Sprawdziła to nasza dziennikarka: mnie w kwadrans nie udało się zarejestrować. Bo nie mam podpisu elektronicznego. Bo nie kupiłam certyfikatu...
Muszę iść do najbliższego oddziału ZUS z dowodem osobistym albo innym dowodem tożsamości. Podejdę do biura obsługi klienta i tam pani urzędniczka (albo pan urzędnik) potwierdzi, że ja to ja. Podam jeszcze mój adres mailowy. Po powrocie do domu, na mojej poczcie elektronicznej będę miała już login i hasło. Dopiero wtedy zobaczę swój stan konta.
Podobnie jest ze Zintegrowanym Portalem Pacjenta - serwisem Narodowego Funduszu Zdrowia. Też trzeba wcześniej potwierdzić tożsamość.
- Ta reklama to bzdura! - denerwuje się Czytelnik. - Nikt nie załatwi loginu w 15 minut. No chyba, że mieszka obok ZUS. Niech lepiej ten wyda pieniądze na lepszą obsługę, a nie na jakieś tam spoty.
Przeczytaj również: Emeryt nie zawinił, ale musi zapłacić. ZUS nie poczuwa się do winy
Niektórzy eksperci też nie są zadowoleni. I to wcale nie z reklamy, a z systemu PUE. - Pieniądze, które rzekomo możemy sprawdzić na naszych kontach, już zostały wydane na bieżące emerytury - zauważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - O tym, jak będzie wyglądała nasza emerytura za 10 czy 20 lat, przekonamy się za te właśnie 10 lub 20 lat. Wówczas dowiemy się, co będziemy mogli kupić za te kwoty.
Więcej w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zapraszamy również do zakupu e-wydania. Możesz ściągnąć też naszą gazetę na iPada.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców