pensje dostaje tylko jedno z opiekunów, natomiast umowa jest podpisywana z obojgiem rodziców). Do pogotowia mogą trafić dzieci do lat 10. Zdarza się, że trafiają również nieco starsze. Okres pobytu nie może przekraczać jednego roku (w szczególnych przypadkach trzy miesiące dłużej). Jednorazowo w pogotowiu może przebywać troje dzieci. W przypadku rodzeństwa liczba może być większa.

W ciągu dwóch lat w trzech największych miastach województwa kujawsko-pomorskiego - Bydgoszczy, Toruniu i we Włocławku pojawiło się tylko, albo aż osiem rodzin zastępczych pełniących funkcję pogotowia rodzinnego; najwięcej w Toruniu. - Mamy cztery pogotowia. Od 2001 r. z tej formy krótkoterminowej opieki skorzystało dziesięcioro dzieci. Obecnie przebywa w nich czworo dzieci - mówi Kazimiera Janiszewska, zastępca dyr. ds. pomocy rodzinie i dziecku w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Toruniu.
Bydgoszcz ma trzy pogotowia rodzinne; w ubiegłym roku przebywało w nich 16 dzieci, teraz z opieki u "cioć" i "wujków" korzysta ośmioro. - Pogotowia to wspaniała sprawa. Dzieci mają cudowną opiekę, zachowują także prawo do kontaktowania się z rodziną biologiczną i krewnymi - przypomina Grażyna Gil z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Jedno pogotowie działa we Włocławku; jest w nim obecnie dwoje podopiecznych. - W tym roku nie przewidujemy utworzenia kolejnego - informuje Anna Latecka, kierowniczka działu instytucjonalnej pomocy rodzinie w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie.
Po wnikliwym badaniu
Kiedy pogotowia rodzinne były jeszcze w sferze projektu, ministerstwo pracy zapewniało, że propozycja nie niesie z sobą niebezpieczeństwa "robienia interesu na dzieciach". Pracownicy resortu przekonywali, że ci, którzy będą chcieli wychowywać dzieci dla pieniędzy, nie mają szans trafić na listę rodzin zastępczych. - Droga do zostania zawodową rodziną zastępczą nie będzie wcale prosta - ostrzegano. I przypominano, że kandydaci, podobnie jak ci, którzy starają się o adopcję, będą obserwowani i wnikliwie badani.
Rodziny, które chcą pełnić funkcje pogotowia muszą ukończyć dziewięciotygodniowy kurs, który organizują ośrodki adopcyjno-opiekuńcze. Kandydaci muszą cieszyć się nieposzlakowaną opinią.
W Bydgoszczy na tymczasową, 24-godzinną opiekę nad dziećmi jako pierwsi zdecydowali się Joanna i Marek Langmesser, rodzice dwojga dzieci. - Państwo Langmesser od dawna troszczą się o dzieci potrzebujące ciepła rodzinnego. Dali się poznać jako znakomici opiekunowie, stanowiąc rodzinę zaprzyjaźnioną dla wychowanków domu dziecka - rekomendowała małżonków Barbara Urbańska, szefowa Ośrodka Adopcyjno-Wychowawczego. Placówka ciągle poszukuje kandydatów, którzy zechcą prowadzić rodzinne pogotowia i być rodzinami zastępczymi.

Do pogotowia rodzinnego dziecko może trafić na mocy postanowienia sądu rodzinnego. Może je również doprowadzić policja, straż miejska, pracownik socjalny i kurator. W takich przypadkach, w ciągu 24 godzin trzeba powiadomić sąd rodzinny. Również rodzice, z uwagi na trudną sytuację materialną czy chorobę, mają prawo wystąpić o umieszczenie swojej pociechy w pogotowiu rodzinnym. Dziecko może się również znaleźć w pogotowiu bez zgody rodziców, w sytuacji zagrożenia jego zdrowia lub życia, porzucenia go lub niemożności ustalenia tożsamości rodziców lub miejsca ich pobytu.

W połowie ub. r. pojawiły się dwa kolejne pogotowia; tworzą je państwo Owsianowscy i Krajczewscy. Troski i radości drugiej z wymienionych rodzin opisaliśmy w świątecznym wydaniu "Pomorskiej".
Nadajemy rozgłos
Od kilku lat ośrodki adopcyjne prowadzą akcję pod hasłem "Szukam mamy, szukam taty". Chcą w ten sposób pozyskać jak największą liczbę kandydatów na rodziny zastępcze nie spokrewnione z dzieckiem.
Dzięki bardzo dobrej współpracy MOPR i Ośrodka Opiekuńczo-Adopcyjnego w Toruniu udało się w minionym roku pozyskać dziesięć nowych rodzin zastępczych nie spokrewnionych z dzieckiem. - To efekt pracy zespołowej. Ośrodek cały czas prowadzi specjalistyczne szkolenia dla kandydatów na rodziny zastępcze, a także adopcyjne i pogotowia rodzinne. Odbyło się już kilka edycji. My również szukamy chętnych i nadajemy rozgłos akcjom poszukiwania osób, które chciałyby opiekować się dziećmi. Tworzenie rodzinnej opieki to najlepsze, co może być - podkreśla dyr. Janiszewska. I dodaje. - Obecnie mamy 42 rodziny obce, w których wychowuje się 58 dzieci.
Rodzin zastępczych spokrewnionych jest w Toruniu 239 (wychowuje się w nich 299 dzieci). W mieście funkcjonują ponadto trzy placówki opiekuńczo-wychowawcze o charakterze socjalizacyjnym (jest w nich 171 dzieci) oraz jedno pogotowie opiekuńcze (48 wychowanków). - Mamy także jeden rodzinny dom dziecka, w którym przebywa dziewięcioro dzieci i dom rodzinny, w którym jest ośmioro dzieci - wylicza Kazimiera Janiszewska.
We Włocławku prawie 90 proc. rodzin zastępczych jest spokrewnionych z dzieckiem (w 155 rodzinach wychowuje się 198 dzieci). Bydgoszcz ma takich rodzin 368: przebywa w nich 459 podopiecznych. W mieście działają ponadto dwa rodzinne domy dziecka, w których jest 13 dzieci.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska