Dotychczas w toku śledztwa ustalono, że Paweł Ł. mógł molestować dwójkę dzieci w wieku 6 i 7 lat ze swojej amatorskiej szkółki piłkarskiej MKS "Orlęta". 25-latek przyznał się do winy. I choć usłyszał zarzut dopuszczania się "innych czynności seksualnych" na małoletnich poniżej 15. roku życia, chodzi na wolności.
Sąd Rejonowy w Grudziądzu bowiem nie przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowy areszt. O czym "Pomorska" już informowała. - Złożyliśmy zażalenie na postanowienie sądu i czekamy na rozpatrzenie - mówi Agnieszka Reniecka. - Uznaliśmy, że istnieje obawa matactwa, gdyż podejrzany może wywierać wpływ na inne osoby, tym bardziej, że zgłaszają się nowi świadkowie.
Czytaj: Grudziądzkie "Wodociągi" otworzyły drzwi dla zwiedzających [zdjęcia,wideo]
Ksiądz Roman Grzona: - Paweł z trudem nawiązywał relacje
Drużyna małych piłkarzy, których szkolił Paweł Ł. powstała przy kościele "Młodzieżowym" w Grudziądzu. Podejrzany należał też do wspólnoty religijnej działającej przy tej parafii.
- Paweł był zawsze człowiekiem bardzo tajemniczym - dzieli się swoimi przemyśleniami ksiądz Roman Grzona. - Poznałem go jako członka grupy neokatechemenalnej. Był raczej skryty, mało mówił o sobie, z trudem nawiązywał relacje. Przyjąłem z wielkim bólem informację, że Paweł mógł dopuścić się takiego czynu.
Ks. Roman Grzona wyjaśnia, że drużyna którą trenował 25 -latek powstała przy parafii i miała zachęcać dzieci do służby ministranckiej. - Bardzo szybko jednak nasze drogi się rozeszły, gdyż Paweł nie chciał słyszeć, aby chłopaków zapraszać do modlitwy czy na msze. Chciał prowadzić typowo świecki klub i od tego momentu zaczął działać na własną rękę, bez współpracy z nami.
Drużyna nigdy nie była też finansowana przez parafię.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »