Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złamana kariera doktora Sławińskiego

Alicja Zielińska, Kurier Poranny
- To ja jestem poszkodowany - twierdzi Mirosław Sławiński
- To ja jestem poszkodowany - twierdzi Mirosław Sławiński Fot. Bogusław F. Skok
Lekarz: - Pokażcie moją twarz, podajcie nazwisko. Ja się nie wstydzę. Skazano mnie niesłusznie! Pacjentki: - On nie leczył, ale chciał zarobić!

Lekarzy sąd rzadko skazuje. On dostał półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i dwuletni zakaz wykonywania zawodu. Nie ma nic gorszego dla lekarza.

Mirosław Sławiński. Absolwent białostockiej Akademii Medycznej. Specjalizacja z ortopedii urazowej. Ponad 40 lat stażu. Pracował w przychodni chirurgicznej przy ul. Radzymińskiej oraz prowadził prywatną praktykę przy ul. Ogrodowej. Ostatnio zatrudniony też w szpitalu MSWiA. - Jestem znany w Białymstoku. Wyleczyłem tysiące ludzi - mówi o sobie. - To ja jestem poszkodowany tym oskarżeniem - powtarza rozgoryczony. - Jedna z pacjentek namówiła cztery inne i złożyły na mnie doniesienie do prokuratury. Dlaczego? Bo nie mogły przeboleć, że za żywicę, którą im założyłem, musiały zapłacić 170 zł.

Lekki, ale kosztuje
Ta żywica to opatrunek termoplastyczny usztywniający kończynę po złamaniu zamiast tradycyjnego białego gipsu. Jest znacznie wygodniejszy. Lekki, przewiewny, można się w nim kąpać. Mirosław Sławiński chwali się, że stosował go od piętnastu lat. Z doskonałym skutkiem. Pacjenci sami do niego przychodzili i prosili.

Tyle że NFZ takiego gipsu nie refunduje. Trzeba samemu płacić. Ile? On brał właśnie 170 zł. Podkreśla jednak, że zawsze uprzedzał o tym pacjentów. - Takich gipsów zrobiłem tysiące - opowiada - Jeszcze niedawno zakładałem. Jestem jedynym lekarzem w Białymstoku posiadającym certyfikat. Inni nie chcą się tym zajmować ze względu na koszty. A to nowoczesna metoda leczenia urazów, praktykowana powszechnie w Europie Zachodniej, gdzie się już odchodzi od ciężkiego białego gipsu. Z tych więc powodów, jak tłumaczy, zaoferował taki opatrunek tym pięciu paniom. Było to pod koniec 2004 i na początku 2005 roku.

Jedna miała złamaną nogę w kostce, a cztery złamaną rękę. - Złamania były z przemieszczeniami, więc kości zostały nastawione - opowiada. - Mając żywicę w swoim gabinecie prywatnym na Ogrodowej, zaproponowałem zamianę opatrunku. Pacjentki zgodziły się. A potem mnie oskarżyły, że je bolało, że naraziłem je na kalectwo i naciągnąłem.

Niczego nie żałuję
Dr Sławiński twierdzi, że o pretensjach kobiet dowiedział się dopiero kiedy został wezwany przez prokuratora. - Dużo później, już po rehabilitacji. Jedna z pań powiedziała na procesie, że po założeniu żywicy jej ręka zaczęła gnić. Coś takiego!

Gdyby doszło do zmian zapalnych, to w parę godzin ona by się zgłosiła gdzieś po pomoc. A poza tym byłyby pozostałości w postaci przykurczu palców, w nadgarstku, sztywność, jakieś blizny. Kiedy podczas rozprawy poprosiłem, by ta pani pokazała rękę, sędzia oddalił mój wniosek. Druga twierdziła, że rozwaliłem jej gips. Tak określiła! Inna, że założyłem gips za krótki. Wszystko było źle. Nawet to, że nie mam w swoim gabinecie aparatu rentgenowskiego, więc co to za gabinet. Absurd! Takie aparaty mają nieliczne gabinety. Albo zarzut, że nie kierowałem na prześwietlenie.

