Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ręce pana Ramona

Maja Erdmann
Mówi, że ma moc, taką jak karateka, który potrafi dłonią rozbić ścianę. Chorzy ludzie w to wierzą.
Mówi, że ma moc, taką jak karateka, który potrafi dłonią rozbić ścianę. Chorzy ludzie w to wierzą. Fot. internet
Jeden zamyka ludzi w klatce, drugi używa magii i wkłada ręce do brzucha, inny podaje do picia rozwodnioną kiszonkę. Ludzie w to wierzą i płacą.

Co dzień setki osób z nadzieją na wyleczenie puka do drzwi "uzdrowicieli". Tym razem oblegali korytarze bydgoskiego hotelu Brda. W jednym z pokoi "przyjmował" ogłaszający się w prasie Ramon D. Człowiek, który twierdzi, że dokonuje bezkrwawych "operacji", usuwa chore tkanki i guzy. Mówi, że ma moc, taką jak karateka, który potrafi dłonią rozbić ścianę. Emanuje uzdrawiającą siłą. Chorzy ludzie w to wierzą.

Wszystko za zdrowie
Oni czepiają się każdej iskierki nadziei. Zapłacą każdą sumę za obietnicę zdrowia. Od kilku dni rejestrowali się do niego telefonicznie. Zamówienia na wizyty zbierała też obsługa hotelu. Telefon Brdy był podany w reklamie prasowej. - Wiara w gusła odbiera ludziom rozum - mówią lekarze. - Jak powstrzymać chorych przed wizytami u szamanów? Często zdarza się, że do nas potem wracają, ale choroba jest już tak zaawansowana, że nic nie możemy zrobić. Izba lekarska składa doniesienia na policję, ściga tych oszustów, ale nic z tego nie wychodzi. Sprawy są umarzane.

No cóż, Polska to taki dziwny kraj, w którym istnieje nawet Cech Bioenergoterapeutów i Radiestetów. Oficjalnie. Wydają stosowne certyfikaty na "bioleczenie", mają zarejestrowaną w urzędach działalność gospodarczą, swój regon, nawet płacą podatki. A ludzie płacą za nałożenie rąk, za wsadzenie do drewnianej klatki, za masaż... duchowy.

Hotelowy gabinet
W hotelu Brda od rana poruszenie. Co chwila w holu pojawia się nowy schorowany pacjent. Portier bezbłędnie rozpoznaje tych ludzi. Prowadzi do windy i wiezie na czwarte piętro. - Nie, pan D. nie życzy sobie rozmowy - informuje jego asystent, który przy biureczku przed drzwiami pokoju hotelowego kasuje pieniądze i tłumaczy dolegliwości na angielski. Polskiego pan D. bowiem nie rozumie. - Nie, nie będziemy udzielać żadnych informacji. Chorzy czekają. Pan Ramon zajmuje się pacjentami.

Jak to - "zajmuje się pacjentami"? Na hotelowym łóżku? - Siedziałam na krześle, a ten pan mnie dotykał - mówi może 50-letnia mieszkanka Włocławka. - Mam wodę w płucach i w brzuchu. Czuję, że mi lepiej. W holu czeka na wizytę kobieta na wózku. Ma uszkodzony kręgosłup. Nie chodzi. - Lekarze powiedzieli, że już nigdy nie wstanę - ma łzy w oczach. - Może on mi pomoże, wyleczy, bo oni na mnie już machnęli ręką. Medycyna nie daje mi szans.

Każdy ma swój rozum i powinien się nim kierować. Jednak są sytuacje, w których cofamy się do pierwotnej wiary w szamanów obdarzonych władzą duchową. Tajemną władzą, którą mogą wykorzystać dla naszego dobra. Nawet w hotelowym pokoju, bez zachowania podstawowych zasad higieny. Kolejny człowiek siada na krześle, kładzie się na tym samym łóżku. I wierzy w moc.

- Coś z tym trzeba zrobić! To skandal, że żadna instytucja powołana do przestrzegania prawa nic nie robi, żeby ukrócić ten proceder - oburza się Radosława Staszak-Kowalska, prezes Bydgoskiej Izby Lekarskiej. - Prokuratura odmawia wszczęcia postępowania, bo to "mała szkodliwość społeczna". Jak można w ten sposób to nazywać! Naganne jest też postępowanie tych, którzy dopuszczają do takiej działalności.

Prezes hotelu Brda, Adam Michalski utrzymuje, że nic nie wie o działalności pana D. - Gość hotelowy może spotykać się z kim chce. A nasza obsługa pomaga w tych spotkaniach. Prezes nic nie wie o "leczeniu".

