- Dostaliśmy w tej sprawie telefon ze szpitala Jurasza - mówi Magda Trzpil, mama dziewczynki chorej na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Zuzia do kliniki pojedzie w sylwestra. Przeszczep planowany jest około 6 stycznia. - Tu dużo zależy od stanu zdrowia Zuzi, nie może mieć nawet kataru - wyjaśnia pani Magda.
Na razie przed małą jeszcze dwa bloki chemii. Na przedostatni jedzie z mamą pod koniec tego tygodnia.
O chorobie Zuzi państwo Trzpil dowiedzieli się w maju tego roku. Problemy zaczęły się jednak wcześniej, na początku tego roku - infekcje, anginy, antybiotyki. Dziewczynka coraz częściej skarżyła się na ból nóg. Rodzice jeździli z córką po lekarzach, ale od każdego słyszeli to samo. - Dziewczynka po prostu rośnie. Dopiero w szpitalu dziecięcym w Toruniu zaczęto podejrzewać białaczkę.
Przeczytaj także: Przeszczep się udał! Adaś zdrowieje już w domu
Zuzię przewieziono na onkologię dziecięcą do bydgoskiego Jurasza. Wyniki badań potwierdziły najgorsze. Od tego czasu jej życie toczy się od chemioterapii do chemioterapii. Jesienią specjaliści zdecydowali, że konieczny będzie przeszczep. Rodzina i przyjaciele Trzpilów, a później również fundacja DKMS rozpoczęli akcję szukania dawcy dla czterolatki. Wspieraliśmy ich na ile tylko mogliśmy. Odzew zaskoczył wszystkich. Okazało się, że mieszkańcy Grzywny, Chełmży i okolic tłumnie przyszli na dzień dawcy szpiku na rzecz Zuzi.
W bazie potencjalnych dawców zarejestrowało się aż 841 osób. To bardzo duża liczba na taki teren. Znajomi Trzpilów i zupełnie obcy ludzie mówili nam, że nie mieli żadnych wątpliwości. Przyszli z potrzeby serca. Chcieli pomóc.
A przypomnijmy, że odszukanie "bliźniaka genetycznego" nie jest łatwe - wynosi minimum 1 do 25 tys. Kim jest więc dawca Zuzi? Tego oczywiście nie wiadomo (takie są procedury).
Pani Magda pełna nadziei mówi: - Jeszcze trochę i wszystko wróci do normalności.
Choroba córki spowodowała, że mama schudła kilkanaście kilo. Teraz żartuje: - Gdy już to się skończy, to jak ja się roztyję...
Czytaj e-wydanie »