Nadziei nie robił mu Wiesław Milarski. - Mamy założenie, że patrol musi dojechać na miejsce wezwania w ciągu 5 minut na terenie miejskim i w ciągu 10 na wiejskim. Mieścimy się w tych normach, dlatego posterunek nie jest tam potrzebny.
Zdaniem funkcjonariusza bezpieczeństwa mieszkańców nie gwarantuje wcale obecność posterunku, a patrole dzielnicowych. - Oni nadal pracują w terenie, a ponadto dziś każdy wzywa policję przez komórkę, a nie przybiega na posterunek, dlatego nie są one potrzebne - argumentował dalej Milarski.
Z tego powodu zlikwidowano np. posterunki w Jeżewie i Grupie. - Dzielnicowych z tej drugiej miejscowości nie miał kto nadzorować, a tak trafili pod opiekę komisariatu w Nowem i nadal pracują na ulicach gminy Dragacz- tłumaczył Milarski.
Inspektor zapewniał jednak, że jeśli ktoś uważa, że w jego miejscowości koniecznie potrzebny jest posterunek, może zgłaszać swoje uwagi na dyżurze komendanta, który odbywa się w każdy wtorek w komendzie powiatowej.
- Nasze decyzje wynikają z analiz bezpieczeństwa. Zlikwidowaliśmy posterunki tam, gdzie mogliśmy sobie na to pozwolić, gdzie jest spokojnie - uspokajał na koniec.