PODHALE - TKH TORUŃ 4:4 d (1:4, 1:0, 2:0,0:0)
Bramki: Kolusz 2 (20,60), Podlipni (29), Kacir (49) oraz Furo (2, 11), Dołęga (7), Mravec (16)
TKH THYSSENKRUPP ENERGOSTAL: Wawrzkiewicz - Sokół, Koseda, Dołęga, Proszkiewicz, Bomastek - Fraszko, Dąbkowski, Romanovskis, Mravec, Furo - Piotrowski, Korczak, S. Kiedewicz, Suchomski, Laszkiewicz - Cinalski, Chrzanowski, Myszka, Dzięgiel, Marmurowicz. Sędziował: Zbigniew Wolas (Oświęcim)
Spotkanie w Nowym Targu, w którym spotkały się dwa zespoły rywalizujące o czwarte miejsce - premiowane grą w finałach play off - było meczem z podtekstami. TKH jak dotąd nie przegrał na lodowisku "Szarotek", a tylko zwycięstwo w niedzielnym starciu przedłużało nadzieje "Stalowych Pierników" na grę w finałach. Dodatkowym "smaczkiem" była nagroda - 30 tys. złotych - od firmy Wojas, sponsora finału Pucharu Polski. Minął miesiąc, a torunianie nie otrzymali premii dla zdobywcy trofeum. Wszystko to sprawiło, że na lodowisku w Nowym Targu dosłownie "leciały iskry".
Nokaut w I tercji
Mecz rozpoczął się znakomicie dla przyjezdnych. Już w 71 sekundzie Daniel Zborowski strzegący od początku bramki Podhala wpuścił łatwy, sygnalizowany strzał Milana Furo. 50-osobowa grupka kibiców TKH - którzy mimo straszliwego mrozu wybrali się autokarem do Nowego Targu - miała powody do radości. W 7 min TKH grał w osłabieniu a "Szarotki" próbowały zamknąć gości w ich tercji obronnej. Toruńskim napastnikom udało się przechwycić krążek. Tomasz Proszkiewicz popędził naprzód, podał do Jarosława Dołęgi, a ten nie miał problemu z pokonaniem słabo dysponowanego Zborowskiego.
Po stracie drugiego gola szkoleniowiec "Szarotek" zmienił bramkarza. Między słupkami stanął Rajski, ale długo nie zachował czystego konta. W 11 min w zamieszaniu podbramkowym po raz drugi na listę strzelców wpisał się Furo. W 16 min podopieczni trenera Morawieckiego oblegali bramkę gospodarzy, krążek powędrował do Michala Mravca, a ten uderzeniem z dystansu zdobył czwartego gola dla TKH.
Górale wstali z kolan
Wydawało się, że pierwszą tercję Podhalanie niespodziewanie zakończą bez trafienia, ale w ostatniej minucie udało im się po raz pierwszy pokonać Tomasza Wawrzkiewicza. Dokonał tego Marcin Kolusz. Po przerwie miejscowi kontynuowali ataki na toruńską bramkę. Reprezentacyjny golkiper spisywał się jednak świetnie, interweniował w nieprawdopodobnych sytuacjach. Skapitulował jednak w 29 min po strzale Zbigniewa Podlipniego i zrobiło się 2:4.
44 sekunda
W 3 tercji gospodarze uparcie dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu, czasem niedozwolonymi metodami. W 42 min Ćwikła brutalnie wjechał w Wawrzkiewicza, ale arbiter zamiast do szatni odesłał go jedynie na 120 sekund kary.
W 49 minucie krążek odbił się od kija jednego z obrońców TKH, przechwycił go Marian Kacir, pięknym strzałem w "okienko" pokonał Wawrzkiewicza i zrobiło się tylko 4:3 dla gości. Końcowe minuty regulaminowego czasu gry były bardzo nerwowe. Ostatnią minutę torunianie grali w osłabieniu 3 na 5 i niestety, stracili czwartą bramkę. Na 44 sekundy przed końcem wyrównał Kolusz. Dogrywka nie przyniosła zmiany wyniku i zespoły podzieliły się punktami. TKH na 6 spotkań przed końcem sezonu zasadniczego wciąż traci 5 punktów do czwartego w tabeli Podhala.
W innych meczach: GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 8:4 (3:0, 0:2, 5:2), Stoczniowiec Gdańsk - Cracovia 1:3 (1:0, 0:1, 0:2). Mecz KH Sanok - Unia/Dwory Oświęcim nie odbył się. Oświęcimianie z powodu zbyt wielkiego mrozu w Sanoku (-20 st. C) nie chcieli wyjść na lód.