Do zdarzenia doszło w marcu w centrum Viktor przy Strzegomskiej. Biedronka jest jednym ze sklepów tego centrum. Z naszych informacji wynika, że pokrzywdzony to student a w ochronie pracował tam pierwszy dzień. Nasi rozmówcy opowiadają, że złodziej kawy uciekając wpadł na studenta-ochroniarza. Wtedy mocno pogryzł go w rękę i uciekł. Następnego dnia ochroniarz nie przyszedł już do pracy.
Firma Solid – mówi nam dziś jej rzecznik Krzysztof Lenard – sfinansowała kosztowne leki, które podano ochroniarzowi. - Profilaktycznie – zastrzega. Choć przyznaje, że wyniki badań "wyszły niezadowalająco". Szczegółów nie podaje, powołując się na tajemnicę lekarską. - Nie mamy telefonów ze złymi wiadomościami od tego człowieka i jego rodziny - uspokaja.
Ekspert od chorób zakaźnych – doktor Łukasz Łapiński – potwierdza, że przez ugryzienie można się zakazić zapaleniem wątroby (czyli żółtaczką) a nawet wirusem HIV. Musi jednak dojść do kontaktu z krwią. W wypadku zarażenia się HIV musi to być widoczna gołym okiem ilość krwi – w wypadku żółtaczki, wystarczy nieco mniej. Sam kontakt ze śliną groźny nie jest. Nasz ekspert potwierdza, że szybko podane leki mogą zapobiec zakażeniu.
O sprawie – jak ustaliliśmy – nie wie nic prokuratura. Choć takie zachowanie to przestępstwo i to poważne. Grozi za nie dziesięć lat więzienia. I to niezależnie od wartości kradzionego towaru. Bo złodziej – żeby nie stracić łupu – użył przemocy. - To tak zwana kradzież rozbójnicza – mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.
Do zdarzenia miało dojść w Biedronce przy ul. Strzegomskiej
IFRAME HEIGHT=450 WIDTH=600 https://www.google.com/maps/embed?pb=!1m0!3m2!1spl!2spl!4v1479485040576!6m8!1m7!1sIkZWFdnA9Jr-FwnQIAHwUQ!2m2!1d51.11242013525548!2d16.96124985839614!3f127.04170578715102!4f6.004933709615344!5f1.5370746725578188