https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ziemia zaklęta w pamięci

Wśród żołnierzy batalionu wągrowieckiego byli też bracia Wieczorkowie
Wśród żołnierzy batalionu wągrowieckiego byli też bracia Wieczorkowie
Zginął w wojnie polsko-bolszewickiej, po 88 latach rodzina odnalazła jego grób .

Po wielu latach poszukiwań krewni Walentego Wieczorka, poległego podczas wojny polsko-bolszewickiej dowiedzieli się, gdzie znalazł on miejsce wiecznego spoczynku. W sierpniu br. po raz pierwszy mogli złożyć kwiaty na jego grobie w kwaterze wojsk poznańskich - w Prużanie na Białorusi. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc Centralnego Archiwum Wojskowego oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Bardzo długo o Walentym Wieczorku, z rodzinnych opowieści, można było się dowiedzieć tylko tyle, że zginął gdzieś na wschodzie, walcząc z bolszewikami. Pytania młodszej generacji o to, ile miał wówczas lat, w jakiej formacji służył, gdzie został pochowany - pozostawały bez odpowiedzi. Wątpliwości na pewno wyjaśniłaby Weronika z Bujarskich, matka Walentego. Ale ta zmarła w 1931 r. Jeśli zaś były wówczas jakieś dokumenty, to przepadły - albo w czasie II wojny światowej, albo podczas kilku kolejnych przeprowadzek. Zresztą rodzinę dotykały kolejne tragedie, nikt do gromadzenia pamiątek z przeszłości na pewno nie miał wówczas głowy.

Być może w tym czasie przepadł też srebrny krzyż, jaki otrzymywały matki poległych żołnierzy, ufundowany przez gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego, naczelnego wodza Armii Wielkopolskiej. W swoich "Wspomnieniach" generał zanotował: "Miałem srebro oferowane mi przez Wielkopolan na potrzeby wojska. Były to przeważnie monety obiegowe państw zaborczych. Kazałem z nich porobić krzyże. Każdej matce poległego wydawano taki krzyż, razem z patentem. Rozeszło się ich przeszło półtora tysiąca. Oczywiście nie wszystkie matki otrzymały odznakę, lecz liczba krzyży, choć w przybliżeniu wskazuje, ilu w latach1919 i 1920 poległo Wielkopolan w walce o Wolność".

Więcej informacji niż o Walentym, zachowało się o jego bracie - Sylwestrze, rocznik 1900, który zmarł cztery lata po powrocie z wojny polsko-bolszewickiej. Był on pierwszą osobą z rodziny, która spoczęła na bydgoskim cmentarzu Starofarnym. W 1920 r. jego matka i siostry zdecydowały się opuścić Wągrowiec i zamieszkały w Bydgoszczy, gdzie po wyjściu Niemców można było znaleźć mieszkanie oraz pracę. Walenty pewnie też miał tu przyjechać Nie przyjechał, nie było jego grobu, powoli zamazywała się pamięć o nim. Sylwester miał więcej szczęścia, wrócił z wojny, zdążył o sobie przypomnieć.

Według rodzinnej legendy Sylwester z frontu wrócił z gruźlicą i z orderem Virtuti Militarii. Ale jak to z legendami bywa, nie wszystko w nich ma pokrycie w faktach. Co do choroby, korekta w historii rodzinnej nie była potrzebna. W aktach parafialnych kościoła p.w. Świętej Trójcy znajduje się jej potwierdzenie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska