https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żywa fotografia

Tekst i fot. Anna Klaman
Jerzy Affeltowicz wpisywał dedykacje. Na  zdjęciu również Ryszard Kuchta i Radosław  Literski.
Jerzy Affeltowicz wpisywał dedykacje. Na zdjęciu również Ryszard Kuchta i Radosław Literski.
W środę w domu kultury odbyła się promocja powieści Jerzego Affeltowicza pt. "Gdy napisy w kamieniu porosną mchem". To opowieść o życiu w połowie XIX w w Borach. Jej bohaterowie mieszkają w Malachinie i Łubnej.

     - Przeczytałem tę powieść jednym tchem - _mówił profesor Józef Borzyszkowski. - _Gorąco zachęcam do lektury. Autor stworzył pomnik trwalszy od kamienia na cmentarzu. Ta książka powinna znaleźć się nie tylko w bibliotece, ale również w naszych domowych księgozbiorach.
     **_Wawrzyniec i Elżbieta
     Jerzy Affeltowicz jest emerytowanym nauczycielem akademickim Politechniki Gdańskiej. Teraz zajmuje się tłumaczeniami z języka włoskiego. Jego zmarła matka, Franciszka, była wnuczką głównych bohaterów powieści Wawrzyńca Laski (Malachin) i Elżbiety z Beggerów (Łubna). Na stulecie jej urodzin postanowił napisać powieść o życiu w Borach. - _Ojciec matki, Franciszek, był stolarzem i pracował w jednym z zakładów Schiitta - _opowiadał na spotkaniu o dziejach swej rodziny Affeltowicz. - _Gdy zakład spłonął, przeniósł się za chlebem do Wygonina.
     _Ostatecznie wrócił jednak do Czerska, gdzie zmarł w 1914 r. Osierocił siedmioro dzieci. - _Babcia została wdową i nagle musiała wykarmić rodzinę. Było ciężko, kupiła krowę i żyli ze sprzedaży mleka. Siostry zdecydowały się usamodzielnić i wyjechały do Gdańska. Tam moja matka poznała ojca, warszawiaka - _wspominał autor.

     **W archiwach i lesie
     Matka Affeltowicza często wspominała dawne życie w Borach. Mimo ciężkiego tam życia była zafascynowana przyrodą. - _Uznałem, że należy to wszystko utrwalić - _opowiadał Affeltowicz. - _Zastanawiałem się nad pamiętnikiem, ale w końcu podjąłem decyzję, że napiszę powieść.
     _Autor przejrzał akty urodzeń i zgonów w Urzędzie Stanu Cywilnego, odwiedził bydgoskie archiwum. Natchnienia szukał w przyrodzie - wychodził pisać do lasu, bądź zaszywał się na dłużej w leśniczówce. Odkrył, że nikt w literaturze nie sięgał do tradycji borowiackiej.
     
- Bory Tucholskie, ich część zamieszkana przez Borowiaków - najbliższych braci Kaszubów i Kociewiaków, ich świat kultury materialnej i duchowej, obyczajów i wierzeń, nie zafascynował dotąd żadnego z pisarzy _- napisał w przedmowie profesor Borzyszkowski.
     
Dobrzy ludzie
     - _Gdybym miał mówić, co jest najpiękniejsze, to powiedziałbym, że to właśnie krajobraz - _mówił laudator profesor Zbigniew Zielonka**. - Wieś borowiacka jest tu arkadią, wsią spokojną i wesołą, wysoce moralną, do której nie ma dostępu żadne zło. Na promocji w Gdańsku ludzie zachwycali się i żałowali, że już takich ludzi nie ma. Czytając tę powieść, obmywamy się z brudów historii.
     Czerszczanie z pewnością powinni sięgnąć po powieść. Pierwszy rozdział zaczyna się od targu w Czersku, a na kartach znajdą się też obrazki sprzed kościoła czy wizyty w karczmie. Z radością "odkryjemy" też typowo czerskie nazwiska - Czapiewskich, Pozorskich, Łęgowskich czy Wonsów.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska