Lista zarzutów, które Prokuratura Bydgoszcz-Południe formułuje pod adresem żużlowca, zawiera osiem punktów. Tomasz G. usłyszał je wczoraj.
- Siedem zarzutów dotyczy posługiwania się dokumentami z podrobionymi podpisami żony Tomasza G. - wyjaśnia Jan Bednarek, rzecznik prasowy bydgoskiej Prokuratury Okręgowej Bydgoszczy. - Jest on też podejrzany o oszustwo kapitałowe.
Zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez żużlowca, złożyła Brygida G., jego żona. Jej sfałszowane podpisy widnieją na formularzach bankowych, które były potrzebne Tomaszowi G. w staraniach o udzielenie mu dwóch kredytów.
Jan Bednarek nie uściśla, o jakiej wysokości kredyty chodziło. G. jest podejrzany o podrobienie podpisów żony w sytuacji, gdy zgoda współmałżonka była potrzebna do otwarcia nowej linii kredytowej.
Jednocześnie prokuratorzy zapewniają, że śledczy, po zbadaniu dowodów, uznali, że nie doszło do poszkodowania żadnego z banków.
Za czyny, o które jest podejrzany czołowy polski żużlowiec, grozi kara nawet do pięciu lat więzienia.
Tomaszowi G. postawiono zarzuty zaledwie dzień po tym, gdy zakończono inne śledztwo w jego sprawie.
- W poniedziałek prokuratura w Żninie zdecydowała o umorzeniu sprawy o znęcanie się psychiczne i fizyczne G. nad jego żoną i córką - dodaje Bednarek.
Brygida G. odmówiła składania zeznań, wobec tego prokuratura nie miała podstaw, by dalej zajmować się sprawą. Postanowienie nie jest prawomocne. Brygida G. może się odwołać od decyzji prokuratury.
Próbowaliśmy skontaktować się z Tomaszem G. Niestety bezskutecznie - żużlowiec nie odbierał telefonu. Inaczej, niż to miało miejsce jeszcze w sierpniu ubiegłego roku. To właśnie wtedy Brygida G. złożyła zawiadomienie o rzekomym stosowaniu przez sportowca przemocy wobec niej i córki Wiktorii.
- Jestem zdziwiony. Nic o tym nie wiem - odpowiedział "Pomorskiej". Później na stronie sportowefakty.l znalazło się jego oświadczenie: - Nie mam pojęcia, co jeszcze zostanie wymyślone przez osoby, które towarzyszą mojej żonie. Podkreślam, że nie mam na to wpływu. Tymi sprawami musi się zająć prokuratura. Potem okaże się, kto miał rację. To wszystko brzmi jak scenariusz filmu Hitchcocka - komentował G.
W styczniu sportowiec usłyszał wyrok w innej sprawie. Sąd w Bydgoszczy uznał, że Tomasz G. jest winny oszustwa wobec urzędu skarbowego. Za zatajenie informacji o dochodach dostał do zapłaty grzywnę w wysokości 13,5 tys. zł.
Przeczytaj również: Bydgoszcz. Samurajskim mieczem zaatakowała mercedesa.
Czytaj e-wydanie »