- Irytuje mnie sposób oznakowania efektywności energetycznej - dodaje inny z internatów. - Przyjęty pewnie z amerykańskiej skali ocen, gdzie „A” oznacza najlepszą ocenę. Wiadomo, że postęp powoduje polepszanie produktu, więc pojawiają się lepsze efektywności niż „A”. Za parę lat będzie na przykład A++++++++. Głupie, nie? Wystarczyło odwrócić skalę, a literki same by się znalazły.
Od lutego etykiety informujące o zużyciu energii muszą być nie tylko na sprzęcie AGD, ale też na wszystkich urządzeniach korzystających z prądu.
Nie tylko w sklepie
Powinniśmy je również znaleźć na i w reklamach tych produktów. Sprzedawcy nie zawsze o tym pamiętają, stąd Urząd Komunikacji Elektronicznej wezwał właśnie największe sieci handlowe na rynku wyrobów RTV w Polsce do podawania w reklamach danych o klasie efektywności energetycznej oferowanych telewizorów.
Oznaczana jest ona w formie różnokolorowych strzałek, obok której na odpowiednim poziomie znajduje się czarna strzałka z literą wskazującą klasę właściwą dla danego modelu.
info MOW
Bądź świadomy
Każda reklama „szklanego ekranu”, w szczególności w postaci prasowej, elektronicznej, w radiu, telewizyji lub w innych środkach komunikacji elektronicznej, jeżeli przedstawia informację o cenie tego produktu lub zużyciu przez niego energii, powinna też uwzględniać klasę.
Co, jeśli w reklamie telewizyjnej i na urządzeniu w sklepie nie ma takich danych? - Przede wszystkim, jeśli chcemy kupić sprzęt musimy otrzymać taką informację - mówi Piotr Jaszczuk z biura prasowego UKE. - Jeśli sprzedawca nie umieścił jej, można o nią poprosić. Powinien nam ją okazać, to jego obowiązek.
A jeśli mimo prośby, nie poznaliśmy klasy efektywności energetycznej? - Mamy dwie możliwości - doradza Luiza Chmielewska z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy, który kontroluje sprzedawców. - Odwrócić się i iść do innego sklepu lub powiadomić o tym inspekcję.
Jak na razie z regionu nie wpłynęła jeszcze żadna skarga na takie braki.
