Wszystkie te osoby popierają przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania wójta i radnych.
- Udało się nam zebrać te podpisy w niecały tydzień, a nie w dwa miesiące, które dał nam komisarz wyborczy. Trafiliśmy do prawie wszystkich miejscowości z terenu gminy. Wchodziliśmy do różnych domów wyrywkowo. Przepraszamy tych, którzy chcieli złożyć swój podpis na tej liście, ale techniczną niemożliwością było dotrzeć do każdego domu - opowiada Barbara Gawrońska, członek komitetu inicjującego referendum.
Informuje, że jeżeli jest jeszcze ktoś, kto chciałby złożyć na tej liście swój podpis, może to zrobić bezpośrednio w domach osób znajdujących się w grupie inicjatywnej.
Barbara Gawrońska wyznaje, że była zaskoczona tak dużym poparciem dla ich inicjatywy. Przyznaje jednak, że zbierający podpisy natrafiali też na zwolenników wójta. - Szanuję ich decyzję - mówi. Spotykali również ludzi, którzy bardzo obawiali się, że lista z nazwiskami trafi do rąk wójta. Sugerowali, że wówczas mogliby mieć niepotrzebne kłopoty.