
(fot. Infografika Jerzy Chamier- Gliszczyński)
Kryzys w branży mleczarskiej najbardziej dotknął rolników.
Grzegorz Karasiński z Wilkostowa niedawno pobudował nowoczesną oborę. Na razie stoi w niej 22 dojnych krów (stanowisk jest dla 48 sztuk). Sporo zainwestował, ponieważ liczył, że warto postawić na produkcję mleka.
W minionym roku ceny w skupie były wysokie jak nigdy dotąd. - A w tym roku już trzykrotnie odbiorca obniżył ceny za mleko - narzeka rolnik. - Sytuacja jest nieciekawa. Koszty produkcji bardzo wzrosły, a za mleko dostajemy coraz mniej.
Związane ręce gospodarzy
- Dla rolników to tragedia - mówi Mariusz Trojakowski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej ROTR w Rypinie. - Kiedy tłumaczymy im, że w branży mleczarskiej zaczął się kryzys i w związku z tym trzeba obniżyć ceny w skupie, to bardzo się denerwują. Złoszczą się i czują się bezradni. No bo co zrobią ci, którzy dużo zainwestowali w produkcję mleka?Mają związane ręce przynajmniej na kilka lat.
Problemy w branży mleczarskiej rozpoczęły się już pod koniec ubiegłego roku, gdy załamał się eksport mleka w proszku. Potem mleko, zamiast na proszek, mleczarnie zaczęły przerabiać głównie na żółte sery i masło. Nadprodukcja zaczęła rosnąć.
Zbyt silna złotówka
Jeszcze na początku roku mleczarnie próbowały ratować się handlem z krajami unijnymi, ale silna złotówka i słabnące euro zrobiły swoje. - Eksport może uratować osłabienie złotówki, ale to raczej nierealne - twierdzi Trojakowski. - Najgorsze jest to, że polskie sklepy zalewa towar z importu.
Naszym mleczarniom wyrosła konkurencja. Na przykład w bydgoskich sklepach za fińskie czy holenderskie masło trzeba zapłacić mniej więcej tyle, co za polski produkt.
Sieci negocjują ceny
W wielu sklepach spożywczych przetwory mleczne są nadal drogie. - A ceny w mleczarniach idą w dół - przyznaje Ryszard Maciejewski, dyrektor Zakładu Mleczarskiego Osowa w Bydgoszczy.
- Na półkach sklepowych raczej tego nie widać, choć od początku roku mleko UHT i śmietany potaniały w przetwórniach o 20-25 procent - dodaje prezes rypińskiej spółdzielni. - Na ceny w sklepach nie mamy wpływu.
Za to duże sieci handlowe próbują wynegocjować z mleczarniami coraz większe obniżki. - Staramy się, by ceny były dla naszych klientów jak najbardziej korzystne - tłumaczy Przemysław Skory, rzecznik Tesco. Dodaje, że w sklepach tej sieci mleko i jego przetwory zaczęły tanieć już po Wielkiejnocy. - A ceny nadal będą spadać - prognozuje rzecznik.
Rezerwa mniej atrakcyjna
Kolejne obniżki przekładają się na cięcia w skupie. W rypińskiej spółdzielni, w grudniu minionego roku za litr mleka płacono średnio 1,48 zł (brutto), w marcu tego roku - 1,27 zł. W kwietniu będzie to o kilkanaście groszy mniej niż przed miesiącem. Najgorsze dla rolników jest to, że w mleczarniach prognozują kolejne obniżki.
Tymczasem wielu gospodarzy zamierzało zwiększyć produkcję. - Cieszyliśmy się z tego, że Komisja Europejska zgodziła się na zwiększenie krajowej kwoty mlecznej - mówią rolnicy. - Wielu z nas chciało wystąpić o dodatkowe limity, ale czy w tej sytuacji warto to robić?
Grzegorz Karasiński nadal myśli o zwiększeniu produkcji mleka. - A mam inne wyjście? - dodaje. - Nie po to budowałem oborę, żeby stała pusta.