Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zygfryd Żurawski: Nie przypadkowo RTW od 18 lat jest najlepszym klubem w kraju

Rozmawiał KAZIMIERZ FIUT
Tomek Czachorowski/archiwum
Rozmowa z ZYGFRYDEM ŻURAWSKIM, prezesem RTW .

- Pamięta pan dzień kiedy został prezesem ówczesnego KKW ZNTK?
- Było to 23 kwietnia 1991 r.

- Jakich użył pan do tego argumentów?
- Przekonałem członków walnego zebrania, że zbuduję w pełni profesjonalny klub.

- Na czym ten profesjonalizm miał polegać?
- W mojej filozofii funkcjonowania klubu najważnieszy jest zawodnik. To główny podmiot, któremu podporządkowane są wszelkie działania trenera, prezesa, czy zarządu. Należy stworzyć mu odpowiednią piramidę szkoleniową. Nie dokona się tego bez współpracy ze szkołami. Na początku było to Technikum Kolejowe, obecnie są to: Gimnazjum nr 6, VIII LO oraz szkoły wyższe: WSG i UKW. Ogromny nacisk kładziemy nie tylko na wynik sportowy. Staramy się, aby szedł w parze z wykształceniem. Kolejnym warunkiem do osiągnięcia sukcesu są pieniądze. Miałem to szczęście, że trafiałem na wspaniałych, ceniących profesjonalizm, szefów firm: Jana Wieluńskiego (Bydgoska Fabryka Kabli), Bogusława Cupiała (Telefonika), prezesów Totalizatora Sportowego, Romana Drażdżewskiego (PUBR), Wiesława Ochocińskiego (OCHOBUD), czy w ostatnich latach Krzysztofa Sikorę, kanclerza Wyższej Szkoły Gospodarki. Wszyscy stali się partnerami klubu.

- Mówi pan partnerzy, a nie sponsorzy?
- Bo to są partnerzy. Podpisujemy umowy, w których każda ze stron ma zobowiązania. Nie dostajemy pieniędzy za nic.

- A co oferuje Bydgostia?
- Każdy lubi identyfikować się z sukcesem, a my go gwarantujemy i to nie tylko w tych najważniejszych światowych imprezach. Nie przypadkowo RTW od 18 lat jest najlepszym klubem w kraju. W minionym sezonie sięgnęliśmy po przysłowiowego szlema, triumfując we wszystkich kategoriach wiekowych. Największą wartość mają jednak medale olimpijskie, świata czy Europy, ale i te z mistrzostw Polski również ogromnie cenimy i nagradzamy. Wioślarstwo to "biały" sport, w którym kultywujemy tradycję, dbamy o historię. Totalizator otrzymał ponad sto ofert z różnych klubów, różnych dyscyplin, w tym tych najbardziej popularnych, a szefowie wybrali RTW Bydgostię.

- Jak pan to robi, że Bydgostia, bez względu na rządzące w mieście, czy regionie opcje polityczne, zawsze jest postrzegana pozytywnie?
- Dla mnie sport jest apolityczny. Bronią nas wyniki, profesjonalizm, umiejętność promowania miasta, regionu.

- Jakie wydarzenia w okresie prezesury zapadły najbardziej w pamięci?
- Było ich kilka. Pierwsze, kiedy po 2 latach wspólnej pracy doczekaliśmy się zdecydowanego triumfu w MP seniorów i miana najlepszego klubu. Nie spodziewałem się, że to będzie początek wspaniałej serii. Drugim, to pozyskanie w 1999 r. Roberta Sycza, ówczesnego dwukrotnego mistrza świata. Śmiem twierdzić, że jego złoty medal olimpijski w Sydney, poprzedzony niepowodzeniem w MŚ w St. Catharines i kilkugodzinną z nim rozmową na Agrykoli odwodzącą go od zakończenia kariery, zdecydował o stanie obecnym klubu. Kolejny jego triumf w Atenach oraz srebro Miłosza Bernatajtysa i Bartłomieja Pawełczaka w Pekinie to pokłosie tamtych wydarzeń. Trzecie, trwające od 11 miesięcy, jest związane z żeglarstwem. Rejs "Morskim Szlakiem Polonii" jachtu "Solanusa" to wydarzenie na skalę światową. Załoga pod wodzą kpt. Bronisława Radlińskiego dokonuje nie lada morskich wyczynów. A przy tym promuje Bydgoszcz.

- Magdalena Fularczyk mistrzyni i brązowa medalistka MŚ, podobnie jak przed 11 laty Sycz, ma być gwarantem dalszych sukcesów?
- Nie mam nic przeciwko temu. Klub ma więcej kandydatów do olimpijskich medali. Moje prognozy na Londyn to 3-4 krążki osad, w tym dwóch z zawodnikami Bydgostii. Jest też szansa na udział wioślarzy
niepełnosprawnych w Paraolimpiadzie.

- Czuje się pan prezesem sukcesu?
- Uważam, że w latach 90. nie wykorzystaliśmy w pełni sportowego potencjału. Popełniliśmy też trochę błędów organizacyjnych. Bogatszy o zdobyte doświadczenie, bym już ich nie powtórzył.

- Jest pan zaabsorbowany pracą zawodową. Jak udaje się godzić z kierowaniem klubem?
- Na szczęście wynaleziono telefony komórkowe. Mogę zatem komunikować się z każdego zakątka Europy. Mam też do dyspozycji młody, prężny zarząd.

- Nie przychodziły myśli o rezygnacji?
- Klub i wioślarstwo, to balsam na moje zmęczenie. To jest pasja, którą zaraziłem jeszcze rodzinę. Nie opuszczamy żadnych krajowych regat. Sukcesami i porażkami żyją żona Ewa, czy synowie Michał i Tomasz. A kiedy odejdę? Kiedy zadecydują o tym członkowie klubu na wyborczym zebraniu lub nie pozwoli mi na to zdrowie. Chciałbym na pewno doczekać 20 z rzędu tytułu Drużynowego Mistrza Polski i specjalnej premii od Totalizatora.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska