Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwolnieni z filii Relaksu w Śliwicach idą do sądu

Ramona Wieczorek [email protected] tel. 052 396 69 32
Byli pracownicy śliwickiej filii Fabryki Materaców "Relaks" chcą iść z firma do sądu. Ich zdaniem przedsiębiorstwo złamało zasadę równego traktowania pracowników. Twierdzą też, że nie dostali odpraw, które przysługiwały im w myśl ustawy o zwolnieniach grupowych.

Mówi szef Relaksu

Mówi szef Relaksu

Arkadiusz Chamier Cieminski: Rozumiemy po części rozżalenie byłych pracowników, jest ono rzeczą ludzką, ale bardzo łatwo stracić w takiej sytuacji obiektywizm. Nie może być mowy o żadnej dyskryminacji. Zapewniam, że wszelkie tego typu zarzuty wysuwane prze garstkę byłych pracowników są bezpodstawne.

Pisaliśmy już w "Pomorskiej" o zamknięciu śliwickiej filii Fabryki Materaców "Relaks". W zakładzie pracowało ok. 50 osób, ponad 30 straciło pracę. Jak tłumaczyła Emilia Zimnicka, asystentka zarządu i dyrekcji, filia realizowała głównie zlecenia jednego klienta, który zrezygnował z usług firmy. Nie było zamówień, nie było pracy.

Zimnicka zaznaczała, że żeby zapobiec zwolnieniom początkowo zredukowano etaty z całego do 3/4. Byli pracownicy mówią, że taką propozycje dostali tylko nieliczni.

Chcą, żeby sprawa stanęła na wokandzie głównie z powodu niesprawiedliwego ich zdaniem traktowania pracowników fabryki w Topolach i filii w Śliwicach. Mówią, że każdy zatrudniony w Topolach po przepracowaniu całego miesiąca bez dnia zwolnienia - np. chorobowego - dostawał dodatek do pensji w wysokości ok. 300 zł. W Śliwicach takich premii miało nie być. A skąd wiedzą o dodatkach? Tłumaczą, że niektórzy pracownicy przez kilka miesięcy dojeżdżali do Topoli i wówczas dodatek otrzymywali, po powrocie do filii w Śliwicach już nie. - A przecież zgodnie z kodeksem pracy w jednym zakładzie wszyscy pracownicy powinni być traktowani jednakowo - mówi Jarosław Ossowski, prawnik reprezentujący byłych pracowników.

W Relaksie tłumaczą, że premie są uznaniowe i wypłacane zgodnie z regulaminem wynagradzania. - Dokładnie jest to paragraf 4, który mówi m.in., iż premie przyznawane są na podstawie szerokiego wachlarza różnych kryteriów - mówi Arkadiusz Chamier Cieminski.

To jednak nie wszystko. Mimo że pracę straciło łącznie ponad 30 osób, nikt nie dostał odprawy wynikającej z ustawy o zwolnieniach grupowych. Relaks nie zgłosił redukcji zatrudnienia w urzędzie pracy ani w Chojnicach, ani w Tucholi. Dlaczego? - Mogę zapewnić, że nie były to zwolnienia grupowe - mówi Chamier Cieminski.

Byli pracownicy twierdzą inaczej. Relaks zwalniał od marca co miesiąc po kilkanaście osób. - Jeżeli w zakładzie zatrudnionych jest mniej niż trzystu pracowników, o zwolnieniu grupowym mówimy, gdy pracę w ciągu 30 dni z przyczyn niewynikających z winy pracownika traci dziesięć procent załogi - tłumaczy Jadwiga Łyczywek, zastępca dyrektora w Powiatowym Urzędzie Pracy w Tucholi.

Zatrudnieni do niedawna w Śliwicach uważają, że ten zapis ich dotyczy. Zarzutów wobec byłego pracodawcy mają więcej. Chcą je wyjaśnić w sądzie, bo Relaks się z nimi nie zgadza. - Innej możliwości nie ma - kwituje Ossowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska