Nesta Mires Toruń - Automatyka Gdańsk 3:2 (1:0, 1:1, 1:1)
Bramki: 1:0 Kalinowski - Michaijłow, Dołęga (10), 2:0 Dołęga - Kalinowski, Michaijłow (25), 2:1 Marzec - Strużyk, Rompkowski (28), 3:1 Wiśniewski - Ćwikła (47), 3:2 Kastel-Dahl - Nasca (53).
NESTA MIRES: Plaskiewicz - Żylinski, Skólmowski; Mogiła, Kukuszkin, Minge - Trachanow, Lidtke; Kalinowski, Michajłow, Dołęga - Kowrach, Podsiadło; Wiśniewski, Ćwikła, Winiarski - Jaworski, Heyka, Stasiewicz, Naparło.
Od początku trwała zacięta walka, ale to gdańszczanie byli bliżej strzelania gola. W pierwszych 10 minutach Philip Nasca trafił w poprzeczkę, Jan Steber w słupek. To jednak torunianie objęli prowadzenie. Trener Leszek Minge wciąż szuka optymalnego zestawienia ataków po kontuzji Bartosza Fraszko. Tym razem zdecydował się na roszady po dwóch porażkach w Gdańsku: Michał Kalinowski znalazł się w ataku z Władymirem Michaijłowem i Jarosławem Dołęgą. To okazało się strzałem w dziesiątkę.
Właśnie ta trójka była autorami trafienia w 10. minucie. W 25. minucie pokazali swoje możliwości ponownie, tym razem Tomasza Witkowskiego pokonał Dołęga. W obu wypadkach doświadczony atak wykorzystał liczebną przewagę (kary dla Krzysztofa Kantora i Mateusza Rompkowskiego).
Jeszcze w 2. tercji goście strzelili kontaktowego gola. Potem mecz był coraz ostrzejszy, kilka razy bójki wisiały w powietrzu. Obie drużyny miały kilku sytuacji, ale grały nerwowo i były nieskuteczne. Sytuację w 47. minucie uspokoił na chwilę Marcin Wiśniewski, ale kilka minut później nadzieje gościom przywrócił Kastel-Dahl. W końcówce Automatyka wycofała bramkarza, ale więcej goli nie padło.
W serii do czterech zwycięstw Automatyka prowadzi 3:2. Kolejny mecz w niedzielę w Gdańsku.