Kierowałem, kiedy trzeba było. Częste naświetlenia szkodzą. Po nastawieniu kości te panie nosiły tradycyjny gips, tydzień, dziesięć dni, dwa tygodnie, i kiedy można było zmienić, to zaproponowałem żywicę. Po sześciu tygodniach przyszły i zdejmowałem gips. Nie stwierdziłem nieprawidłowości. Owszem, narzekały na ból, ale to jest normalne, po tak długim unieruchomieniu mięśnie są przecież sztywne. U młodych osób szybciej następuje powrót do zdrowia, u starszych trwa to dłużej.

Zmówiły się i oskarżyły
Wszystkie kobiety lekarz skierował na rehabilitację do przychodni na Krakowskiej. I to tam, jego zdaniem, się poznały i zmówiły przeciw niemu. Proces toczył się cztery lata. Biegły sądowy od razu wydał opinię niekorzystną dla Mirosława Sławińskiego.

"Bezpośrednio po zdjęciu gipsu, mimo istnienia pourazowej opuchlizny kończyny, będącej przeciwskazaniem do założenia opatrunku termoplastycznego, Mirosław Sławiński założył ów lekki gips, nie zalecając wykonania zdjęcia RTG, by ocenić, czy nie nastąpiło przemieszczenie". Wszystkie opinie są podobne. Błąd terapeutyczny, brak odpowiedniej kontroli lekarskiej. - To nieprawda. Nigdy bym tak nie zrobił. Ja się na tym znam. Żadnego przemieszczenia nie było. Poza tym można założyć żywicę od razu po urazie - odpowiada dr Sławiński. Ma żal do sędziego. - Występowałem o dodatkowe opinie ekspertów. Sędzia oddalił mój wniosek. Oparł się na tym, co napisał biegły. I na tej podstawie sąd apelacyjny podtrzymał wyrok. A sentencja wyroku jest taka, że u wszystkich tych kobiet spowodowałem powstanie kalectwa. Nie mogę się z tym pogodzić.

Czy nie popełnił jednak błędu? - Nie - odpowiada kategorycznie. - Działałem w dobrej wierze. Te panie przyszły po pomoc i jej udzieliłem. Leczyłem właściwie, to one z chęci zysku mnie oskarżyły. Jedna powiedziała do mnie wprost: Panie doktorze, ja do pana nic nie mam, ale jak wszystkie chcą po 20 tysięcy, to ja też.

Ból, cierpienie i skutki do dziś - mówią poszkodowane pacjentki. Pieniądze? Cóż znaczą w porównaniu z tym, co przeszły, ile wycierpiały? Nie mają pretensji, że musiały zapłacić, bo robiły to świadomie, gdyż miało być lepiej. Tak przecież radził lekarz. Ale mają żal, że jako lekarz kierował się wyłącznie chęcią zysku.
Rozmawialiśmy z trzema kobietami.

Pacjentka I
Poślizgnęłam się, upadłam. Jakoś dotarłam do domu, zadzwoniłam po koleżankę. Pomogła mi się ubrać. Pogotowie zabrało mnie do PSK. Tam zrobiono prześwietlenie, zabrano na ortopedię, następnie pod narkozą nastawiono kości.

Dwóch lekarzy robiło operację. Po przebudzeniu słyszałam, jak mówili, że się pięknie złożyło. Byłam dobrej myśli. Podczas nakładania gipsu lekarz powiedział, że zrobi rowek, na wypadek, gdyby nastąpił obrzęk. Jak będzie boleć, to mam się zgłosić do przychodni zabiegowej na Radzymińską, gdzie mi trochę ten gips rozchylą, by opuchnięcie miało ujście. I tak rzeczywiście się stało. To było dzień przed Wigilią. A 27 grudnia, po świętach, miałam się zgłosić na kontrolę do przychodni na Radzymińskiej. Przyjął mnie lekarz Sławiński. I od razu zaczął krytykować gips, który miałam. Że twardy, ciężki, ale szpital musi oszczędzać, dlatego boli. A on stosuje zupełnie inny, lekki, w którym można się kąpać, ale trzeba zapłacić. A nakłada go w swoim gabinecie prywatnym przy ul. Ogrodowej, bo tu wiadomo, jest przychodnia państwowa, więc nie może. W porządku. Nie myślałam o pieniądzach. Proszę robić. Skierował mnie do gabinetu zabiegowego, gdzie rozcięto mi ten biały gips. I z tym rozciętym udałam się na Ogrodową. On przyjechał i założył nowy, żywiczny. Wziął pieniądze do kieszeni, nie wydał żadnego pokwitowania. Ale w tym szoku nie zwróciłam na to uwagi. Bo ręka bolała mnie gorzej niż po złamaniu. Wzięłam tabletki przeciwbólowe i zasnęłam. Rano zaczęłam wszystko analizować. I zaniepokoiłam się. Przecież po rozcięciu gipsu jechałam przez całe miasto, a lekarz nie sprawdził, czy nie doszło do przemieszczenia kości, nie skierował na prześwietlenie, tylko od razu założył nowy gips. A jak się coś zruszyło? Ponieważ ból nie ustępował, następnego dnia pojechałam do przychodni na Radzymińskiej i poprosiłam o zrobienie zdjęcia. Stwierdził, że nie ma potrzeby. Ja jednak nie ustąpiłam i zdjęcie mi zrobiono. On popatrzył i orzekł, że wszystko jest w porządku, a ja jestem nadwrażliwa i jak będę tak narzekać, to założy mi szynę.

