W ostatnim czasie właśnie w tym miejscu kilkakrotnie doszło do wypadków.
O sprawie pisaliśmy w grudniu. Wtedy w rozmowie z burmistrzem zapytaliśmy o ewentualne zainstalowanie sygnalizacji świetlnych, które mogłyby rozwiązać problem. - Zdaję sobie sprawę, że ruch na tym odcinku jest wzmożony. W związku z tym na szczególne niebezpieczeństwo narażeni są także piesi. Dlatego też światła są bardzo potrzebne - mówił włodarz Żnina.
W rozmowie z "Pomorską" Jakubowski, podkreślił również: - Nie jestem w stanie powiedzieć, jakie decyzje zapadną w niedalekiej przyszłości. Mimo to z pewnością na najbliższym spotkaniu z przedstawicielami bydgoskiej Generalnej Dyrekcji Dróg o sygnalizacjach będziemy rozmawiać.
Jak powinno być doskonale wiedzą mieszkańcy. Dla wielu z nich zamontowanie ich w okolicach "nowej" Biedronki to jedyne słuszne rozwiązanie.
- Chciałbym zwrócić uwagę na to, że ruch na tym skrzyżowaniu jeszcze bardziej zwiększył się, gdy wybudowano w tej okolicy market. Wszyscy wiemy jak wielu on ma klientów. W godzinach szczytu przejazd przez to skrzyżowanie jest bardzo utrudniony, a pośpiech i co za tym idzie nerwowość kierowców jeszcze bardziej pogarsza sytuację. Bardzo często tędy przechodzę i widzę niejednokrotnie sytuacje w których dosłownie cudem unikamy tragedii. Moim zdaniem nowa sygnalizacja świetlna jest niezbędna.
Sprawa nie jest jednak tak łatwa
jakby się zdawało. Bowiem ani dobre chęci burmistrza, ani głosy mieszkańców, którzy mówią o felernym przejściu, nie wystarczą. - O światłach, które mogłyby w znacznym stopniu poprawić bezpieczeństwo bydgoskiej Generalnej Dyrekcji Dróg mówiliśmy kilkukrotnie. Mimo to, jak dotąd nie udało się przekonać ich do konieczności ich zamontowania. GDD tłumaczyła się tym, że jeśli zamontujemy kolejną sygnalizację, doprowadzimy do spowolnienia ruchu, co więcej nie będzie on tak płynny - powiedział Ryszard Parjaska.
W godzinach szczytu
trasą w okolicach Biedronki porusza się wiele aut. Mimo, iż przejazd tą drogą jest uciążliwy, na co narzekają kierowcy, najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo są piesi. - Muszę przyznać, że to przejście na ulicy Szpitalnej jest dość niefortunne. Z pewnością powinny zajść pewne zmiany. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby przesunięcie "zebry" dalej od skrzyżowania (w stronę szpitala przyp.red.). Do najbardziej niebezpiecznych sytuacji dochodzi jednak wtedy gdy samochody jadą ulicą Aliantów i skręcają na Poznań, wtedy to kierowcy zwracają uwagę na to czy mogą włączyć się do ruchu, a w ostatnim momencie na to czy na pasy nie wkracza pieszy - powiedział Ryszard Parjaska, pracownik żnińskiego ratusza.