"Fenikss wznowił działalność i Sara Otto pokazała wszystkim mieszkańcom i władzom miasta co o nich myśli" - czytamy.
"Po co wyciszenie lokalu, jeśli w ogóle zostało zrobione, jeżeli cała banda młodych ludzi wyległa na plac od ul. Pocztowej, bardzo głośno się zachowując, słowem, standard w wykonaniu Sary Otto. Oczywiście wielokrotnie dzwoniłem na policję, informując o naruszaniu ciszy nocnej. Policjant dopytywał jak się nazywam, bo znowu oni, jako policja nie mogą podjąć żadnej interwencji, musi być zgłoszenie od osoby prywatnej. Policja podjeżdżała pod bramę lokalu, w ogóle nie wysiadała z samochodu i odjeżdżała. Takie są interwencje. (...)
Do Pana Burmistrza, dlaczego Pan kieruje mieszkańców, że mamy interweniować w Straży Miejskiej? Straż pracuje do piątku do popołudnia, a potem ich nie ma. Zresztą w dni powszednie trudno ich zastać, trzeba się nagrywać. A co do Starosty, dowiedziałem się, że Żnin to teren miejski i decyzje może wydawać Burmistrz. Zadaję pytanie, dlaczego ta osoba jest bezczelna i arogancka, kto za nią stoi, dlaczego nie ma jasności decyzji? To są zwykłe układy".
Korespondencja nie jest podpisana. Skontaktowaliśmy się jednak z Sarą Otto, współwłaścicielką Fenikssa, gdyż temat lokalu, który prowadzi, na łamach prasy poruszany był już kilkakrotnie.
Od pretensji do pretensji
- Jestem już zmęczona tymi ciągłymi zarzutami - oświadczyła.
Przypomnijmy, lokal działalność rozpoczął 20 września 2008 roku. Problemy pojawiły się kiedy wiosną następnego roku, przed lokalem postawiono ogródek piwny, kolejny, kiedy 20 sierpnia otworzono salę taneczną. - Pojawiły się też pretensje, że przed pubem nie ma oświetlenia i dzieją się dantejskie sceny. Jak postawiliśmy lampę, okazało się, że robimy na złość, bo światło bije tak, że nie pozwala ludziom zasnąć - dowiadujemy się.
Inne żale to za głośnia muzyka, która wydobywała się z sali - Zobowiązałam się do postawienia ekranów akustycznych, jednak z powodu mrozów, musieliśmy to przesunąć. Ostatni raz lokal otwarty był 8 marca tego roku, ponownie zaczął działać w zeszły piątek, 20 sierpnia - mówi nasza rozmówczyni.
W ciągu przeszło 5 miesięcy Sara Otto zrobiła nie tylko pomiary głośności, ale i uzupełniła dokumentację. Musiała uzyskać w Starostwie Powiatowym zgodę na zmianę sposobu użytkowania lokalu.
Normy były przekroczone
Pomiary głośności wykazały, że wydobywające się z sali dźwięki przekraczają przyjęte normy. - Choć w niektórych miejscach były one przekroczone minimalnie. Musiałam dostosować się do zaleceń. Przed wejściem do pubu postawiłam ścianę wyciszającą. W sali tanecznej wyciszona została cała ściana od ulicy Śniadeckich. To samo dotyczy drzwi. Jeśli chodzi o okna, na czas imprezy wkładam w nie kasetony wyciszające. Kolejne pomiary głośności, które robiła profesjonalna bydgoska firma, wykazały, że spełniłam wszystkie normy - usłyszeliśmy.
W sumie przez kilka miesięcy Sara Otto i jej narzeczony, zainwestowali w Fenikssa około 60 tys. złotych. Pieniądze poszły także na pokrycie kosztów dzierżawy, które przez czas kiedy pub nie działał, należało płacić (właścicielem lokalu nie jest ani gmina, ani starostwo, tylko osoba prywatna - przyp. red.)
- Staram się spełnić wszelkie wymogi, ale niektórzy szukają dziury w całym. Ja nie odpowiadam za to jak ludzie zachowują się po wyjściu z lokalu. Mnie interesuje to, jak zachowują się wewnątrz. Jeśli nie przestrzegają zasad, opuszczają go. Ci najbardziej awanturujący się, mają zakaz wstępu - dodała.
Leszek Jakubowski oświadczył, że jeszcze nie zapoznał się dokładnie z treścią listu, ale ustosunkuje się do niej w najbliższym czasie. Szerzej wypowiedział się Zbigniew Jaszczuk. - Nas interesuje, czy obiekt spełnia wymogi budowlane. Nasi pracownicy to sprawdzili i stwierdzili niedociągnięcia. Pani Otto dostała odpowiednie zalecenia i je spełniła. Na tym rola starostwa w tej sprawie się kończy. Prywatnie powiem, że mogę jedynie współczuć ludziom, którzy tam mieszkają - powiedział starosta.
- Gdyby autor listu się po nim podpisał pewnie, byśmy mu odpowiedzieli. A tak? Ja mam tutaj takie specjalne urządzenie - Zbigniew Jaszczuk wskazał na niszczarkę do dokumentów. - I tylko tam to może trafić.
Fenikss był i będzie
- Bywały dni, kiedy policja interweniowała w tym pubie nawet kilka razy dziennie - mówi z kolei Krzysztof Jaźwiński, rzecznik KPP w Żninie. - Jednak nieprawdą jest, że nie przyjmujemy zgłoszeń od osób anonimowych. Jeśli po przybyciu stwierdzają, że zachowanie młodzieży jest niewłaściwe, wyciągają konsekwencje. Jeśli jest cisza i spokój nie mają podstaw do interwencji. Sam niejednokrotnie tam interweniowałem. Po wejściu do pubu zwracamy dodatkowo uwagę, czy nie przebywają tam osoby niepełnoletnie, spożywające alkohol. Już kilka razy natknęliśmy się na takich. Wtedy ich zatrzymujemy, a rodziców prosimy, by odebrali ich na komendzie - oświadczył.
- Jest mi przykro, że o wszystkich zarzutach pod moim adresem dowiaduję się z mediów - powiedziała na zakończenie Sara Otto. - Jestem otwarta na wszelkie rozmowy, każdy może się ze mną spotkać i pogadać. Ale tak nie jest. Najprościej jest napisać anonim do gazety. Czy tak powinno być? Może i bym zrezygnowała z tej działalności, ale mam całą rzeszę ludzi za sobą. Dopóki będę wiedziała, że mnie wspierają, dopóty Fenikss będzie funkcjonował. Zarzuca mi się układy. Jakie układy? Z kim? Gdybym takie miała, przerwa w działalności z pewnością byłaby znacznie krótsza - usłyszeliśmy.