- Przecież w reklamówce jest telefon do recepcji?!
- No tak, ale czasami pomagamy gościom. Jak był u nas casting do filmu, to też pomagaliśmy w przekazywaniu kontaktów jego organizatorom.
- Ale panie z recepcji rejestrują do pana Ramona?
- Nic mi na ten temat nie wiadomo. One mówią, że nie.
- Ten pan prowadzi u was działalność gospodarczą, w pokoju hotelowym przyjmuje pacjentów...
- Często wynajmujemy pokoje jako sale konferencyjne. Nie biorę odpowiedzialności za działalność gospodarczą na terenie hotelu - wyjaśnia. - To, co on robi, nie zagraża zdrowiu i życiu ludzi. Jeśli ten pan pojawi się po raz kolejny w naszym hotelu, nie mam prawa mu odmówić spania u nas.

Z braku kozetki
Ramon D. wynajął pokój na 10 godzin. Między 9.00 a 12.00 przyjął 26 pacjentów. Zarobił około czterech tysięcy na czysto.
Na szczęście "leczenie" w hotelu Brda uciął Sanepid. Oficjalnie Ramon D. miał tam wykonywać masaże, więc powinien mieć spełnione pewne warunki higieniczne: mieć zmywalną kozetkę, środki dezynfekujące, zmywalne ściany w pokoju, toaletę dla pacjentów, poczekalnie. Żadnych z tych warunków nie spełnił. Więc praktykę w hotelu skończył.

Ale nie na długo. Tuż za rogiem jest niepubliczna przychodnia medyczna. Wynajęto mu stosowny gabinet i przyjmował dalej. Kobietę z niepełnosprawnym dzieckiem, które miał napełnić duchową mocą, by mały zaczął chodzić mimo porażenia; starszą panią z rakiem trzustki i mężczyznę z guzem prostaty.

- Są przepisy karne, które stanowią, że poza lekarzami nikt nie ma prawa leczyć. Poza chirurgami nikt nie może wykonywać jakichkolwiek operacji - mówi prezes BIL. - Policja nie reaguje. Tylko umarza.

Również w przypadku Ramona D. było podobnie. Policja przyjechała, ale nie dopatrzyła się cech przestępstwa. Ma przecież zarejestrowaną działalność gospodarczą. Na nic przepis, który wyraźnie mówi o tym, że nikomu bez uprawnień nie wolno stawiać diagnozy ani leczyć. - To działalność paramedyczna, ludzie jak chcą za to płacić, płacą. My nie możemy się tego czepiać - mówi Jacek Krawczyk, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Wcześniejsze postępowania w podobnych sprawach też były umarzane. Takich domorosłych uzdrowicieli mam w każdej wiosce po przynajmniej jednym. Ten pan z Filipin jest konsultantem. Nie wiem, może ludzie potrzebują tego, że ktoś im daje nadzieję? To nie jest niezgodne z prawem. Tak już z nami jest. Ludzie wiedzą, że Cyganki kradną, a i tak sobie dają wróżyć na ulicy.

Ramon D. pewnie znowu do nas przyjedzie. Wynajmie gabinet zgodnie ze standardami Sanepidu i będzie "uzdrawiał" boską mocą. Zarobi sporo pieniędzy.

Bydgoska Izba Lekarska zapowiedziała wyciągnięcie konsekwencji wobec kierownictwa przychodni, która wynajęła pomieszczenia "cudotwórcy".

Maja Erdmann
[email protected]

Przepisy
Kto bez uprawnień udziela świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu, podlega karze grzywny.

komentarz
Profesor Marian Filar:
Jeśli policja odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, można to uznać za klasyczny przykład na uchylanie się od obowiązków. Nie wystarczy tłumaczenie, że ktoś ma zarejestrowaną jakąś działalność. Trzeba sprawdzić, jakie czynności rzeczywiście wykonuje. Przez analogie można sobie wyobrazić sytuację, że w zarejestrowanym salonie fryzjerskim podrzynają gardła, a policja fryzjerów nie ściga, bo oni oficjalnie mają salon i strzygą brody.

Ci ludzie reklamują się, że leczą choroby, że diagnozują, to przecież ewidentne łamanie prawa. Postawa policji jest oportunistyczna. Takie śledztwo wymaga wielu zabiegów i stwarza masę problemów. Przepisy zakazujące takich praktyk są jasne. Niestety, w naszych realiach są martwe. Być może bierze się to z obyczajowości. Kiedyś, jak baba na wsi zaklinała kołtuna, to on albo odpadł, albo nie. Nic złego się człowiekowi nie działo. Może tak samo do praktyk "uzdrowicieli" podchodzi część z nas? Problem zaczyna się, gdy człowiek przestaje się leczyć, tylko w pełni zawierza komuś, kto lekarzem nie jest.
Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej albo wprowadza w błąd co do posiadania takiego uprawnienia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska