Zadbane mieszkanie na parterze na fordońskim osiedlu Szybowników. Starsza pani otwiera drzwi. Ze środka słychać pojękiwanie.
- To mój mąż - wyjaśnia pani Rozalia. - I tak jest przez cały czas. Mnie te jęki nie przeszkadzają. Przyzwyczaiłam się.
W pokoju, na brzegu łóżka, siedzi ogolony i czysto ubrany starszy pan. Właśnie zjadł śniadanie. Żona go nakarmiła.
Sami zostali na tym świecie. Nie mają w pobliżu nikogo z rodziny, kto by im pomógł.
Sąsiadów też nie mają. - Ci z naprzeciwka się wyprowadzili. Lokatorzy nad nami tak samo - opowiada kobieta.
Przez całą dobę
Starsza pani zajmuje się ciężko chorym mężem. - Stasiu jest po trzech udarach. Nie mówi, sam nie chodzi - opowiada pani Rozalia, czule patrząc na męża. - Opiekuję się nim 24 godziny na dobę. Codziennie muszę go dźwigać z łóżka kilka razy dziennie, myć, ubierać, karmić, prowadzić za ręce. Tak od trzech lat. Jestem po siedemdziesiątce. Sił już nie wystarcza.
Paradoks życia. - Lata temu mąż pracował z osobami niepełnosprawnymi. Uczył ich malarstwa i rysunku - wspomina żona. - Pomagał im, a teraz sam potrzebuje pomocy.
Starsza pani miała iść do szpitala. - Mam złamane dwa kręgi w kręgosłupie i czeka mnie operacja. Nie mogę jednak na nią iść, bo kto by się Stasiem zaopiekował?
Pani Rozalia ostatnio miała remont łazienki. - Chciałam przystosować ją do potrzeb męża, żebym tyle już dźwigać go nie musiała - wyjaśnia.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przyznał dofinansowanie. - 3200 złotych, a pozostałe 800 złotych musiała dodać wnioskodawczyni - informuje pracownica Działu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w MOPS.
Okazało się, że fachowiec nie zamontował urządzeń w prawidłowych miejscach. - Ja się na tych pracach nie znam - przyznaje pani Rozalia. - Dopiero po remoncie okazało się, że roboty są źle wykonane. MOPS powinien wcześniej doradzić, jak przeprowadzić remont.
W ośrodku pomocy społecznej tłumaczą jednak, że wybór ekipy remontowej i poszczególne prace to już nie jest ich zadanie. - My zajmujemy się rozpatrywaniem wniosków i przyznawaniem dofinansowania.
Seniorka: - Pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Dalej muszę dźwigać męża. Jego ciało jest bezwładne. Najtrudniej jest mi go wstawić do kabiny prysznicowej. I potem z niej wyciągnąć. Przydałby się ktoś, kto mi przy mężu pomoże.
Wywiad środowiskowy
I tak pewnie będzie. - Nasz pracownik odwiedzi panią Rozalię i jej męża - zapowiada Ewa Synakiewicz, zastępca kierownika Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej Fordon. - Po wywiadzie środowiskowym będziemy wiedzieli, w jaki sposób można pomóc małżeństwu. Niewykluczone, że przyznamy usługi opiekuńcze.