W kwietniu proces przed Naczelnym Sądem Administracyjnym przegrał Adam Skórnicki. Sędziowie orzekli, że jazda na żużlu nie wyczerpuje zapisów ustawy o przedsiębiorczości, ponieważ zawodnik musi obowiązki wykonywać osobiście, nikt nie może go zastąpić. W takiej sytuacji powinien rozliczać się według zwykłej skali podatkowej. A to oznaczało ogromne dopłaty za ostatnie 5 lat, w sumie liczone w milionach złotych.
Czytaj: Fiskus wygrał z żużlowcami. Będą musieli dopłacić miliony złotych
Dziś żużlowcy mogą odetchnąć. Były minister finansów, a dziś kandydat do Parlamentu Europejskiego Jacek Rostowski na żużlu specjalnie się nie zna (swoim osiągnięciem chwalił się w cieniu..."Turboareny" w Toruniu), ale skuteczności nie można mu odmówić. W kilka tygodni uporał się z problemem, który nękał żużlowców od lat.
- Zwróciłem się do sekretarza stanu Janusza Cichonia o zbadanie sprawy i interpretację ogólną wyroku dla urzędów. Właśnie ją otrzymałem i ona zatwierdza poprzedni stan. Żużlowcy mogą dalej uprawiać działalność gospodarczą i na tej zasadzie będą płacili podatek. Nikt nie będzie się od nich domagał dopłat do podatku - mówi Rostowski.
Ministerstwo nie podważa wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale w swojej interpretacji zaleca po prostu urzędom skarbowym, aby nie wykorzystywały go w swoich postępowaniach. Decyzja ministra zostanie rozesłana do dyrektorów wszystkich Izb Skarbowych i Urzędów Kontroli Skarbowej w Polsce.
- Decyzja NSA dotyczy konkretnych spraw. Z kolei ta interpretacja będzie wykorzystywana przez urzędników, Urzędy Skarbowe nie będą interpretowały prawa w inny sposób niż minister finansów. W taki właśnie sposób rozstrzyga się wątpliwości - dodaje Rostowski.
Zdaniem Rostowskiego, wszystkie trwające postępowania także zostaną umorzone. Nikt także nie będzie domagał się od klubów zapłaty wcześniej zwróconego podatku VAT.
Czytaj e-wydanie »