Pogroził! Od bólu zapisał ketonal. I tyle. Mam się zgłosić za sześć tygodni, już na zdjęcie gipsu. Ręka jest krzywa w nadgarstku, grubsza i, co najgorsze, wciąż odczuwam ból. Bo źle się zrosła.

Pacjentka II
Gips miałam już tydzień. Złamanie w nadgarstku. Prawa ręka. Czułam się nieźle, jak to w gipsie. Poszłam na kontrolę do przychodni, a lekarz Sławiński właśnie przekonał mnie, że powinnam zmienić gips na lżejszy. Bo tak będzie lepiej i wygodniej. Więc się zgodziłam, koszt nie miał dla mnie znaczenia. Ale od razu zastanowiło mnie, dlaczego ten nowy gips, który mi założył, jest taki krótki. Lekarz w szpitalu tłumaczył mi, że ze względu na rodzaj złamania rękę trzeba usztywnić za łokieć, a ten lekarz odpowiada, że w zupełności taka długość wystarczy. Bardzo mnie bolało. Poszłam do niego na drugi dzień. Powiedział, że tak ma być. Kiedy przyszłam drugi raz, to już zażądałam kategorycznie, by skierował na zdjęcie.

Oglądając klisze, sama widziałam przemieszczenie kości. Lekarz jednak to zbagatelizował. Co się pani martwi, inni mają kości całkiem poprzekręcane.

Zrośnie się. Bagatelizował, bo musiałby zdjąć ten gips, założyć nowy, a to strata dla niego. Chodziło mu wyłącznie o zarobek. Nie liczył się z pacjentami. Przecież on mi przeciął ten gips rano, a wizytę u siebie w gabinecie wyznaczył dopiero wieczorem. Ja cały dzień chodziłam z taką ręką. I nie zlecił ponownego prześwietlenia. Ręka bolała mnie przez cały czas. Do dzisiaj mam tę rękę szczuplejszą i niesprawną. I tak już zostanie. Sąd przyznał nam po 4 tysiące zadośćuczynienia. Ja bym dała i 40 tys., byle tylko mieć zdrową rękę. Pacjentka III Mnie doktor Sławiński od razu założył żywicę, kiedy trafiłam do niego do przychodni ze złamaną nogą w kostce.

Oczywiście nie tu, gdzie przyjmował, ale w swoim gabinecie prywatnym. Powiedział, że taki gips jest znacznie lepszy od tradycyjnego. Zgodziłam się. Po założeniu noga bardzo mnie bolała. Kiedy mu o tym mówiłam podczas kolejnych wizyt, odpowiadał: Jest złamanie, musi boleć. Nawet po zdjęciu gipsu nie skierował na prześwietlenie kontrolne. Niemłoda pani jest, szkoda kości, tłumaczył. Zalecił moczenie w soli i skierował na rehabilitację. A ja nie mogłam kroku zrobić, stopy oprzeć o podłogę. Kiedy wreszcie zrobiono mi rentgen, okazało się, że staw jest niezrośnięty. Miałam operację w klinice. Jeździłam na wózku inwalidzkim. Groziło mi kalectwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska