Obrońca tancerza, mec. Nicholas Ciesiewicz chciał, żeby rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami, ale na to nie zgodził się sąd. - Fakt, że oskarżony jest osobą znaną medialnie, nie jest wystarczającym uzasadnieniem - przypomniał sędzia Tomasz Łętowski.
"O k...a, psy przyjechały!"
Przypomnijmy: do znieważenia policjantów miało dojść 23 czerwca nad ranem. Dzień wcześniej celebryta był w Chojnicach na występach tanecznych, a do Torunia przyjechał po północy, żeby spotkać się ze swoim znajomym. - Poszliśmy do restauracji na Starówce, zjedliśmy kolację - zeznawał Rafał M. - Wypiłem trzy piwa, wyszliśmy stamtąd około godziny trzeciej nad ranem.
Mężczyźni chcieli pojechać do mieszkania na Wrzosach, gdzie mieszkała znajoma torunianina. Po drodze podjechali jeszcze na stację benzynową, żeby kupić napoje. Jakie? - Różne - mówił w sądzie tancerz. - Jak się idzie w gości, to nie wypada przecież z pustymi rękami. Ale nie pamiętam, co kupiliśmy i ile tego było, nie ja płaciłem.
Około piątej nad ranem panowie trafili w końcu na Wrzosy. Na imprezie poza nimi były jeszcze dwie kobiety, w tym właścicielka mieszkania. Grała muzyka, głośno, ale nie aż tak, by nie można było rozmawiać, co podkreślał tancerz.
Okna i balkon były jednak otwarte, więc impreza dała się we znaki sąsiadom, którzy zawiadomili policję. - Wyszedłem na balkon i zobaczyłem policjantów na balkonie u sąsiadki - opowiadał dziś celebryta. - Odwróciłem się do znajomych i zawołałem: "O k..., psy przyjechały!"
Mundurowych jednak do mieszkania nikt nie wpuścił.
Przeczytaj również: Broniła pijanych kolegów. Znieważyła policjantów
Dwie wersje wydarzeń
Celebryta i jego towarzysz chwilę potem wyszli z mieszkania i natknęli się na policjantów. Tu wersje wydarzeń podawane przez mundurowych i przez tancerza zaczynają się zdecydowanie różnić.
Policjanci twierdzą, że torunianin zaczął się awanturować. Nie chciał podać swoich danych, trafił więc do izby wytrzeźwień. - Drugi z mężczyzn zaczął wulgarnie znieważać funkcjonariuszy - informowała Wioletta Dąbrowska, oficer prasowa toruńskiej policji. - Nie stosował się do poleceń wydawanych przez policjantów.
Według Rafała M. policjanci podbiegli do niego i nie zadając żadnych pytań rzucili na ziemię, potraktowali gazem pieprzowym i skuli.
- Czy użył pan wtedy wobec funkcjonariuszy słów takich jak "psy, pały czy sk...syny"? - dopytywał sędzia. - Zdecydowanie nie - odpowiedział tancerz. - A gdy wsadzali pana do samochodu? - Byłem w takim szoku, że nie jestem sobie w stanie przypomnieć, co mówiłem - zapewniał celebryta. - Ale na pewno ich nie obrażałem.
Czytaj też: Wielki powrót "Tańca z gwiazdami". Pierwszy odcinek 14. edycji obejrzało prawie 4 mln widzów!
Rafał M. z Wrzosów trafił na komisariat. Miał nieco ponad promil alkoholu we krwi. Odmówił składania zeznań i w południe został zwolniony. Za znieważenie policjantów grozi mu grzywna albo kara do roku więzienia.
Kolejna rozprawa pod koniec maja, zeznawać będą świadkowie.
Czytaj e-wydanie »