https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zdrożeni wędrowcy

Wasz Makler

     Na tę jedyną w roku okazję powiększono świetlicę, bo tłok zrobił się niemiłosierny. Za oknami, w których ordynarne kraty zastąpiono ażurowymi żaluzjami ze stali, zapadał mrok. W rogu świetlicy pyszniła się choinka z brzozowych mioteł postawionych na sztorc. Bimbały na niej kolorowe bomby prasowe. I czasopisma. u żłoba zgromadziła się elita mocarstwa europejskiego średniej ści.
     Pośrodku świetlicy połączono stoliki i nakryto prześcieradłami pod którymi było sianko ze spacerniaka - z dyskretnym stemplem "AŚ". Wigilia odbywała się na stojąco, bo biesiadnicy mieli już dość siedzenia. Św. Mikołaj (wszyscy od razu poznali Naczelnika aresztu po pęczkach kulczyków pod czerwona kapotą) zastukał największym kulczem uciszając gwar dostojników. W ostatniej chwili do świetlicy wpłynął Żagiel z młodym Wiatrem w plecach i Kuną pod nogami.
     - Aaa, witamy! - ucieszył się Naczelnik. - Zameldować się starszemu celi i do Wieczerzaka... co ja mówię - do wieczerzy. Panowie, w życiu każdego barona są takie chwile - zaczął uroczyście - gdy prowokacja poli...
     - O, gwiazda! - krzyknął z chłopięcą radością dyrygent Wojciech K. patrząc za okno. - Nie może być! - zdumiał się Naczelnik. - Andrzej?! Ten brodaty?
     - Ależ nie, pierwsza gwiazdka - sprostował dyrygent. Naczelnik jakby posmutniał: - Wszyscy jesteście ofiarami prowokacji politycznych. Dzięki temu nasz areszt dochrapał się już filii kilku ministerstw, urzędów wojewódzkich, miejskich i powiatowych, że nie wspomnę o biurach poselskich. Zatem, do opłatka! - skinął na kapelana, w cywilu duchowego prokurenta Stella Maris.
     - Chwileczkę, a co z fundacją pomocy poszkodowanym VIP-om? - Marek D. (mąż Dochnalowej) lobbował nawet w wigilię. - Prokurator Wassermann uniemożliwił mi, np. widzenie z królową Elżbietą II. Jako rekompensaty żądam przystosowania spacerniaka do gry w polo!
     - A ja kateringu z Bristolu, bo od Pęczaka niedobrze mi się robi! Ciągle tylko Pęczak i Pęczak! - zawtórował Jagiełło, nazywający się wcześniej Jagła. W tym momencie zrobił się rejwach: żądano, by koce nie były w kratę, domagano się miękkich widzeń i przeniesienia kąpieli z piątku na Sobotkę, a puszczającego iskierki Jaskiernię błagano o jednorękich bandytów w każdej celi . - I musi pan, naczelniku, koniecznie ubezpieczyć areszt! - ryknął broker Maciej Jakubowski, mąż Aleksandry J. - Szczególnie na życie! - uzupełnił prezes Jamroży.
     - Panie marszałku, tu nie ma ani jednej Wysokiej Izby, same niskie, ciasne i bez przyciemnianych szyb! - zapiszczał Pęczak... A profesor Łapczyński z izby zdrowia jest arogant! I leki sprzedaje na lewo klawiszom.
     Tego było za wiele. Naczelnik spurpurowiał na twarzy, walnął kluczami w stół: Cisza! Jeśli jeszcze raz ktoś zabierze głos bez zezwolenia, nie dostanie prezentu. Proszę, dla Pierwszego - "Modlitewnik iracki"... Co? Nie ma Pierwszego? No, to zaczekamy. Tu zwrócił się do posła Gruszki: - Symulator samochodowy z wbudowaną funkcją udanej ucieczki przed policją. Baronie Pęczak: "Mały poseł". Ma łącza z przyciskiem do głosowania. Pan wiceprezydent Bydgoszczy - urocza rzeźba "Przechodzący przez kraty", pan Długosz - "Kronika" aresztu na XXI wiek...
     Radości było co niemiara, cieszył się nawet prezes Dochnal, który dostał polo-coctę i price-polo. - Tylko niech Lew przestanie kręcić! - przerwał nagle wieczerzę asystent Marka D. niejaki Popenda. - Nie życzę sobie, żeby w filmie wmawiano mi niezdrowe popędy - znacząco spojrzał na guru psychologii oraz b. prezesa stowarzyszenia dziennikarzy, który już zdążył założyć pismo dla bardzo niegrzecznych dzieci. Znów zrobił się gwar. - A dla kogo zostało aż tyle pustych nakryć? - zapytali z cicha pęk prezydenci Starachowic, Gorzowa i Opola.
     - Dla ofiar prowokacji w 2005 roku! - radośnie obwieścił Naczelnik.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska