"Wczoraj w nocy w gabinecie prezesa PZPN odkryto aktywny, działający podsluch (przesyłający sygnał) zamontowany w obudowie grzejnika. Kto stoi za nielegalna inwigilacja Cezarego Kuleszy?" - pyta Piotr Nisztor na Twitterze dodając, że to metody z rodem SB.
"Odkryty podsłuch jest jest na baterie, co oznacza, ze podłożono go niedawno. Na takim zasilaniu może dzialac ok 90 dni. Nie zostal wiec po Zbigniewie Bońku, ale ktoś podrzucił go, aby podsłuchiwać Cezarego Kuleszę. Ciekawe co pokaże zabezpieczany przez policję monitoring?" - dodaje w kolejnym wpisie dziennikarz śledczy Gazety Polskiej.
W polskiej federacji piłkarskiej trwa obecnie spore poruszenie, bo nieznany jest sprawce i cel zamieszczonego podsłuchu. Dyrektor komunikacji PZPN Piotr Szefer potwierdził, że urządzenie znaleziono podczas rutynowej kontroli i poinformowano odpowiednie służby. Policja została wezwana do siedzimy PZPN i prowadzi działania mające na celu wyjaśnienie całej sytuacji. Trwają już pierwsze przesłuchania w tej sprawie, a sam Cezary Kulesza został poinformowany o wydarzeniu, ale nie pojawił się jeszcze w budynku związku. - Tak to prawda. Firma znalazła podsłuch w naszym gabinecie. Zawiadomiliśmy policję. Śpimy jednak spokojnie, bo nie mamy nic do ukrycia - powiedział Kulesza w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
