W ubiegłym roku jedna z grudziądzkich firm przedstawiła Urzędowi Gminy w Dragaczu plany związane z zagospodarowaniem wyrobiska żwiru w Górnej Grupie. Na powierzchni 11 hektarów ma być posadzony las. Zgodę na tego typu rekultywację wydało Starostwo Powiatowe w Świeciu. Mieszkańcy zaczęli sobie jednak zadawać pytanie w jaki sposób zostanie zasypany ogromny dół, z którego żwir wykorzystano do budowy autostrady A1. Zaczęli dociekać i okazało się, że przedsiębiorca chce go zasypać popiołami pochodzącymi m.in. z zakładów w Olsztynie produkujących opony. To nie jedyny kierunek, z którego do Górnej Grupy docierałyby odpady. Mówi się też o Gdańsku, Szczecinie i kilki innych miastach. Wprawdzie z dokumentów wynika, że nie powinny one oddziaływać negatywnie na środowisko, nikt jednak w gminie nie wierzy w takie zapewnienia.
Złe doświadczenia
- Jak wygląda to w praktyce przekonaliśmy się niedawno na przykładzie Mniszka - przypomina Andrzej Lorenc, wójt Dragacza. - Gdyby nie czujność mieszkańców nie wiadomo jak długo do wyrobiska wrzucano by odpady komunalne. A przecież tam także miały trafiać wyłącznie nieszkodliwe popioły - podkreśla.
Lorenc mówi wprost: - Nie ma takiej możliwości, abyśmy wydali zgodę na utworzenia kolejnego składowiska. Użyjemy wszelkich sposób, aby zablokować te plany. Powodów jest kilka, ale najważniejszy z nich to woda. Gdyby doszło do jej skażenia ucierpieliby nie tylko mieszkańcy gminy, ale również grudziądzanie.
Pod wyrobiskiem, na głębokości około 60-70 metrów znajduje się zbiornik wodny pitnej. Niektórzy mówią, że jej smak, na skutek wybrania żwiru już się zmienił, wciąż jednak uchodzi za bardzo dobrą. Jak długo?
W tej sprawie mieszkańcy wsi są niezwykle zgodni. Pod protestem dotyczącym budowy podpisało się pond 650 osób, czyli niemal wszyscy dorośli z Górnej Grupy. - Stajemy w obronie wody - mówi Bogusława Prokopowicz, sołtys Górnej Grupy. - Nie ma żadnej gwarancji, że w tych 2 mln ton, które mają wypełnić wyrobisko, nie znajdą się szkodliwe substancje, mogące przenikać do wód podziemnych. Przecież nikt nie będzie sprawdzał każdej ciężarówki.
To nie wszystko. Przez ostatnie dwa lata mieszkańcy wsi zostali mocno doświadczeni przy okazji budowy autostrady. Nie wyobrażają sobie znoszenia przez kolejne pięć, siedem lat wzmożonego ruchu ciężarówek przywożących popiół. Chodzi zarówno o hałas jak i kurz, którego nie da się uniknąć. W sąsiedztwie znajduje się stadion sportowy.
Kompletują dokumenty
Każdą z tych kwestii musi wziąć pod uwagę Wydział Ochrony Środowiska Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Świeciu, od którego decyzji zależą plany inwestycyjne przedsiębiorcy z Grudziądza. Obszerna decyzja na temat oddziaływania na środowisko ma być gotowa do 30 marca. - Zbieramy wszelką dokumentację dotyczącą kierunku spływu wód i warunków geologicznych tego terenu - mówi Jerzy Czyż, kierownik wydziału. - Jak najbardziej popieramy leśny kierunek rekultywacji, mamy jednak sporo zastrzeżeń co do pomysły nawiezienie tak ogromnych ilości popiołów. Jeśli zajdzie podejrzenie, że może wystąpić ryzyko skażenia wody, to kierując się zasadą przezorności będziemy mogli podjąć tylko jedną decyzję. Nie chcę jednak już teraz przesądzać sprawy.