Zdalne nauczanie zanim wystąpi ognisko COVID-19. Decyzję powinien podjąć dyrektor szkoły - proponuje ZNP

„Dyrektor, za zgodą organu, może zawiesić zajęcia na czas oznaczony, jeżeli ze względu na aktualną sytuację epidemiologiczną, może być zagrożone zdrowie uczniów”- tak brzmi zapis, który ZNP chciałby wprowadzić w ministerialnym rozporządzeniu dotyczącym bezpieczeństwa pracy placówek oświatowych, także w okresie epidemii. List w tej sprawie związek wystosował do ministerstwa edukacji.

Zanim się zarażą

Chodzi o to, aby dyrektor szkoły mógł podjąć decyzję o wprowadzeniu zdalnej lub hybrydowej edukacji bez konieczności uzyskania zgody sanepidu. Szef placówki uzgadniałby tę decyzję tylko z organem prowadzącym, np. gminą.

Jak uzasadniają związkowcy z ZNP, zmiana przepisów umożliwiłaby dyrektorowi wprowadzenie nauczania hybrydowego w przepełnionych placówkach, na przykład pracujących na trzy zmiany zanim jeszcze pojawi się w nich ognisko COVID-19. Obecnie przejście na nauczanie zdalne lub hybrydowe jest możliwe tylko w przypadku stwierdzenia w szkole przypadku zarażenia koronawirusem, po uprzednim uzyskaniu zgody sanepidu i organu prowadzącego.

Według ZNP nowe rozwiązanie zmniejszyłoby ryzyko zakażeń i zapewniło bezpieczniejsze warunki pracy uczniom oraz nauczycielom.

- Gdyby była taka możliwość, od razu wprowadziłabym w szkole nauczanie hybrydowe - mówi Magdalena Popielewska, dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych w Bydgoszczy. - Mamy bardzo dużo uczniów i o ile młodzież jest zdyscyplinowana, nosi maseczki, dezynfekuje dłonie, to zachowanie dystansu jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Nie jestem za zamykaniem szkół, ponieważ kontakt ucznia z nauczycielem jest bardzo potrzebny, ale nauczanie hybrydowe wiele by ułatwiło.

Jak podkreśla Magdalena Popielewska, ta forma kształcenia przede wszystkim pozwoliłoby na prowadzenie zajęć stacjonarnych w małych 7-9-osobowych grupach. Wówczas zachowanie bezpiecznej odległości nie stanowiłoby problemu. - Na razie nie mamy w szkole żadnego przypadku COVID-19 i oby tak zostało - dodaje dyrektorka bydgoskiej „budowlanki”.

- Gdyby dyrektor miał sam podejmować decyzję o wprowadzeniu nauczania zdalnego lub hybrydowego, być może spowodowałoby to sprawniejsze przechodzenie na te formy kształcenia - mówi Ireneusz Woźniak, dyrektor SP 14 w Toruniu. - Jednak z drugiej strony nie możemy narzekać na współpracę z sanepidem. Gdy w szkole mieliśmy przypadek ucznia zarażonego koronawirusem i wystąpiłem o zgodę na nauczanie zdalne, otrzymałem ją błyskawicznie. Myślę, że jednak dyrektorowi trudno jest rozstrzygać, na ile zagrożenie zarażeniem jest duże. Sanepid ma na to szersze spojrzenie.

Ireneusz Woźniak dodaje, że trzeba brać także pod uwagę położenie rodziców. - Gdyby cała szkoła przeszła na zdalnie nauczanie, w klasach starszych nie byłoby takiego problemu. Natomiast dzieciom z klas I-III rodzice muszą jednak zapewnić opiekę, a nie wszyscy mogą pracować zdalnie czy wziąć urlop. To wbrew pozorom bardzo złożona sytuacja - mówi dyrektor „czternastki”.

- Miałabym wątpliwości, czy zamykać szkołę „na wszelki wypadek” - mówi Jolanta Tarniowa, dyrektor SP 5 w Grudziądzu. - W naszej placówce za zdalnym nauczaniem nie są nauczyciele, uczniowie, ani też rodzice. Oczywiście, jeśli wystąpi przypadek zarażenia koronawirusem, przejście na nauczanie zdalne klasy i części nauczycieli jest konieczne. Być może profilaktyczne nauczanie online byłoby potrzebne w przypadku, na przykład wystąpienia czerwonej strefy na danym obszarze. Wtedy można byłoby rozważyć takie rozwiązanie w odniesieniu do wszystkich szkół, ale na pewno po konsultacji z sanepidem i wydziałem edukacji.

MASKI FFP2 ORAZ KN95 Z FILTREM, PRZYŁBICE, ŚRODKI DO DEZYNFEKCJI, OKULARY I INNE PRODUKTY PROFILAKTYCZNE PRZECIWKO WIRUSOM I BAKTERIOM >> Sprawdź w naszym sklepie <<