
Włosi nie przywiązują wielkiej wagi do kolacji wigilijnej. Istotna jest dla nich natomiast pasterka i czas oczekiwania na nią. To od północnej mszy, a dla Rzymian od uroczystego odsłonięcia szopki na placu Św. Piotra, zaczyna się wielkie świętowanie.
W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia włoskie rodziny zasiadają do obiadu, który trwa aż do wieczora. Potrawy na stole są uzależnione od regionu. Na północy kraju dominuje mięso – tradycyjne włoskie szynki, na południu królują sery i makarony. Podawane są też zupy z porów z ziemniakami, jajami przepiórki lub truflami. Najpopularniejszy deser to włoskie ciasto: panettone z bakaliami, posypane cukrem pudrem z dodatkiem czekolady i likieru. Ciasta przedświąteczne produkuje się w tym kraju dosłownie w tonach, ponieważ wiele osób traktuje je jako doskonały podarunek.

We Włoszech też ubiera się choinkę z tym, że wcześniej niż w Polsce. Drzewko staje we włoskich domach już 8 grudnia – w dzień Niepokalanego poczęcia Najświętszej Marii Panny i jest rozbierane 6 stycznia. Zwyczaj nakazuje ubrać nie tylko choinkę, ale też odpowiednio przybrać cały dom. Dlatego pojawiają się girlandy, wieńce, dekoracje z szyszek, figurki św. Mikołaja.
Bardzo ważne dla Włochów są świąteczne szopki, tradycja z nimi związana rozwijała się pomiędzy wiekiem XVII a XVIII, szczególnie w Rzymie, Neapolu, Genui i na Sycylii. Pierwsza szopka była stworzona przez św. Franciszka z Asyżu w roku 1223 w miejscowości Greccio.

We Włoszech jak i w innych krajach dzieci czekają na św. Mikołaja, który przyniesie im prezenty. Tu jednak za prezenty odpowiada Befana, czyli świąteczna czarownica.
Legenda mówi, że Trzej Królowie zatrzymali się przy jej chacie, by spytać o drogę do Betlejem. Zachęcali ją, by wyruszyła z nimi w podróż, ale odmówiła, mówiąc, że jest zajęta. Odmówiła też Pasterzowi, który namawiał ją złożenia hołdu Dzieciątku. W nocy wiedźma zobaczyła na niebie olśniewające światło i wówczas pożałowała swoich wcześniejszych decyzji. Zebrała zabawki swojego dziecka i pobiegła szukać Trzech Króli i pasterza. Nie znalazła ich i od tego czasu się błąka po świecie. Zostawia zabawki grzecznym dzieciom, a niegrzecznym podrzuca węgielki.

Portugalczycy zaczynają świętowanie od pasterki, zwanej tu Missa do Galo, czyli Masza Koguta. Legenda mówi, że w noc narodzenia Pana, kogut zapiał raz o północy. Po mszy wszyscy udają się do domów i zaczynają tradycyjny posiłek. Tu, jak w Polsce, zostawia się dodatkowy talerz, lecz nie jest on pusty. Pełen jest przysmaków dla zmarłych, panuje bowiem wiara, że pamięć o nich zapewni im szczęśliwy i spokojny rok. Również z myślą o nich, okruszki ze stołu wrzucane są do kominka. Portugalczycy wierzą, że w innym świecie zmienią się one w pożywienie.
Na świątecznym stole nie może zabraknąć bacalhau, czyli dorsza przyrządzanego według specjalnego, wigilijnego przepisu. Do niego jest kapusta, krokiety z ryb. Na deser są podawane tradycyjne ciasta: obsmażone grzanki maczane w słodkim mleku, ciasteczka z marmolady i grochu, piernik.