Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie szyfrem pisane

HANKA SOWIŃSKA hanna.sowiń[email protected]
Ślub Kazimierza Gacy z Monique Isambert odbył  się w czerwcu 1950 roku.
Ślub Kazimierza Gacy z Monique Isambert odbył się w czerwcu 1950 roku. Zdjecie z archiwum Ewy Łapkiewicz
O tym, że był człowiekiem, któremu "Enigma" wyreżyserowała życie, rodzina w kraju dowiedziała się kilka lat temu.

     Wiedzą o nim historycy, zajmujący się kryptologią. Ale o tym, że pochodził z Bydgoszczy, tak jak Marian Rejewski, nie mają pojęcia. Ani nie znają jego wspomnień. My do nich dotarliśmy.
     Parę miesięcy temu dostałam list.
     "Od trzech lat czytam wszystko, co dotyczy "Enigmy". Od rodziny z Francji otrzymałam wtedy wspomnienia mojego stryja. Tłumacząc je z j. francuskiego byłam i zdenerwowana i wzruszona, ale nie zaskoczona. Zawsze wiedziałam, że jego życie spowija jakaś tajemnica" - napisała Ewa Łapkiewicz z Rypina. Nie domyślała się jednak, że chodzi o jedną z największych zagadek II wojny światowej._
     Tylko nikomu nie mów
     
Powiadano kiedyś, że gdy rodzi się dużo chłopców, będzie wojna.
     I była.
     Aleksandra i Franciszek Gacowie z Bydgoszczy mieli czterech synów. Pierworodny - Zbigniew, przyszedł na świat w 1908 roku. Później urodził się Czesław, potem Adam. Ostatni z czworga dzieci to Kazimierz, rocznik 1920.
     Dzieckiem była, gdy od dziadka Franciszka dowiedziała się, że "Zbigniew wciągnął Kazimierza do "drugiej kolumny". - _Pytałam dziadka, co to znaczy. Powiedział, że nie mam o tym nikomu mówić, że to był przedwojenny polski wywiad. Czasy były stalinowskie, więc prośba dziadka była uzasadniona. Dumna jestem, że przez tyle lat nie zdradziłam naszej wspólnej tajemnicy.

     W 1938 r. Kazimierz Gaca, studiując matematykę na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczął jednocześnie pracę w Biurze Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego - wywiadu. Był wówczas najmłodszym pracownikiem tej sekcji. Dołączył do starszego o 12 lat brata Zbigniewa. Po wybuchu wojny ich drogi się rozeszły.
      Klęska
     
Wrzesień 1939 r. Blisko pół wieku później Kazimierz Gaca napisze:
     "6 września 1939 r. nasza ekipa ewakuowała się do Warszawy w komplecie (Biuro Szyfrów znajdowało się w Pyrach - przyp. autorka). Rozkaz dowódcy płk Gwido Langera brzmiał: "Stać na straży i pilnować za wszelką cenę sekretu naszej broni nie do pokonania - "Enigmy".
     - Oprócz wspomnień jest jeszcze dziennik. Stryj zanotował to, co działo się między 5 września 1939 a 7 października 1940 r. Nie wątpię, że miał fantastyczną pamięć, ale musiał jeszcze sporządzać notatki, których treść, dla bezpieczeństwa, zaszyfrowywał - _uważa bratanica.
     Z dziennika Kazimierza Gacy:
     5.09.39. Pakowanie w Pyrach.
     6.09. Postój na rampie. Nalot na dworzec wileński.
     10.09. Odjazd z Brześcia o godz. 0.55. Bombardowanie Kowla.
     12.09. Ponowne bombardowanie Krasnego. Bomba 20 m od cerkwi w Busku.
     13.09. Nocny posterunek alarmowy. Wyjazd z Buska. Bombardowanie. Trupy - mjr Butkiewicz, kpt Cybulski, 40 żołnierzy.
     18.09. godz. 15.46. Przed granicą rumuńską na moście. Przekroczenie granicy.
     Gaca pisze o paleniu papierów, w dzienniku nie ma jednak słowa o "Enigmach". Są za to podkreślenia, które mogą sugerować, że podczas kilku postojów niszczono bądź zakopywano maszyny. Ekipa Biura Szyfrów wiozła bowiem urządzenia i dokumentację służącą do dekryptażu niemieckich depesz wojskowych.
     
- Udało się uratować dwie maszyny. Jedną przewiózł do Rumunii stryj Kazimierz - mówi pani Ewa.
     Z zapisków w dzienniku można odtworzyć pełen dramatycznych zdarzeń eksodus po Rumunii, Jugosławii, Grecji. Dopiero w Pireusie Gaca wsiada na statek "Warszawa" i 20 lutego 1940 r. dociera do Marsylii.
     Depesze z "Bruno"
     
To, co działo się z grupą oficerów i niektórymi cywilami z Biura Szyfrów, po ewakuacji z Warszawy, jest na ogół znane. Wiadomo, że dzięki pomocy płk Gustave Bertranda, szefa francuskich służb radiowywiadowczych, trójka kryptologów - Rejewski, Różycki i Zygalski przedostała się do Francji najszybciej (trafili tam już pod koniec września 1939 r.). Wkrótce dołączyli do nich: płk. Gwido Langer, szef Biura Szyfrów, jego zastępca mjr Maksymilian Ciężki, inż. Antoni Palluth, współwłaściciel fabryki "AVA" oraz Edward Fokczyński, radiomechanik i inni.
     1 maja 1940 r. rozkazem pułkowym Kazimierz Gaca został przeniesiony do Oddziału II. We wspomnieniach pisze:
     "3 maja odnalazłem naszą warszawską ekipę, zorganizowaną wokół Bertranda. Potem w willi "Bruno" pod Gretz Armenvillers. "Enigma" uratowana! Rozszyfrowywanie wojskowych niemieckich depesz trwało nieprzerwanie do później nocy, w ścisłej współpracy ze służbami angielskimi z Bletna północ od Londynu. Od października 1939 r. do czerwca 1940 r. udało się rozszyfrować ok. 5000 niemieckich depesz".
     Monique
     
Po upadku Francji ekipa ośrodka "Bruno" ewakuowała się do Algierii. Długo tam jednak nie pozostała. Znowu do akcji wkroczył płk Bertrand. W zameczku Fouzes, niedaleko miasta Usez (w pobliżu Marsylii) stworzył ściśle zakonspirowany ośrodek "Cadix", w którym pracę podjęła "Ekipa 300" (oprócz Polaków było siedmiu Hiszpanów i pięciu francuskich pracowników służby pomocniczej). Oficjalnie ośrodek funkcjonował jako... ogrodnictwo. Gaca pisze, że robotnicy chodzili w niebieskich kombinezonach i czarnych chodakach, a "administrator w pięknych, kasztanowych".
     W 1940 roku Kazimierz miał zaledwie 20 lat. W ośrodku "Cadix" pracował jako Jacquin Jean, urodzony w La Roche sur Yon. Los chciał, że w najmłodszym z polskiej ekipy dezakochała się 12-letnia Monique Isambert. Jej rodzice byli w grupie pomocniczej; ojciec pełnił obowiązki osobistego szofera płk Bertranda. O wielkim uczuciu młodej Francuzki Kazimierz dowiedział się dopiero po wojnie.
     Zdrada
     
Misja "Ekipy 300" zakończyła się na początku listopada 1942 roku. Południową część Francji zajęły wojska niemieckie i włoskie.
     "Dowództwo wydało rozkaz ewakuacji. Musieliśmy przedostawać się w kilku grupach. Znajdowałem się w grupie sześcioosobowej. Byli w niej: Langer, Ciężki, Fokczyński, Paszz żoną bliską porodu i ja" - pisze Gaca.
     Pierwsza próba przedostania się do Hiszpanii była nieudana. Zostali aresztowani przez francuską żandarmerię. Wolność odzyskali po miesiącu. Podczas drugiej próby ucieczki, 13 marca 1943 roku grupa, zdradzona przez hiszpańskiego przewodnika, wpadła w niemiecką zasadzkę.
     Ewa Łapkiewicz: - _Ten etap ucieczki jest znany. Natomiast szczegóły dotyczące dalszych losów Pallutha, Fokczyńskiego i mojego stryja są absolutną nowością.

     Zabijają swoi
     
Uwięziono ich w cytadeli w Perpignan, następnie przetransportowano do fortu Romainville, potem do obozu w Compiegne.
     "Tu odnaleźliśmy się z Palluthem i Fokczyńskim, również aresztowanym na hiszpańskiej granicy, ale kiedy indziej i w innych okolicznościach. Nie przesłuchiwano nas, tylko spisano dane do kartoteki. Po licznych selekcjach straciłem z oczu moich rodaków. W końcu kwietnia 1943 roku przewieziono mnie do obozu koncentracyjnego Oranienburg-SachsenJako Schutzhaftling (więzień prewencyjny) z numerem P66193 zostałem przydzielony do pracy w Zakładach Heinkla (produkowano w nich samoloty). Odnalazłem tam Pallutha i Fokczyńskiego. Okrutną ironią losu było, to że Palluth, konstruktor polskich "bomb" został zabity 18 kwietnia 1944 r., podczas bombardowania obozu przez lotnictwo alianckie, 50 metrów ode mnie. Latem tego roku Fokczyński, wspaniały elektromechanik zmarł z wycieńczenia. Co do mnie, przeżyłem dzięki odporności mojego młodego organizmu" - pisze Gaca.
     O tym etapie życia nie wiedział nawet Rejewski. W jedynym liście do Gacy napisał: "Istnieje między nami rodzaj esprit de corps (duch, zespołowy, poczucie solidarności - przyp. (...) O ile mi wiadomo, należał pan do grupy płk. Langera. Jak to się stało, że z gestapo pana zwolniono?"
     Do ołtarza
     
1 lutego 1945 r. rozpoczęła się ewakuacja obozu Sachsenhausen. Gaca opuścił go dopiero 20 kwietnia. Po trwającym 13 dni "marszu śmierci", niedaleko Schwerina natrafił na aliantów. Był uratowany. Pojechał do Francji. W Paryżu skierował się w Aleje Tourville, gdzie w czasie wojny znajdował się sztab francuskiego wywiadu. Jak spotkał Monique, miłość swego życia, bratanica tylko się domyśla: - Jeśli pan Isambert pozostawał nadal w kontakcie z Bertrandem, to chyba musieli na siebie trafić.
     Ślub odbył się 7 czerwca 1950 roku. Zbigniew, "ściągnięty po wojnie z Anglii przez brata", zdążył jeszcze poprowadzić bratową do ołtarza. Zmarł po roku.
     Smutny bilans
     
Kazimierz nigdy do Polski nie przyjechał. Pracował dla francuskiego ministerstwa obrony. Wspomnienia napisał w połowie lat 80. Był wówczas ostatnim, żyjącym członkiem "Ekipy 300". Uznał, że musi ocalić o zapomnienia los grupki Polaków, którzy przez dwa lata tak bardzo narażali swoje życie i sprawę "Enigmy".
     Ewa Łapkiewicz: - Wiadomo, że obozu nie przeżył Palluth i Fokczyński. Langer i Ciężki zmarli kilka lat po wojnie. Rejewski po powrocie do komunistycznej Polski nie mógł dalej wykorzystywać matematycznego talentu, podobnie jak Zygalski, mimo że pozostał w Anglii.
     Kazimierz Gaca umarł w 1997 roku. Z zawiadomienia o jego zgonie rodzina w kraju dowiedziała się, że wśród wielu odznaczeń posiadał Order Kawalera Legii Honorowej.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska